Kościół idzie na wojnę o krzyż. I jest mu z tym dobrze

Kościół idzie na wojnę o krzyż. I jest mu z tym dobrze

Musimy sobie wyjaśnić, co znaczy państwo świeckie, które chce być wspólnym domem dla różnych wiar, wierzących i niewierzących. Tego nie rozumieją nie tylko ludzie w miasteczkach, ale także kardynałowie Glemp i Dziwisz Rozmowa z prof. Tadeuszem Bartosiem doktorem habilitowanym, filozofem, publicystą, profesorem Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora – Wyrok trybunału w Strasburgu w sprawie krzyża w jednej z włoskich szkół wywołał burzę nie tylko we Włoszech, ale i w Polsce. Kard. Dziwisz mówi o deptaniu wolności religijnej. A polityk PO Jarosław Gowin mówi, że jest wolność religijna, więc każdy ma prawo wieszać to, co lubi. Choć nie wiadomo kiedy, nie wiadomo, na jakich zasadach. – Bez zgody dyrekcji nie można nic w szkole wieszać. To kwestia formalna, szkoła nie jest słupem ogłoszeniowym. Patrząc szerzej – myślę, że trzeba by znaleźć kiedyś czas i niektóre rzeczy przemyśleć gruntownie. Dopowiedzieć zapisy konstytucyjne, by wzrastała świadomość systemu wartości, jakimi kieruje się nasze nowoczesne państwo. Potrzeba dyskusji, która rozjaśni, co jest państwowe, co nie jest państwowe, co jest społeczne itp. Debata taka może budować poczucie, że państwo ma wartości, które uznajemy jako obywatele za wspólne. Warto by więc wytłumaczyć, jaką wartość ma zachowywanie neutralności światopoglądowej w budynkach państwowych. Trzeba by rozstrzygnąć, czy takimi miejscami są także szkoły, szpitale i domy kultury. CZEGO NIE ROZUMIE GLEMP? – A na dole? – Nie jestem pewny, czy na poziomie jakiejś szkoły można owocnie przeprowadzić takie rozmowy. Pewnie w ograniczonym zakresie. To jednak nie jest miejsce na interpretacje konstytucji. Takie rzeczy robi się raczej w ogólnopolskich debatach, w wyrokach Trybunału Konstytucyjnego. Dyskusje na dole są często psychologicznie nie do pomyślenia. – To znaczy… – Proszę spojrzeć na dzieci, które idą do pierwszej komunii. Idą wszystkie. Nawet jeśli są to dzieci rodziców niewierzących. Dlatego, że przygotowania do komunii są w szkole na lekcjach religii. Jest więc presja grupy. Co takie dziecko ma zrobić? Wszystkie idą, a ono gdzieś w kącie? Czarna owca? Mam znajomych, niewierzących, którzy posyłają z tego względu dzieci do pierwszej komunii. Bo nie będą krzywdzić dziecka, na całe życie znaczyć go piętnem. Dziś trudno o rozmowę, w której ateiści szczerze mówią, co uważają, a wierzący ze zrozumieniem nad tym się pochylają i vice versa. Być może w pojedynczych szkołach jest to możliwe, ale nie będzie to zjawisko masowe. Nie tędy wiedzie główna droga. – A którędy? – Musimy sobie wyjaśnić, co znaczy państwo świeckie, które nie jest wrogie religii, ale chce być wspólnym domem dla różnych wiar, dla wierzących i niewierzących. Tego nie rozumieją nie tylko ludzie w małych miasteczkach – nie rozumieją tego kard. Glemp, kard. Dziwisz. Hierarchia tego nie rozumie. Trzeba by więc najpierw dotrzeć do elit kościelnych, które kształtują myślenie mas wierzących. Bez tego w ciągu najbliższych kilkunastu lat niewiele da się wskórać. – Kard. Glemp już powiedział, co o tym wszystkim sądzi. „Usunięcia krzyża domagały się różne formacje polityczne – mówił. – Pamiętamy nazizm, co robił z krzyżami komunizm. Mit Lenina znowu odżywa”. To on nie wie, że rozdzielenie Kościoła od państwa uchwalono we Francji, w 1905 r.? W III Republice? Czy kard. Glemp świadomie udaje niewiedzę, żeby uczynić efektowną figurę retoryczną, czy po prostu nie wie? O Francji, o Meksyku? – Jego wypowiedzi nie ujawniają jakiejś głębszej historycznej refleksji. On jest reprezentantem najpierw własnego życiowego doświadczenia. Zapomina np., że ideologia hitlerowska była do jakiegoś stopnia aberracją religijną. Było tam hasło Gott mit uns, było przerażenie czerwonym ateistycznym komunizmem, które zbliżało nazistów do Kościołów chrześcijańskich. Jawnie antyreligijny był komunizm. W Polsce Ludowej zwalczano religię. Alergiczność duchownych, którzy żyli w tym okresie, łatwo zrozumieć. Ale ten czas minął. Mamy inne państwo, które trzeba wspólnie budować. Na razie rozumienie natury tego państwa – także jego świeckości – jest nikłe. RELIGIA DLA MAS – Czy państwo świeckie jest zagrożeniem dla wiary? Czy jak ktoś nie zobaczy krzyża w szkole, to jego wiara się osłabi? A może przestanie wierzyć? – Myślę, że tak. – Tak pan uważa? – W pewnym sensie to jest możliwe. Trzeba pamiętać, że decyzje światopoglądowe, jak wiele innych rzeczy w ludzkim życiu, niekoniecznie wynikają z samodzielnej refleksji intelektualnej, ale są funkcją

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 48/2009

Kategorie: Wywiady