Konfitury na brudnym talerzu

Konfitury na brudnym talerzu

Prywatyzacja SPHW, czyli… jak zlikwidować dochodową firmę

– Pisał pan o konfiturach za szybą – stwierdził mec. Andrzej Hebda, wieloletni zarządca SPHW. – Że niby ci, co się oblizują, są z tamtej strony szyby i dobrać się nie mogą… Teraz my, po prawie dziesięciu latach “przygotowywania tych konfitur” jesteśmy za szybą, a oni lada chwila zaczną zajadać.
Kiedy Andrzej Hebda prawie dziesięć lat temu objął stanowisko likwidatora Stołecznego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego, majątek firmy nie wystarczał nawet na pokrycie długów. Ówczesny wojewoda warszawski podjął więc decyzję o prywatyzacji bezpośredniej, czyli wyprzedaży sklepów i magazynów. Uzyskane stąd pieniądze miały pójść na spłatę długów wobec skarbu państwa. Pozostałych 1796 wierzycieli swoje należności musiałoby zapisać na straty.

Dzięki poczynaniom likwidatora,

wśród których, jego zdaniem, najważniejsza była ugoda bankowa z Bankiem Handlowym, SPHW nie tylko spłaciło wszystkich swoich dłużników, ale zaczęło przynosić zyski. Wojewoda zmienił więc swoją decyzję o likwidacji, a Andrzej Hebda został mianowany zarządcą. Nie wszystkim taki stan rzeczy odpowiadał. Najbardziej niezadowolona była spółka Intercam, która wynajęła magazyny na warszawskim Okęciu i niewątpliwie liczyła, że je wykupi za cenę księgową. Tyle że do kiedy Andrzej Hebda rządził w SPHW, było to niemożliwe. Trzeba było się więc pozbyć dotychczasowego zarządcy. Wojewodzie Antoniemu Pietkiewiczowi to się udało. Niedawno na miejscu Andrzeja Hebdy nastał pan Piotr Dembicki. I robi wszystko to, czego po nim oczekiwano. To znaczy – przygotowuje SPHW do prywatyzacji bezpośredniej, czyli wyprzedaży majątku. Na razie zwolnił z pracy wszystkich tych, którzy budowali siłę finansową SPHW. I, jak zapewne sądził, mogliby bruździć w jego planach.
Piotr Dembicki do budynku SPHW wszedł w mocnej asyście pewnego wieczoru, prawie trzy miesiące temu. W kadrach SPHW nie było długo żadnego śladu umowy z nim o pracę. Nie wiem, czy dziś już wpłynęła. Być może tak, skoro jest w moim posiadaniu kopia, a w niej w rubryce wykształcenie zapisano: “odpowiednie”. Na biurku głównego księgowego – zanim jeszcze dostał formalną umowę o pracę z nowym szefem – zaczęły lądować różne dyspozycje od pana Dembickiego. I tak np. 11.09.2000 r. polecił on wypłacić 3000 zł panu Józefowi Skoczylasowi, nie wyszczególniając nawet – za jakie to usługi SPHW tak hojnie nagradza pana Józefa. Z oświadczenia zorientować się można, że Józef Skoczylas ma coś wspólnego z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Na rachunku widnieje dopisek: “Potwierdzam istnienie umowy, która znajduje się w mojej dyspozycji. Dyrektor – Piotr Dembicki”.
Pan Adam Dąbiec

wykonał “doradztwo gospodarcze”

za sumę 1568 zł. Co dokładnie oznacza owo doradztwo – nie wiadomo. Główny księgowy chciał się tego dowiedzieć. Ale musiał zadowolić się oświadczeniem zastępcy Piotra Dembickiego. A ten poinformował, że “umowy i zlecenia są w gestii pana Dembickiego i nie ma potrzeby ujawniania ich treści”. Andrzej Hebda – prawnik – na takie praktyki aż się jeży. “Za taki numer – powiada – wojewoda wyrzuciłby mnie jednego dnia”.
Żeby było jeszcze śmieszniej – polskie firmy legitymujące się polskimi adresami i czysto polskimi nazwiskami właścicieli świadczą na terenie Polski usługi polskiemu SPHW, a rachunki wystawiają w markach niemieckich! Pan Dembicki, którego firma zarabia również w polskich złotych, płaci “po zagranicznemu”!
Warto tu wspomnieć, że jednymi z pierwszych wydatków, o jakich zadecydował nowy szef, była dotacja dla kościoła na Żoliborzu – ponoć aż 30 tys. zł i następne 70 tys. zł na rzecz “słusznej” fundacji.
– Zostawiłem w banku około 10 mln czystych pieniędzy bez żadnych obciążeń – mówi Andrzej Hebda. – Sieć 12 sklepów meblowych, dobrze prosperujących i dających stały, przyzwoity, uczciwy dochód przedsiębiorstwu. Teraz mówi się o sprzedaży Domu Meblowego “Emilia”, a bez niego całe SPHW będzie co najwyżej malutkim, niewiele znaczącym handelkiem. Co zrobią z ludźmi? Nieważne! Otóż dla mnie – to właśnie jest ogromnie ważne.
W Zarządzie firmy nie ma już żadnej z osób, które tworzyły sztab przedsiębiorstwa. Wbrew twierdzeniu, które słyszałem w Intercamie, Andrzej Hebda nie przyjął do pracy wyłącznie swoich kolesiów. Pani Joanna Mertke, koordynator do spraw prywatyzacji, pracowała w SPHW od 11 listopada 1968 r., główny księgowy, Anna Kraśnicka – od 13 września 1971 r., Tomasz Wielowiejski, przewodniczący Rady Pracowniczej – od 1987 r., kadrowiec, Andrzej Kaczmarski, też ma ponaddziesięcioletni staż pracy w firmie. Krótszy staż od Andrzeja Hebdy ma tylko Andrzej Oganek, główny specjalista, zajmujący się problemami administracji. Właściwie trzeba powiedzieć – taki staż mieli, bo żadna z tych osób już w SPHW nie pracuje.
Natomiast w przedsiębiorstwie za pana Dembickiego “pracuje” strach. Kiedy opowiada załodze “Emilii”, że znajdą pracę w nowo otwieranych dwóch pawilonach przy ulicy Cybernetyki, wszyscy wiedzą, że znajdzie tam pracę – co najwyżej – co drugi z 80 pracowników Domu Meblowego “Emilia”. Ale żaden się nie odezwie, bo wiadomo, że taki, “co pyskuje”, do grupy “zbawionych” wejść nie może. W dyrekcji otrzymano podwyżki. Są tacy, co dostali dużo, są tacy, co dostali mało. Nie zależało to od fachowości, ani stażu pracy. Zależało od głębokości ukłonu.
A wokół SPHW też dzieją się rzeczy dziwne. Pan wojewoda Pietkiewicz osobiście fatyguje się do sądów różnych instancji, w których akurat toczą się sprawy dotyczące przedsiębiorstwa. Ponieważ wojewoda popełnił błąd prawniczy, wybrana przez załogę Rada Pracownicza powstała w pełnym majestacie prawa. Rada ta powierzyła na pół roku kierowanie przedsiębiorstwem Andrzejowi Hebdzie. Tak – w pierwszej wersji – brzmiał zapis ustalony przez Sąd Rejestrowy. Po tygodniu został on – przez tego samego sędziego – zmieniony. Od tej zmiany odwołuje się tymczasowy zarządca. W listopadzie 2000 r. miała się odbyć sprawa w sądzie II instancji. Na sali nie zjawił się adwokat – notabene z Lublina – reprezentujący wojewodę Pietkiewicza. Dwaj inni prawnicy reprezentujący SPHW wnieśli o odroczenie sprawy. Wysoki sąd przychylił się do wniosku – mimo sprzeciwu strony powoda. Wyznaczył następny termin na 31 stycznia br. Rozmawiałem z prawnikami. Sędzia z wieloletnim stażem w wysokich instancjach sądów cywilnych stwierdził, że nieobecność adwokata nie daje podstaw do odroczenia sprawy. Tym bardziej że po stronie pozwanej było jeszcze dwóch prawników i przedstawiciel wojewody. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. 31 stycznia jest ostatnim dniem, w którym Andrzej Hebda – powołany przez Radę Pracowniczą – ma prawo reprezentować przedsiębiorstwo. Więc rozpatrywanie pozwu staje się bezprzedmiotowe. Ponieważ – jak twierdzi mec. Hebda – sprawa jest prawniczo jasna i czysta, lepiej nie dopuścić do wcześniejszej rozprawy. Tak myśli wojewoda i zarządca, ale dlaczego tak myśli sąd? Trudno byłoby mnie przekonać, że rządzi tu wyłącznie przypadek.
Do Sądu Najwyższego wpłynęła latem sprawa Intercamu przeciwko SPHW. Jest to

wniosek o kasację wyroków

niższych instancji w sprawie o magazyn na ulicy Sekundowej. Sprawa toczy się od lat. Andrzej Hebda bronił majątku firmy. Dziś SPHW jest już reprezentowane przez Dembickiego. Pan Dembicki nie będzie chciał zapewne robić przykrości przyjaciołom swojego szefa i dobroczyńcy – wojewody Pietkiewicza. Sprawa jest jasna, bowiem przed laty, kiedy Antoni Pietkiewicz zajmował wysokie stanowisko na dworze Wałęsy, państwo Podniesieńscy byli jego częstymi gośćmi. Znam osobę, która była świadkiem kordialnych powitań i jest gotowa poświadczyć ten fakt na sprawie, na której – być może – państwo Podniesieńscy i pan Pietkiewicz będą się wypierać zażyłości.
Rozmawiałem z czwórką wieloletnich pracowników kierownictwa SPHW, wyrzuconych przez Piotra Dembickiego. Żaden z nich, z mec. Hebdą na czele, nie wierzy w to, żeby po zagraniach sądów różnych instancji – a i NIK swoje pięć groszy tu wetknął – znalazła się taka siła, która byłaby zdolna przywrócić załodze nadzieję na zwyczajną przyszłość, którą żywili do lipca 2000 roku. Gdyby jednak dało się uratować choć część majątku i dać zatrudnienie choć części załogi – warto walczyć – twierdzi Andrzej Hebda.

Wydanie: 03/2001, 2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy