Łatwo konstruować politykę wobec Rosji, opierając się na przeszłości. Trudniej tworzyć ją, myśląc o przyszłości Łatwo konstruować politykę wobec Rosji, opierając się na przeszłości. Trudniej tworzyć ją, myśląc o przyszłości. Gdy w Pałacu Prezydenckim i na Kremlu dopinano wizytę Dmitrija Miedwiediewa w Warszawie, Anna Fotyga i Antoni Macierewicz zabiegali w USA o powołanie międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. W dniu, w którym rosyjski prezydent kończył wizytę w Polsce i odlatywał do Brukseli na szczyt Rosja-Unia Europejska, z inicjatywy eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim doszło do wysłuchania publicznego. Jego uczestnicy – w ich gronie Marta Kaczyńska i Antoni Macierewicz – ponowili sprawę powołania niezależnej międzynarodowej komisji. Politycy PiS, członkowie Stowarzyszenia Katyń 2010, nie muszą powtarzać słów Archimedesa: „Dajcie mi punkt oparcia, a poruszę ziemię”. Oni mają punkt oparcia determinujący budowanie relacji z Rosją: zbrodnię katyńską, a od 10 kwietnia także „drugi Katyń” – katastrofę smoleńską uznawaną za świadomą zagładę polskiej elity niepodległościowej. Pozycjonowanie Rosji jako historycznego, śmiertelnie groźnego wroga Polski, który jawnie i podstępnie dąży do jej zguby, sprawia, że z tym państwem nie wolno się układać – należy się go wystrzegać, podejmować działania zmierzające do jego osłabienia i izolacji. Bo nie można pogodzić interesów Polski i Rosji. Obóz skupiony wokół Jarosława Kaczyńskiego wyraża w sposób skrajny dominację myślenia o Rosji z punktu widzenia przeszłości, który jest trwale obecny w polskiej polityce od przełomu ustrojowego. Przeszłość zwyciężyła dzień dzisiejszy i przyszłość. Polska klasa polityczna uznała, że najtrwalszym fundamentem stosunków z Rosją będą cmentarze, krzyże, pomniki, uznanie, że my byliśmy ofiarami, oni zaś katami. To podejście bardzo przypomina stanowisko państw nadbałtyckich, które w Rosji uznawane są za najbardziej rusofobiczne. Głównym znakiem, brandem w stosunkach polsko-rosyjskich od początku lat 90. pozostaje Katyń. Całkiem niedawno przyłożył się do tego Donald Tusk. 7 kwietnia 2010 r. polski premier mówił w lesie katyńskim: „Katyń stał się w najgłębszym tego słowa znaczeniu mitem. Miał być kłamliwym mitem założycielskim państwa komunistycznego, ale ci, którzy na tym kłamstwie chcieli ufundować powojenną Polskę, przegrali z prawdą, bo narodził się mit powtarzany z ust do ust przez całe pokolenia. Zawsze wtedy, gdy mówiono nawet szeptem prawdę o Katyniu, wiedzieliśmy, że nas nie pokonali. Prawda o Katyniu stała się mitem założycielskim niepodległej Polski. Spowodowała, że my wszyscy, Polacy, jesteśmy jedną wielką rodziną katyńską”. Premier wykorzystał Katyń do zmieszania prawdy z nieprawdą (mitem) na trzy dni przed katastrofą smoleńską, która stała się źródłem kolejnych mitów, umacniających nie tylko mityczny (świecki), ale także mistyczny (religijny) charakter Katynia. Trudno znaleźć w Polsce miejscowość bez pomnika, ulicy, ronda, parku Ofiar Katynia, jeszcze trudniej – kościół pozbawiony symboliki katyńskiej. W budowanej w Warszawie Świątyni Opatrzności Bożej pochowano cztery ofiary katastrofy smoleńskiej, podając – wbrew prawdzie, za to w zgodzie z mitem – Katyń jako miejsce ich śmierci. Fragmenty Tu-154 urastają do rangi relikwii. Zewsząd słychać, że Katyń jest jednym z głównych elementów tożsamości Polaka. Przed wyborami w 2005 r. politycy Platformy Obywatelskiej nie ustępowali kolegom z PiS w ostrej retoryce antyrosyjskiej. Donald Tusk zarzucił prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, że uczestnicząc w Moskwie w obchodach 60. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem, czci obce imperium. Pytał: „Gdzie jesteś, panie prezydencie, przed kim jutro w imieniu Polaków złożysz w Moskwie hołd?”. Bronisław Komorowski, krytykując zachowanie Aleksandra Kwaśniewskiego, mówił wtedy, że na Rosję trzeba krzyczeć, bo inny ton odbiera jako przejaw słabości. Rządy PiS i prezydentura Lecha Kaczyńskiego przyśpieszyły dojrzewanie PO. Bronisław Komorowski, jako p.o. prezydent, poleciał do Moskwy na 65. rocznicę Święta Zwycięstwa, zabrał też na pokład samolotu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Niemal natychmiast po dojściu do władzy PO odrzuciła historię jako czynnik określający poziom stosunków z Rosją. Instytucjonalnie ograniczono zajmowanie się historią w kontaktach na najwyższym szczeblu, lokując ją w grupie ds. trudnych. Już w pierwszych miesiącach rządów Donalda Tuska Rosjanie znieśli wprowadzone dwa lata wcześniej embargo na polskie mięso. W lutym 2008 r. polski premier został przyjęty
Tagi:
Krzysztof Pilawski









