Kapitalizm: żadnej korekty!

Kapitalizm: żadnej korekty!

W ostatnich dniach do publicznego obiegu przedostał się komunikat Jana Latały, redaktora zarządzającego serwisami lokalnymi portalu Wyborcza.pl, w którym do pracowników (dziennikarzy głównie) w sprawie zwolnień grupowych w spółce Agora wydającej „Gazetę Wyborczą” napisał, że: „W ramach zwolnień grupowych rozstaliśmy się z korektą. Dlatego szczególnego znaczenia nabiera dbanie o jakość tekstów przez Autorki/Autorów oraz Redaktorki/Redaktorów. Należy również używać »słowniczka« w Story Makerze. Do czasu wprowadzenia informatycznej poprawki aktywna będzie opcja »Wyślij do korekty«. Nie używajcie jej jednak”.

Dla większości parających się pisaniem tekstów korekta jest (była?) pojęciem oczywistym, a korektorki (dzisiaj to zawód skrajnie sfeminizowany – ciężka, trudna, odpowiedzialna praca za niewielkie pieniądze – to schemat) są oczywistymi współtwórczyniami tekstów, oliwą bezpieczeństwa łagodzącą fale stresu i obaw autorek i autorów. Błędy w tekstach popełniają wszyscy. Piszące korektorki – także. Parafrazując ewangeliczną frazę, „nikt nie jest prorokiem we własnym kraju”, można z pełnym przekonaniem napisać: nikt nie jest redaktorką i korektorką własnego tekstu. Praca nad tekstem, który wyszedł spod naszego pióra (obecnie – klawisza), jest najczęściej ponad siły piszących. Mózg inaczej czyta tekst, który wytworzył, można powiedzieć, że jest trochę jak matka kochająca swoje dziecko, niezależnie od tego, co ono wyczynia. Mózg kocha swój tekst, nie chce przyjąć, że może być słaby, marnie napisany, z błędami. I tu wkraczały do pracy zespoły korektorek – mają szeroką wiedzę, kompetencje językowe – stylistyczne, ortograficzne – i najczęściej także merytoryczne oraz, co – być może kluczowe – dystans do materii tekstu. Pokochają go lub choćby zaakceptują dopiero bez ewidentnych błędów, literówek, niezrozumiałych fraz. Działy korekty przez dekady, obok redaktorek i redaktorów, tworzyły spójny i efektywny „żywy organizm”, naturalne środowisko dla tekstów, które mają zostać w takiej lub innej formie upublicznione.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 10/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

PS Felieton dedykuję Redaktorkom i Korektorkom, które biedzą się także nad moimi felietonami. Dziękuję, kłaniam się nisko, ja bym nie potrafił.

 

Wydanie: 10/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Komentarze

  1. Anonim
    Anonim 6 marca, 2024, 19:52

    Dziw – kiedy piszę ręcznie nie robię żadnych błędów, nawet interpunkcyjnych. Jednak teraz mało kto pisze własnymi ręcyma:) – inteligencja spada, zdolności poznawcze lecą na łeb na szyję, rozumienie słowa pisanego już prawie nieobecne. Trzeba wracać do pisma ręcznego!!!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy