Handlarze roszczeniami świętują

Handlarze roszczeniami świętują

Taki kształt nowelizacji budził oczywiście sprzeciw spadkobierców dawnych właścicieli. Zwracali uwagę na to, że w ustawie nie ma mowy o odszkodowaniach dla osób posiadających roszczenia do obiektów, które pełnią funkcje publiczne i w myśl nowych przepisów nie powinny być zwracane.

Ciężkie działa przeciwko małej ustawie reprywatyzacyjnej wytoczyły także kancelarie prawne, które zajmują się odzyskiwaniem od miasta nieruchomości objętych roszczeniami. „Projektowane zmiany jawią się jako regulacje jeszcze surowsze w swych skutkach od przepisów dekretu Bieruta”, pisali Krzysztof Wiktor i Radosław Wiśniewski, prawnicy z praktyki reprywatyzacyjnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy w artykule na portalu Codozasady.pl.

Argumentacja ta skłoniła prezydenta Komorowskiego do niepodpisywania nowelizacji. – Moim zdaniem, ta ustawa, o słusznych intencjach, była po prostu niekonstytucyjna – tłumaczył prezydent w radiu TOK FM. Ustawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, a prezydent w oczach spadkobierców dawnych właścicieli stał się obrońcą świętej własności prywatnej.

Warszawiacy zapłacą

Na wejście w życie małej ustawy reprywatyzacyjnej bardzo liczono w stołecznym ratuszu. Od momentu rozpoczęcia prac nad dokumentem przyhamowano nawet tempo zwracania kolejnych nieruchomości. Kiedy na pl. Bankowy dotarły wieści, że Bronisław Komorowski najprawdopodobniej ustawy nie podpisze, prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz odbyła z nim kilka rozmów, ale nic nie wskórała. – Jestem nie tylko rozczarowana, ale wręcz rozgoryczona tą decyzją. W Warszawie z każdym rokiem przybywa budynków użyteczności publicznej objętych roszczeniami. Ta krótka ustawa miała temu zapobiec – komentowała później decyzję prezydenta.

Senator Borowski uważa, że prezydent mógł ustawę podpisać, a do Trybunału skierować tylko punkty, do których ma zastrzeżenia. Dzięki temu warszawskie szkoły, boiska, place zabaw i urzędy już teraz podlegałyby ochronie przed zwrotem. Odpiera też zarzuty o niekonstytucyjność projektu. – Ta ustawa nie wyklucza przecież możliwości sądowego ubiegania się o odszkodowanie. Jest to praktykowane już od wielu lat – tłumaczy. Tylko że handlarze roszczeniami najczęściej nie decydują się walczyć w sądach o odszkodowanie, ponieważ wiedzą, że dostaną mniej, niż zarobiliby np. na wybudowaniu biurowca na zwróconej działce w prestiżowej lokalizacji.

Z tego powodu warszawskie stowarzyszenie Miasto Jest Nasze zaapelowało do prezydenta Andrzeja Dudy, by wycofał ustawę z Trybunału i ją podpisał. Z tym samym apelem wystąpił szef SLD Leszek Miller. Senator Borowski nie wierzy jednak w powodzenie tej inicjatywy. – Tu wkracza polityka. Zaraz podniosą się głosy, że sprawa dotyczy tylko bogatej Warszawy, w której w dodatku rządzi Platforma. To się raczej nie uda – mówi.

– Przez wiele lat warunki do rozwiązania tego problemu były wyśmienite. Platforma rządziła w Warszawie, miała rząd i przychylnego prezydenta. Nie rozumiem, jak w ramach jednego obozu można się nie dogadać w tak ważnej sprawie – dziwi się Sebastian Wierzbicki. Brak prezydenckiego podpisu pod małą ustawą reprywatyzacyjną to kolejna stracona szansa dla Warszawy i jej mieszkańców. Załatwienie tej sprawy, chociażby częściowe, nigdy nie było tak blisko. Dlatego tak bardzo to boli.

Foto: Krzysztof Żuczkowski

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 34/2015

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy