Kredyty i pożyczki (cz. I)
Kredyt i pożyczka to nie to samo
Pożyczek może udzielać każdy, kredytów – tylko bank lub SKOK
Warto dowiedzieć się, czym się różni kredyt od pożyczki, szczególnie teraz, w okresie przedświątecznym, gdy reklamy kuszą nas łatwymi pieniędzmi na dawanie radości bliskim.
Na określony lub dowolny cel
Pożyczek udzielać może każdy, kto posiada zdolność do czynności prawnych – zarówno banki i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-pożyczkowe (SKOK-i), jak i inne podmioty gospodarcze, w tym niebankowe firmy pożyczkowe oraz osoby fizyczne. Obowiązuje tylko jeden wymóg – pożyczkodawca musi być właścicielem pożyczanych pieniędzy. Kwestie pożyczek są regulowane przez Kodeks cywilny. Inaczej jest z kredytami. Prawo ich udzielania mają wyłącznie banki i SKOK-i, a środki na ten cel nie są ich własnością, lecz pochodzą z depozytów powierzonych bankom przez klientów, a SKOK-om przez ich członków. Umowy kredytowe są regulowane przez Prawo bankowe.
Prawo bankowe stanowi, że w umowie kredytu powinien być zapisany cel, na jaki kredyt został udzielony, np.: zakup domu lub mieszkania (kredyt hipoteczny), zakup samochodu (kredyt samochodowy), zakup sprzętu gospodarstwa domowego (kredyt udzielany przez bank np. w sklepie). Środki pieniężne z tytułu takich kredytów nie są wypłacane kredytobiorcy, lecz przelewane na rachunek sprzedawcy towaru lub usługi. Inaczej jest w przypadku kredytu gotówkowego, który wpływa na konto klienta banku i może być przez niego dowolnie wykorzystany.
Kredytobiorca jest zobowiązany do spłaty miesięcznych rat kredytu wraz z odsetkami, ponosi też koszty prowizji, bardzo często jest zobligowany do opłacania składek z tytułu ubezpieczenia kredytu (na wypadek utraty pracy, choroby, śmierci).
Zanim bank podejmie decyzję o udzieleniu kredytu lub pożyczki, sprawdza wysokość obciążeń i rzetelność wnioskodawcy w Biurze Informacji Kredytowej, bada jego zdolność kredytową, czyli możliwość spłaty rat przy osiąganych dochodach, co jest wymogiem wynikającym z Prawa bankowego. Jeżeli bank oceni, że osoba występująca o kredyt lub pożyczkę ma zbyt małe dochody, by spłacić zobowiązanie, musi wniosek odrzucić. W takich sytuacjach wiele osób zwraca się do niebankowych firm pożyczkowych, które w ogłoszeniach przyklejanych na przystankach i słupach, reklamach w internecie, a nawet w telewizji kuszą łatwym pieniądzem: „Bez formalności, bez badania w BIK, bez czekania na decyzję, również dla osób o niskich dochodach”. Brzmi zachęcająco, ale ile to kosztuje?
Ile to kosztuje?
Bank nie może oprocentować kredytu powyżej czterokrotności stopy lombardowej (obecnie wynosi ona 3%, a więc kredyt nie może być oprocentowany wyżej niż 12%). Jednak całkowity koszt kredytu to wszystkie koszty, które musimy ponieść w związku z jego zaciągnięciem. Nie tylko odsetki, ale także opłaty, prowizje, podatki i marże oraz koszty usług dodatkowych, w przypadku gdy są one niezbędne do uzyskania kredytu (np. koszty składek ubezpieczeniowych). W związku z tym całkowity koszt kredytu jest wyższy niż nominalne oprocentowanie, a jego wysokość w ujęciu procentowym w skali roku obrazuje rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO). Należy ją podawać zarówno w reklamach, jak i w umowach.
A jakie są koszty pożyczek w firmach niebędących bankami? Nominalne oprocentowanie, jak wspomnieliśmy w przypadku banków, nie może przekroczyć obecnie 12%, ale ich RRSO jest kilkadziesiąt, a nawet kilkaset razy wyższa niż w bankach. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów od stycznia do maja 2013 r. analizował opłaty, prowizje i inne koszty zastrzeżone w umowach pożyczek zawieranych z takimi firmami. Najczęściej kwestionowano podawanie nierzetelnych danych w formularzach informacyjnych, podawanie błędnej informacji o wysokości RRSO, pobieranie opłat za obsługę w domu w wysokości nieodpowiadającej kosztom faktycznie podjętych czynności.
Oto pierwsze z brzegu propozycje firm pożyczkowych, znalezione jednego dnia w poczcie elektronicznej. Porównajmy koszty pożyczki w wysokości 1000 zł, udzielonej na 30 dni.
Firma A: oddamy 1100 zł, RRSO wynosi 219%.
Firma B: oddamy 1265 zł, RRSO wynosi 1646,2%.
Firma C: oddamy 1284 zł, RRSO wynosi 1994%.
Firma D: oddamy 1285 zł, RRSO wynosi 2031%.
A jeśli nie możemy oddać, ponieważ np. nie otrzymaliśmy obiecanej wypłaty? Wtedy nasz dług zacznie narastać jak kula śnieżna i wkrótce może się okazać, że nie stać nas na jego spłacenie.
RATY RÓWNE CZY MALEJĄCE?
Zanim podpiszemy umowę kredytu lub pożyczki, musimy wybrać sposób ich spłaty
Banki proponują spłatę kredytu lub pożyczki w dwóch podstawowych rodzajach rat kapitałowo-odsetkowych: równych bądź malejących. Jakie są między nimi różnice i na którą opcję się zdecydować? Trzeba wiedzieć, że na początku okresu spłaty raty równe są niższe, a raty malejące wyższe. Różnica wynika z proporcji pomiędzy częścią kapitałową a odsetkową raty. Część kapitałowa to pożyczone środki pieniężne, a część odsetkowa to koszt zaciągniętego kredytu.
Raty równe
Raty równe zwane są także annuitetowymi lub uśrednionymi. Wśród kredytobiorców cieszą się zdecydowanie większą popularnością. Przy stałym oprocentowaniu wysokość rat równych przez cały okres spłaty kredytu pozostaje na takim samym poziomie, przy czym kapitałowa część raty rośnie systematycznie w miarę upływu okresu spłaty, natomiast maleją miesięczne odsetki. Odsetki w poszczególnych ratach liczone są od kwoty kredytu pozostającej do spłaty, a kapitał doliczany jest tak, aby wpłacana co miesiąc rata była taka sama. Dlatego w początkowym etapie spłaty zobowiązania większą część raty stanowią odsetki, a mniejszą kapitał. Pod koniec spłaty rata składa się już głównie z kapitału.
Raty malejące
Raty malejące określane są także mianem rat kapitałowych, ponieważ część kapitałowa raty jest stała w całym okresie spłaty kredytu. Łączna rata wyliczana jest poprzez podzielenie kwoty kredytu przez liczbę rat i dodanie do niej bieżących odsetek. Oznacza to, że comiesięczna wpłata do banku będzie największa w pierwszych miesiącach, ale wraz z upływem czasu będzie systematycznie się zmniejszać. Wynika to stąd, że systematycznie spłacana część kapitałowa zmniejsza saldo zadłużenia, od którego naliczane jest oprocentowanie, dzięki czemu coraz niższa będzie część odsetkowa raty. Należy jednak pamiętać, że wybierając raty malejące, zaczynamy od wyższych kwot niż te, które moglibyśmy płacić, decydując się na raty równe, przez co obciążenie domowego budżetu będzie większe na początku spłaty kredytu.
Co wybrać?
Największe różnice pomiędzy ratą równą a malejącą są widoczne zwykle przy wysokiej kwocie kredytów długoterminowych, zwłaszcza kredytów hipotecznych.
Jeżeli wybierzemy raty malejące, łączna suma wszystkich odsetek, jakie oddamy bankowi w całym okresie spłaty, będzie niższa niż w przypadku rat równych. Przy ratach malejących kapitał spłacany jest szybciej, więc odsetki w każdym kolejnym miesiącu naliczane są od coraz mniejszej kwoty. Raty malejące są korzystniejsze z punktu widzenia całkowitej kwoty odsetek do zapłaty. Jednak im okres kredytowania jest krótszy, tym różnice pomiędzy ratami równymi a malejącymi są mniejsze. Zaletą rat równych jest to, że są stałe i niższe w początkowym okresie spłaty od rat malejących, dzięki czemu łatwiej zaplanować miesięczny budżet i przyszłe wydatki.
KLIENT Z ZASADAMI
Dr Robert Jagiełło – doradca w Departamencie Stabilności Finansowej Narodowego Banku Polskiego
Na stronie internetowej www.zanim-podpiszesz.pl są wskazówki i rady, którymi warto kierować się przed podjęciem decyzji o zaciągnięciu kredytu/pożyczki lub zainwestowaniu wolnych środków finansowych. Na stronie znajduje się kalkulator służący do obliczenia RRSO oraz narzędzie do zaplanowania budżetu domowego. Dostępny jest też zestaw materiałów informacyjnych i edukacyjnych dotyczących kredytów i lokat oraz porady, jak nie wpaść w pętlę zadłużenia lub jak z niej wyjść.
Jak dużo kredytów i pożyczek zaciągnęli Polacy?
– Największe zadłużenie gospodarstw domowych wynika z kredytów zaciągniętych na zakup domu lub mieszkania, ewentualnie na dokonanie większego remontu. Zabezpieczeniem takich kredytów jest najczęściej hipoteka na kredytowanej nieruchomości. Jest to solidne zabezpieczenie, które banki chętnie akceptują, oferując przy tym niższą marżę w porównaniu z innymi kredytami. Ponieważ jednocześnie rynkowe stopy procentowe od dłuższego czasu spadają, oprocentowanie tych kredytów jest coraz bardziej atrakcyjne. Między innymi z tego powodu wciąż obserwujemy wzrost liczby udzielanych kredytów mieszkaniowych. Zadłużenie Polaków z tytułu tych kredytów wynosi obecnie ok. 344,5 mld zł, a jego roczna dynamika to 4,5%. Natomiast zadłużenie osób fizycznych z tytułu kredytów konsumpcyjnych to prawie 137 mld zł i rośnie ono w podobnym tempie co kredyty mieszkaniowe. Jeśli dodamy do tego kredyty udzielone osobom fizycznym prowadzącym działalność gospodarczą oraz rolnikom indywidualnym (łącznie 90 mld zł), otrzymamy całkowity poziom zadłużenia gospodarstw domowych w bankach, który sięga 572 mld zł. Zestawiając tę kwotę ze zgromadzonymi w bankach oszczędnościami osób fizycznych – prawie 565 mld zł – możemy zauważyć, że w chwili obecnej więcej pożyczamy, niż oszczędzamy.
Klienci korzystają także z oferty firm niebędących bankami.
– Działalność polegająca na udzielaniu pożyczek nie jest w żaden sposób ograniczana, więc każdy może ją prowadzić. Nie jest też prowadzony żaden rejestr niebankowych firm pożyczkowych, w związku z czym nie są znane ani dokładana liczba podmiotów udzielających pożyczek, ani skala ich działalności. Szacuje się, że zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu pożyczek zaciągniętych w niebankowych firmach pożyczkowych wynosi ok. 3-4 mld zł. W skali systemu finansowego nie jest to dużo – 2,9% zadłużenia z tytułu kredytów konsumpcyjnych i ok. 0,7% całości zadłużenia Polaków w bankach. Ale problem nie jest błahy, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę klientów tych firm, a jest to ok. 1,4 mln osób, oraz stosunkowo duże koszty pożyczek pozabankowych, co wiąże się z wysokim ryzykiem wpadnięcia pożyczkobiorców w pułapkę zadłużenia.
Z czego wynikają wysokie koszty tych pożyczek?
– Oprocentowanie nominalne zarówno kredytów bankowych, jak i pożyczek pozabankowych nie może przekroczyć czterokrotności stopy kredytu lombardowego NBP, ustalanej przez Radę Polityki Pieniężnej. Dzisiaj wynosi ona 3%, a zatem jej czterokrotność to 12%. Co więcej, stopa ta systematycznie spada. Jeszcze dwa lata temu oprocentowanie kredytu lombardowego wynosiło 6%, a jego czterokrotność 24%. Dzisiaj jest to dwukrotnie mniej. Ale i banki, i firmy pożyczkowe próbują sobie tę coraz niższą stopę rekompensować przychodami z innych obowiązkowych i fakultatywnych opłat, które nie są w żaden sposób ograniczone. Mogą to być: opłata wstępna, opłata za rozpatrzenie wniosku, prowizja przygotowawcza, prowizja administracyjna, opłaty z tytułu zaległości w spłacie, monitów i windykacji, prowizja od przedterminowej spłaty kredytu, opłaty z tytułu ustanowienia zabezpieczenia, np. wykupienia polisy ubezpieczeniowej, a także opłaty dodatkowe, np. za obsługę domową, czyli za to, że przedstawiciel firmy przyjedzie do domu klienta podpisać umowę, a potem będzie inkasował raty.
Te opłaty znacznie podnoszą koszty.
– Dlatego należy zwracać uwagę na wszystkie koszty kredytu lub pożyczki, które muszą być wymienione w formularzu informacyjnym dostarczanym klientowi przed podpisaniem umowy, a potem wyraźnie zapisane w samej umowie. Warto podsumować wszystkie opłaty, prowizje, koszty dodatkowe i zobaczyć, ile wynosi całkowity koszt kredytu, oraz sprawdzić, ile wyniesie całkowita kwota do zwrotu. Dodatkowo ustawa o kredycie konsumenckim wprowadziła pojęcie rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO), która w sposób jednolity, tzn. w procentach w ujęciu rocznym, obrazuje całkowity koszt kredytu lub pożyczki. Dzięki temu można porównywać ofertę różnych podmiotów. Możemy także zobaczyć, ile wynosi faktyczny, rzeczywisty koszt pożyczki wyrażony w procentach, a jest on diametralnie różny od ustawowych 12%.
Różni się także od tego, co widzimy w reklamach, gdzie RRSO jest podana drobnym drukiem albo mignie tylko na ekranie.
– Pozaodsetkowe koszty pożyczki nie są ustawowo ograniczone poza prowizją z tytułu przedterminowej spłaty kredytu/pożyczki, która nie może przekroczyć 1% wcześniej spłacanej kwoty. Z tego powodu NBP, Komisja Nadzoru Finansowego, Bankowy Fundusz Gwarancyjny, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Sprawiedliwości, Komenda Główna Policji, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zaangażowały się w kampanię „Sprawdź, zanim podpiszesz”, starając się uczulić potencjalnych pożyczkobiorców na koszty pożyczek i kredytów. Zależy nam, żeby konsumenci podejmowali decyzje finansowe w sposób przemyślany i świadomy. Dlatego chcemy przekonać społeczeństwo do czytania dokumentów finansowych, mobilizować do samodzielnego myślenia i dopytywania o wszystko, czego nie rozumiemy.
Dochodzą do nas sygnały o nieuczciwości niektórych firm pożyczkowych.
– Rzeczywiście pojawiają się sytuacje patologiczne. Zdarza się, że działalność firmy nastawiona jest nie na udzielanie pożyczek, tylko na wyłudzenie pieniędzy. Przed udzieleniem pożyczki firmy takie żądają opłat wstępnych, np. za rozpatrzenie wniosku, przygotowanie umowy, a kiedy już je zainkasują, stwierdzają, że klient nie ma zdolności kredytowej, więc nie mogą mu udzielić pożyczki, ale opłaty zatrzymują. Jest to niezgodne z prawem, ponieważ nieudzielenie pożyczki nie może się wiązać z pobraniem jakichkolwiek opłat. Co więcej, jeżeli umowa już została podpisana, to klient ma prawo od niej odstąpić w ciągu 14 dni kalendarzowych, a wszelkie poniesione przez niego koszty powinny zostać zwrócone. Niestety, mało kto o tym wie, a jeszcze mniej osób wstępuje na drogę sądową przeciwko takim nieuczciwym firmom. Poza tym pojawiają się umowy zawierające niekorzystne dla konsumenta postanowienia. Merytoryczną kontrolę nad przestrzeganiem przez przedsiębiorców przepisów ustawy o kredycie konsumenckim sprawuje prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeżeli znajduje jakieś nieprawidłowości w umowach, to po uznaniu ich przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapisy takie trafiają na tzw. listę klauzul niedozwolonych, a ich stosowanie w umowach staje się zakazane.
Autorzy kampanii „Sprawdź, zanim podpiszesz” popularyzują cztery zasady, które mają uchronić konsumentów przed wpadnięciem w pułapkę zadłużeniową.
– Jeżeli już nawiązujemy relacje z instytucją finansową, warto sprawdzić, czy jest to instytucja wiarygodna. Można to zrobić, korzystając z podpowiedzi Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która prowadzi dwie listy – pozytywną i negatywną. Pierwsza zawiera wyliczenie podmiotów nadzorowanych przez KNF, które nie dość, że muszą działać zgodnie z obowiązującym prawem, to zobowiązane są spełniać wiele dodatkowych rygorystycznych wymogów ostrożnościowych. Druga to lista ostrzeżeń publicznych. Znajdują się na niej podmioty, przeciwko którym KNF złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Z usług takich firm lepiej nie korzystać. O drugiej zasadzie już wspomnieliśmy. Brzmi ona: „Policz całkowity koszt pożyczki” zarówno w złotych, jak i w ujęciu procentowym (RRSO). Trzecia: „Przeczytaj to, co dostajesz do podpisu”, czyli przede wszystkim umowę łącznie z przypisami, załącznikami i dokumentami, do których odwołuje się umowa. Możemy poprosić o wzorzec umowy i regulamin danej usługi finansowej do domu, żeby spokojnie je przeczytać, przemyśleć i dopiero wtedy podjąć decyzję. Błędem jest podejmowanie decyzji finansowych pod wpływem jakiegoś impulsu, np. reklamy czy zachęt sprzedawcy przekonującego o wyjątkowej i zaraz kończącej się promocji produktu. Jeżeli dodatkowo od razu podsuwa się nam coś do podpisu lub nie możemy otrzymać precyzyjnych i przekonujących wyjaśnień, lepiej zrezygnować z takiej propozycji – to czwarta zasada: „Nie podpisuj, jeśli nie rozumiesz”.
Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy