Kaganiec na śledcze kły

Jestem z „układu”

Obalając pierwszą uchwałę Sejmu o powołaniu bankowej komisji śledczej, Trybunał Konstytucyjny zrobił coś ważniejszego niż jej uchylenie. Ustanowił kodeks dobrego prowadzenia się posłów w komisjach śledczych. Wyliczył wiele przypadków prawniczego chuligaństwa podczas przesłuchań i zabronił ich powtarzania. Wyśmiewanie, poniżanie, obrażanie, sugerowanie odpowiedzi, żądanie komentarzy i ocen, pytania niezwiązane ze sprawą zostały zakazane z powołaniem się na kodeks postępowania karnego. Trybunał reagował na rozpasanie, do jakiego doszło ze strony śledczych głównie komisji Orlenu, którym wydawało się, że mogą wezwać każdego i robić z nim prawie wszystko. To był koszmar, rewia maccartystowskich karzełków w rodzimym stylu, nadętych, wyżywających się na ofiarach zwanych dla kpiny chyba świadkami. Oczywiście pod warunkiem że to nie byli przestępcy lub podejrzani o przestępstwa. Tych traktowano z szacunkiem. Nakrzywdzili ludzi, zatruli klimat w kraju i się rozeszli, niektórzy na dobre posady, bez efektu. Jedni z największych szkodników 18-lecia.
Dzięki Ci, Trybunale, za kaganiec na poselskie kły. Wiele wskazuje na to, że obecna uchwała o komisji jest też sprzeczna z konstytucją i pewno Trybunał i ją uchyli, na wniosek Platformy Obywatelskiej. Ale na razie widać, jak wielką pomocą dla ludzi wzywanych przed komisję stał się dokument zakazujący stosowania metod przypominających raczej zachowania chamskiej części esbeków z końcówki PRL niż posłów Sejmu wolnej Polski. Działanie kagańca można było zobaczyć na przesłuchaniu Józefa Oleksego. Były premier przyszedł z pełnomocnikiem, jak to bywało i wcześniej, ale też z dokumentem Trybunału Konstytucyjnego. I sporo pytań posłów zadawanych w stylu śledczych orlenowskich – na których odpowiedzi byłyby wcześniej wymuszane, także za pomocą usłużnych „ekspertów” – tym razem zawisło w próżni. Sami śledczy się nie zmienili. Oni też już wiedzą, że polski system bankowy zniszczyli Balcerowicz i Hanna Gronkiewicz-Waltz z poduszczenia „capo di tutti capi”, czyli Aleksandra Kwaśniewskiego. To się wyczuwało w ich pytaniach, ale bidule, tym razem co raz to gryźli kaganiec zamiast ofiarę. Dzięki Ci więc jeszcze raz, Trybunale Konstytucyjny, prawdziwa perło polskiej demokracji, w odróżnieniu od dotychczasowej sejmowej tandety śledczej, by nie rzec gorzej, którą perłą nazwał kiedyś znany, prawicowy dziennikarz. Widać perły nie widział.
Od strony cywilizacyjnego oddziaływania kodeksu przyzwoitości narzuconego posłom przesłuchanie Oleksego było pouczające. Natomiast od strony treści, w tym jego zachowania, raczej przykre. Głównie prawił kazania, tonem i napuszeniem takim, jakby nadal był tym niezdewastowanym przez swe słynne wynurzenia Oleksym. Robił też wrażenie, jakby się tym komisarzom chciał przypodobać swoimi nieliberalnymi poglądami i przytakiwaniem wielu prawicowym bzdurom na temat transformacji systemu bankowego.
Kompromitujące zaś było jego gadanie, że w roku 1989 i 1990 zapomniano jakoby o zabiegach, by zredukować polskie zagraniczne długi. Przecież to był jeden z głównych celów rządów przedeseldowskich i długi zostały zredukowane, jeśli pamiętam o 50%. To była wielka batalia i wielka, wyjątkowa redukcja, nagroda za wzorowe przeprowadzenie operacji Balcerowicza z roku 1990. Oleksego bardzo też zawiodła pamięć, kiedy twierdził, prawie z oburzeniem, że to w roku 1989 władze mówiły, że będziemy pluć krwią i płacić. Szanowny Panie, niech Pan szuka cytatu. Znajdzie go Pan, ale nie w latach 1989–1990, bo on pochodzi z roku 1979 lub 1980. To były słowa PRL-owskiego ministra finansów, Henryka Kisiela, chyba w rządzie Babiucha. On kazał Polakom pluć krwią i płacić. Rządy po roku 1989 powiedziały, że Polacy będą spłacać, wtedy kiedy nie będą musieli pluć krwią.

 

Wydanie: 2007, 21/2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy