Kościół „dobrej zmiany” i kardynałowie PiS

Kościół „dobrej zmiany” i kardynałowie PiS

Jarosław Makowski – filozof, teolog i publicysta, radny miasta Katowice. Od marca 2010 r. do stycznia 2015 r. był szefem Instytutu Obywatelskiego i redaktorem naczelnym „Instytutu Idei”. Wydał m.in.: Kobiety uczą Kościół, Wariacje Tischnerowskie oraz Pobudka, Kościele! fot .Marta Grochowska

Wiernym przeszkadza zaangażowanie polityczne ich Kościoła. Ale hierarchia tego nie widzi lub nie chce zobaczyć Jarosław Makowski – filozof i teolog, autor książki „Pobudka, Kościele!” (Arbitror, 2018) o myśli papieża Franciszka i trudnościach z jej zaakceptowaniem w Polsce. Był szefem Instytutu Obywatelskiego, redaktorem „Tygodnika Powszechnego”. Jest radnym miasta Katowice. Co się stało z relacjami Kościoła i państwa polskiego w 2019 r.? – Kościół w Polsce uznał, że dużo atrakcyjniejsza dla niego jest „dobra zmiana” niż Dobra Nowina. Zarzucił więc żmudne i trudne głoszenie Ewangelii na rzecz szybkich i łatwych korzyści płynących z popierania „dobrej zmiany”. Stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze, Kościołowi ten ruch zwyczajnie się opłacał. Strumień publicznych pieniędzy płynął wartko, od finansowania o. Rydzyka po projekty na poziomie pojedynczych parafii. Po drugie, Kościół w 2019 r. również musiał się skonfrontować z tym, że ma swoje trupy w szafie. Od początku XXI w., gdy ujawniono tuszowanie kościelnej pedofilii w Bostonie, Kościół w Polsce mówił, że jest czysty. Dziś wiemy, szczególnie po filmie „Tylko nie mów nikomu”, że czysty nie jest. Więcej, skala brudu związanego z maskowaniem, ukrywaniem skandali pedofilskich wciąż jest okryta tajemnicą. Mówisz, że to był rok syty finansowo. Bardziej syty niż za szczytowej Platformy albo SLD? – Fundusz Kościelny to jedno. Drugie – muzea, czyli tak naprawdę świątynie, np. Świątynia Opatrzności Bożej, które udają Instytuty Myśli Wszelakiej, żeby brać pieniądze. A ostatni przykład to Panteon Górnośląski, na który państwo i samorząd śląski zrzucą się w kwocie ok. 50 mln zł… na otwarcie. To są twarde wyliczenia, które pokazują skalę przepływów finansowych. Ważne, poza wielkością kwot, jest to, że nikt ze strony kościelnej tak naprawdę nie musi o nie się starać. Chyba nikt nie policzył zbiorczo, ile organizacji katolickich dostaje pieniądze w ramach programów wsparcia trzeciego sektora, działalności społecznej, programów celowych ministerstwa, Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, Funduszu Sprawiedliwości i jeszcze innych. A my tu i tak mówimy zaledwie o jawnych, publicznie dostępnych informacjach na temat finansów państwa. Ale ta praktyka, trzymając się konkretnie Świątyni Opatrzności Bożej, zaczęła się za Platformy. – Jeszcze wcześniej! Nie jest tajemnicą, że każdy rząd finansowo szedł na rękę Kościołowi. A teraz, twoim zdaniem, rząd te pieniądze po prostu wpycha? – Nie wpycha, tylko płaci nimi za poparcie. Nie ma w Polsce żadnej innej instytucji, która logistycznie, instytucjonalnie i organizacyjnie byłaby równie mocna i tak osadzona w państwie oraz społeczeństwie jak Kościół rzymskokatolicki. Naprawdę, potencjał TVP i Jacka Kurskiego jest niczym w porównaniu z potencjałem parafii i obecnością Kościoła w systemie edukacji. To pierwszy wymiar współpracy państwa PiS i Kościoła katolickiego. Rzecz druga: już wiemy, że nie powstanie żadna – powtarzam, żadna! – komisja badająca przypadki pedofilii w Kościele, która miałaby taką powagę i autonomię jak komisja Ryana z 2009 r. w Irlandii. Nie poznamy skali zaniedbań i przemilczeń, jeśli chodzi o współpracę Kościoła z prokuraturą, ani liczby ukrywanych księży pedofilów. A więc i tutaj Kościół może spać spokojnie. Trzecia sprawa dotyczy przeszłości. Zauważmy, że wśród największych zwolenników sojuszu tronu i ołtarza jest np. biskup włocławski Wiesław Mering, który dziękuje Bogu za Jarosława Kaczyńskiego i tę ekipę, tak sprawnie zarządzającą Polską. Ci biskupi mają innego trupa w szafie, a mianowicie esbeckie kwity – dziś rękę na tych papierach trzyma Kaczyński. Nie znasz dnia ani godziny, gdy prezes zdecyduje się szafę otworzyć. I hierarchowie doskonale zdają sobie z tego sprawę. Wystarczy, że wspomnimy, jak załatwiono bp. Stanisława Wielgusa. Jego nominację na metropolitę warszawskiego utrącono za pierwszych rządów PiS, wyciągając esbeckie akta. Rzecz czwarta: Kościół wie, że to ostatni moment, kiedy może przeprowadzić swoją rewolucję moralną. Dlaczego? Kadencja Sejmu nawet się nie rozpoczęła. – Zgoda, że urny jeszcze nie ostygły po wrzuceniu naszych kart wyborczych, ale Fundacja Pro – Prawo do Życia ruszyła z projektem „Stop pedofilii”, popieranym przez rząd. To pokazuje, że Kościół będzie dokręcał śrubę. Wszystkie te projekty „cielesne”: antykoncepcja, in vitro, edukacja seksualna, zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej… Kościół doskonale wie, czego uczy również historia, że to, co bierze i co raz sobie wywalczy, trudno

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 46/2019

Kategorie: Wywiady