Kali był Polakiem

Kali był Polakiem

Kali, afrykański chłopak, postać stworzona przez Henryka Sienkiewicza w powieści „W pustyni i w puszczy”, uważał, że złym uczynkiem jest, gdy „ktoś Kalemu ukraść krowę”, dobrym, gdy „Kali ukraść komuś krowę”. Takie podejście do wartości zwykło się u nas nazywać moralnością Kalego. Nie trzeba się udawać w podróż po Afryce śladami Stasia i Nel, by natrafić na Kalego i jego moralność. Wystarczy się rozejrzeć dokoła.

Przed kilkoma laty, gdy PiS po raz pierwszy sprzeciwiało się przyjęciu przez Polskę uchodźców, a prezes straszył, że roznoszą oni liczne choroby i pasożyty, jeden z kandydatów do Sejmu z listy PiS porozwieszał na Podhalu banery ze swoim hasłem wyborczym: „Stop nielegalnej imigracji!”. Mógłby ktoś pomyśleć, że tutaj takie hasło dla kandydata do Sejmu będzie samobójcze. Jak coś takiego głosić na Podhalu, gdzie w co drugiej rodzinie jest ktoś, kto albo nielegalnie wyemigrował do Ameryki, albo nielegalnie w Ameryce jako emigrant przebywa i pracuje na czarno? Nic bardziej mylnego! Hasło to zyskało powszechną aprobatę. Nikt tego nie wziął do siebie. No skądże! Przecież to coś dobrego, gdy Kali nielegalnie emigruje do Stanów, a oczywiście złego, gdy ktoś chce emigrować do kraju Kalego.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 36/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Wydanie: 2023, 36/2023

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy