Ze ścian lizbońskich budynków znikają słynne azulejos Był niedzielny poranek, kiedy do Jorge Costy, właściciela lizbońskiej knajpki, zadzwonił jego pracownik i przekazał mu przykrą wiadomość: ktoś zniszczył część kafelkowych fresków, które przez 70 lat zdobiły elewację jego restauracji Leitaria da Anunciada. Prawie 60 ręcznie malowanych azulejos, układających się w scenę pasterską, zostało zerwanych ze ściany, najwidoczniej skradzionych nad ranem. Najprawdopodobniej trafiły na czarny rynek. – Przez te wszystkie dziesięciolecia freski nas wyróżniały. Były naszym symbolem, a teraz zdarzyło się coś tak okropnego – martwi się Costa. – Te kafelki nie należą do mnie ani do żadnej innej konkretnej osoby; należą do nas wszystkich jako społeczeństwa i to my wszyscy mamy obowiązek je chronić. Ze względu na wyjątkową wartość historyczną i kulturową płytki są szczególnie atrakcyjnym łupem dla złodziei – mogą oni sprzedać je z dużym zyskiem turystom albo kolekcjonerom. Kradzieże są więc na porządku dziennym w Portugalii, zwłaszcza w Lizbonie. – Jeśli nie podejmiemy żadnych działań, problem kradzieży sam się nie rozwiąże. Kafelki są bowiem cenne – tłumaczy Ricardo Branco, historyk sztuki i badacz z Universidade Nova de Lisboa w rozmowie z dziennikiem „Público”. Pamiątka po Maurach Azulejos – ozdobne ceramiczne płytki, najczęściej biało-błękitne – są jedną z pierwszych rzeczy, na które zwraca się uwagę podczas pobytu w Portugalii. Widzi się je w halach dworców kolejowych, na rogach ulic, w parkach, kościołach, sklepach czy na fasadach zwykłych budynków. Sprawiają, że miasta i miasteczka zyskują dodatkowy urok. W stolicy powstało nawet muzeum azulejos, a ich dzień, obchodzony 6 maja, ma charakter święta narodowego. Zazwyczaj motywy tworzone z połączenia wielu azulejos układają się w sceny historyczne, mitologiczne, religijne bądź przyrodnicze. – Od wieków azulejos określały, co to znaczy być Portugalczykiem – wyjaśnia dr Vítor Serrão, profesor historii sztuki na uniwersytecie w Lizbonie. – Od średniowiecza są ważną formą portugalskiej sztuki. Pojawiły się na Półwyspie Iberyjskim już w XIII w. za sprawą Maurów, którzy okupowali wtedy te tereny. Nazwa azulejo pochodzi od arabskiego słowa azzelij (lub al zuleycha, al zuléija, al zulaiju, al zulaco) oznaczającego mały, gładki kamień. Pierwsze płytki do portugalskich kościołów i innych budynków zostały sprowadzone najprawdopodobniej pod koniec XV stulecia z sąsiedniej Andaluzji, a konkretnie z Sewilli, która była kiedyś głównym ośrodkiem ich produkcji. W 1498 r. król portugalski Manuel I Szczęśliwy odbył podróż do Hiszpanii, odwiedzając m.in. Saragossę, Toledo i Sewillę. Zafascynowany tamtejszymi wnętrzami wyłożonymi mauretańską mozaiką po powrocie do kraju zdecydował o wybudowaniu podobnych rezydencji, tym samym wprowadzając mauretańsko-hiszpańską technologię azulejos do ojczyzny. I tak do dziś charakterystyczne kafelki są układane na ścianach, podłogach, a nawet sufitach. Stały się czymś więcej niż tylko elementem dekoracyjnym. Mimo że wykonane z niedrogiego materiału, są odporne na wodę, więc z powodzeniem mogą być używane do pokrywania ścian kuchni, łazienek i innych pomieszczeń o dużej wilgotności. Oferta Targu Złodziei Niestety, co roku w wyniku kradzieży z lizbońskich kościołów, pałaców lub domów znikają tysiące płytek. Coraz częściej można też zauważyć brakujące elementy albo poobijane freski na ścianach opuszczonych posiadłości. Ostatnio media rozpisywały się o zuchwałej kradzieży, do której doszło pod koniec grudnia zeszłego roku w niewielkiej miejscowości Odivelas, oddalonej o 12 km od stolicy. Z tamtejszego klasztoru św. Dionizego (mosteiro de São Dinis), w 1910 r. wpisanego na listę zabytków narodowych, skradziono ok. 170 płytek pochodzących z XVII w. Opuszczony i zaniedbany pałac Pombala stojący praktycznie w centrum Lizbony był parokrotnie okradany z kafelków, dopóki lokalne władze nie zabezpieczyły obiektu. Jednak największa kradzież miała miejsce kilka lat temu, kiedy to prawie 2 tys. XVII-wiecznych płytek przedstawiających sceny z życia św. Antoniego zostało skradzionych z kaplicy pałacu flamandzkiego w Vialondze, w gminie Vila Franca de Xira. Rabunek odkryto przypadkiem, gdy grupa nauczycieli i uczniów z pobliskiej szkoły postanowiła odwiedzić stary, nieużytkowany od ponad 20 lat pałac. Straty oszacowano na ponad 40 tys. euro. Leonor Sá tłumaczy, że kradzieżą zajmują się głównie dwie grupy. Pierwszą tworzą drobni przestępcy, czasem narkomani, którzy czerpią korzyści ze złego stanu, w jakim nieraz znajdują się panele. – Płytki same










