Bez nawoływania do rewolucji i przelewu krwi trzeba zbudować inny świat i to jest możliwe Jerzy Stefański – przewodniczący Centralnego Komitetu Wykonawczego Polskiej Partii Socjalistycznej Młodzi ludzie nie kojarzą Polskiej Partii Socjalistycznej, nie wiedzą, że w ogóle istnieje taka partia. Może lepiej będzie, jak się rozwiążecie, zostawiając miejsce dla innych? – Proszę zauważyć, że PPS w swojej przeszło 120-letniej historii – poza okresem po 1945 r. – nigdy nie była partią masową, która torowała sobie drogę do władzy przez tę masowość. PPS była i jest ugrupowaniem antysystemowym, antykapitalistycznym, a takiemu dzisiaj niełatwo się działa. Większość ludzi młodych mało wie o Polskiej Partii Socjalistycznej. Dlatego wiele trzeba zrobić, by ich pozyskać dla wartości socjalizmu. W Polsce przyszłość powinna należeć do lewicy, a więc do sił reprezentujących interesy ludzi pracy. To zadanie dla młodego pokolenia. Dzisiaj duża część społeczeństwa szuka alternatywy dla sił rządzących. W dłuższej perspektywie doprowadzi to do zakwestionowania istniejącego systemu. Niestety, w ostatnich latach te grupy wyborców, które powinny stanowić bazę społeczną lewicy, zagospodarowała prawica. Dlatego odpowiadam panu, że z powodu zadań ideowych i politycznych ciążących na PPS ostatnią rzeczą, o jakiej myślimy, jest zakończenie działalności. PPS odegrała istotną rolę w historii Polski XX w., to też zobowiązuje do dalszego działania. No tak, ale można odnieść wrażenie, że PPS jest dziś raczej towarzystwem starszych panów, którzy zdają się pogodzeni z rutyną pozbawionych następstw politycznych spotkań we własnym gronie. – Ma pan dużo racji, ale chciałbym podkreślić, że jesteśmy tego świadomi. Robimy wiele, aby nie było podstaw do takiego postrzegania PPS. Warunki społeczne i ekonomiczne, jakie mamy w Polsce, wydają się idealne do działania partii lewicowych. Widzimy, jak trudno żyje się ludziom. Trwałe bezrobocie, rozwarstwienie społeczne, umowy śmieciowe, spadek zarobków, niepewna przyszłość – to wszystko stanowi podatny grunt do uświadamiania sobie, w jak obcym i brutalnym świecie żyjemy. Coraz częściej można usłyszeć hasła wyrażające dążenie do sprawiedliwości społecznej i niezgodę na dotychczasową politykę państwa. Ludzie muszą zrozumieć, bez nawoływania do rewolucji i przelewu krwi, że trzeba zbudować inny świat i że jest to możliwe. Dlatego jest czas na PPS. Nie ma zgody na niewidzialną rękę rynku Jak ten inny świat ma wyglądać? – Powinien być sprawiedliwy i wolny od kapitalistycznego, zwierzęcego przymusu ekonomicznego. PPS od powstania zawsze dążyła do rozwoju wszystkich form własności wspólnej i pozostaje wierna swojemu przesłaniu. Uspołecznienie państwa i gospodarki to warunki konieczne do istnienia sprawiedliwych stosunków społecznych i ekonomicznych. Dziś wspólna własność jest dogmatycznie likwidowana, bo wszystko ma być własnością prywatną, która ma u nas status świętości. Od kilkudziesięciu lat rynek uznaje się w Polsce za najwyższą wartość, której muszą się podporządkować obywatele i władza polityczna. Nastąpiło wywłaszczenie polskiego społeczeństwa z dorobku materialnego, wytworzonego przez dziesięciolecia PRL. W gospodarce uspołecznionej, do budowy której dąży PPS, rynek ma swoje miejsce i ma spełniać ukształtowane przez tysiąclecia funkcje społeczne. Nie może on jednak służyć do okradania ludzi z efektów ich pracy. Ludzka praca tworzy dobra materialne i niematerialne. Tworzy bogactwo. W wielu krajach, w ogromnych Indiach czy w Brazylii, praca milionów ludzi podnosi dobrobyt mieszkańców. Nie jest do tego potrzebny kapitał z USA. Świat nie potrzebuje dyspozycji z Wall Street, żeby się rozwijać. Wyobraźmy sobie, że jestem młodym człowiekiem niemającym lewicowych poglądów, od lat wychowywanym przez media w pogardzie dla instytucji państwowych, a z drugiej strony w bezgranicznym uwielbieniu dla wolnego rynku. Dla mnie prywatyzacja to jedyna słuszna opcja. – W Polsce, czyli w państwie, które deklaruje, że jest demokratyczne, system gospodarczy opiera się na własności prywatnej, a własność społeczna jest doktrynalnie niszczona. Lewica nie może tego akceptować. Celem lewicy jest też zrealizowanie zapisów naszej konstytucji, stanowiących, że „RP jest demokratycznym państwem prawa urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej” i określających ekonomiczne, socjalne i kulturalne prawa obywateli. Wykonanie tych zapisów nie jest możliwe, dopóki gospodarką rządzi „niewidzialna ręka rynku”. Twórcy kapitalizmu w XVIII w. zauważyli, że mechanizm rynkowy może być doskonałym narzędziem przymusu i wyzysku ekonomicznego. Od tego czasu coraz