Kamienice dla oszustów

Kamienice dla oszustów

Żaden obywatel brytyjski ani Brytyjskiej Wspólnoty Narodów nie może występować o jakiekolwiek roszczenia majątkowe wobec Polski   Wielka Brytania wkrótce po ogłoszeniu przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej i prezydenta Bieruta ustawy o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej z 3 stycznia 1946 r. jako pierwszy kraj zgłosiła roszczenia odszkodowawcze za utracone, resztkowe i ocalałe z wojny mienie brytyjskich instytucji i obywateli. Zastosowany termin obywatel brytyjski oznaczał wszystkich obywateli Wielkiej Brytanii i osoby pozostające pod ochroną brytyjską zarówno w Zjednoczonym Królestwie, jak też w jego koloniach i na innych terytoriach znajdujących się pod jego protektoratem lub mandatem, np. w Palestynie (Izrael jako państwo powstał w końcu 1948 r.) Wielka Brytania używała też terminu brytyjskie osoby zainteresowane, który oznaczał wszystkie osoby fizyczne posiadające brytyjskie obywatelstwo. Własność brytyjska oznaczała wszelkie mienie, prawa, i interesy dotknięte różnymi polskimi zarządzeniami nacjonalizacyjnymi i wywłaszczeniowymi. Rząd brytyjski zawierał ten układ odszkodowawczy w imieniu własnym i obywateli brytyjskich. Utajnione rozmowy Rozmowy prowadzono we wspólnych zespołach ekspertów, a także na specjalnych polsko-brytyjskich konferencjach, na których uzgadniano wzajemne należności. Najpierw podpisywano protokoły uzgodnień. Było ich kilka, gdyż w miarę jak napływały wnioski o odszkodowanie, Brytyjczycy rozszerzali swoje pozycje odszkodowawcze. Rząd brytyjski przedkładał stronie polskiej wymagane dokumenty, a jeśli nie można ich było okazać, uzyskiwał od obywatela, któremu miało być przyznane odszkodowanie, oświadczenie o zrzeczeniu się raz na zawsze roszczenia od Polski. Obecnie zatem żaden obywatel brytyjski ani Brytyjskiej Wspólnoty Narodów nie może ponownie występować o jakiekolwiek roszczenia majątkowe, np. o zwrot mienia lub nieruchomości w jakiejkolwiek formie. Nie może też występować o odszkodowanie pieniężne. Polskie władze zataiły rozmowy na temat odszkodowań przed krajową i emigracyjną opinią publiczną oraz rządem na uchodźstwie. Jednym z powodów było to, że strona polska nie wyrażała zgody, aby na brytyjskiej liście odszkodowawczej znajdowały się osoby narodowości polskiej należące do emigracji wojennej lub powojennej. Brytyjczycy natomiast nie zgadzali się na zachowanie tajemnicy, choćby dlatego, że musieli dawać w prasie ogłoszenia, aby brytyjskie instytucje i obywatele całej Brytyjskiej Wspólnoty Narodów zgłaszali rządowi swoje roszczenia ekonomiczne wobec Polski. Przy tym strona polska nie była informowana, od kiedy dana osoba fizyczna zgłaszająca żądania odszkodowawcze jest obywatelem brytyjskim. Przyjęto zasadę, że musi być obywatelem Wielkiej Brytanii w momencie ostatecznego podpisania umowy odszkodowawczej. Emigracja polska w Zjednoczonym Królestwie nie zgłaszała roszczeń do państwa polskiego. Większość Polaków, którzy zostali na emigracji, nie wiedziała co prawda, że rząd w Warszawie odmówił im odszkodowania ponacjonalizacyjnego, uważała jednak, że to, co mogłoby im się należeć, powinno przejść na własność rodzin pozostałych w kraju. Ponadto mieli nadzieję na powrót. Kamienica na papierze, kupa gruzu w rzeczywistości Zgłaszane roszczenia podlegały weryfikacji. Sprawdzano, czy zgłaszający ma uprawnienia do danego roszczenia, czy nieruchomość, za którą ma być wypłacone odszkodowanie, rzeczywiście znajdowała się na terenie Polski, czy nie została przed wojną, w czasie wojny lub po niej zbyta innym polskim obywatelom albo przejęta przed wojną, czy to za długi, czy na mocy decyzji lub wyroków, przez skarb państwa lub inne polskie instytucje. Weryfikację najpierw formalnie prowadził rząd brytyjski i dopiero potem przedstawiał roszczenia władzom polskim. Dokumenty przedkładane przez Brytyjczyków konfrontowano z ocalałą z wojny dokumentacją w Polsce. Były z tym problemy, gdyż Niemcy nierzadko z kryminalną nadgorliwością niszczyli dokumenty, które zdobyli w okupowanym kraju. Niestety, strona brytyjska nie uniknęła kompromitacji, przedstawiając także niezweryfikowane rzetelnie wnioski zgłaszane przez oszustów. Były również liczne przypadki roszczeń majątkowych za nieruchomości położone na wschodnich obszarach przedwojennej Polski, które po wojnie zostały utracone na rzecz ZSRR, np. w Łucku, Tarnopolu, Stanisławowie czy we Lwowie. Obie strony powołały swoich ekspertów, którzy wspólnie mieli zweryfikować uprawnienia odszkodowawcze do poszczególnych pozycji z listy. Rząd brytyjski przysłał do Warszawy ekspertów i ci wspólnie z Polakami sprawdzali zarówno dokumentację, jak i stan faktyczny ocalałych nieruchomości w terenie, choć na niektóre obszary Ziem Odzyskanych (np. do Wrocławia, Szczecina czy Zielonej Góry) cudzoziemcy nie mieli wówczas prawa wjazdu. Szacowali też wartość nieruchomości, przyjmując przedwojenny poziom polskich cen lub powojenny cen brytyjskich, o co początkowo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 22/2014

Kategorie: Kraj