Kretyni, dalej od władzy!

Kretyni, dalej od władzy!

Gdybyśmy byli innym społeczeństwem, nikt nie przejmowałby się opinią biskupów na temat wyborów; a niedouczeni prawnicy nie byliby ministrami sprawiedliwości Piotr Żuk, socjolog – W niedawno wydanej książce „Europa w działaniu”, której jesteś redaktorem naukowym, parafrazujesz znaną myśl Ortegi y Gasseta: „Hiszpania jest problemem. Europa rozwiązaniem”. Jeśli dziś Polska jest problemem, to jakim? Czy na plan pierwszy wysuwa się zacofanie? – Te słowa hiszpańskiego intelektualisty dotyczyły przejścia Hiszpanii od systemu autorytarnego do demokracji i są według mnie aktualne, jeśli chodzi o problemy Polski. Nie ograniczałbym ich jednak tylko do zacofania w wymiarze ekonomicznym i technologicznym – to jest widoczne gołym okiem. I choć popularne głosy o zacofaniu gospodarczym i braku infrastruktury są prawdziwe, wcale nie są to główne i jedyne kwestie, z którymi boryka się nasz kraj. – A jakie są te główne? – Podstawowy problem leży gdzie indziej i ma raczej charakter kulturowy, mentalny, obyczajowy, świadomościowy. Otóż głównym problemem jest zaściankowość polskiego społeczeństwa. Mówiąc krótko: gdybyśmy byli innym społeczeństwem, nigdy nie mielibyśmy takich polityków, jakich mamy; ład instytucjonalny wyglądałby inaczej, nikt nie przejmowałby się opinią biskupów na temat wyborów; a niedouczeni prawnicy z pewnością nie byliby ministrami sprawiedliwości. To wszystko nie bierze się znikąd i nie funkcjonuje w próżni. To nie jest tylko jakiś żałosny i prostacki serial telewizyjny, ale to się dzieje naprawdę w konkretnym społeczeństwie, które to toleruje i pozwala na realizowanie w życiu publicznym największych kretynizmów. – Jesteśmy społeczeństwem nieświadomym? – Myślę, że rzeczywiście biedni ludzie, którzy stanowią większość tego społeczeństwa, nie do końca są świadomi swoich interesów i raczej łatwo kupują ideologiczne bajki elit władzy, sprzedawane przez media, a na pewno się nimi podniecają. Ta oficjalna ideologia jednak nie podejmuje realnych problemów, z którymi możemy się w Polsce zderzyć. Mamy tu bowiem niespotykane nigdzie w Europie na taką skalę nierówności ekonomiczne; nietolerancję; nacjonalizm rodem z XIX w.; strach przed różnego rodzaju nowościami na poziomie idei, myśli i projektów społecznych; zakłamanie obyczajowe, czyli z jednej strony prezentowanie postawy konserwatywnej i represyjnej, z drugiej zaś konsumpcyjne zachłystywanie się papką kultury masowej; represyjność wobec wszelkich odmienności; płytki i ograniczony poziom debat publicznych; brak oddzielenia państwa od Kościoła, co w innych społeczeństwach europejskich zostało już dawno przerobione… – Wszystko się zgadza, tylko dlaczego tak jest? – Przede wszystkim nie zgadzam się z powszechnie głoszoną publicystyczną przypowieścią, że to wszystko jest spadkiem po minionych 50 latach, a więc po latach PRL. To jest banał, i do tego nieprawdziwy, ponieważ historia nie zaczęła się 50 lat temu, tylko wcześniej. Moim zdaniem, problem izolacjonizmu Polski od nowych idei, nowych sposobów myślenia, brak przeorania skostniałych struktur społecznych mamy przynajmniej od XVIII w., kiedy ominęło nas europejskie Oświecenie i przez to nie dotarły do nas nowe prądy intelektualne i polityczne. Współczesny izolacjonizm, który realizują Kaczyńscy i spółka i na który jest zgoda polskiego społeczeństwa, to nic nowego. Jest to konsekwentne realizowanie pewnego sposobu myślenia o świecie, który w polskich warunkach nie jest niczym nowym od przynajmniej 200 lat. I nawet PRL niewiele tu zmieniła. – Jedni obwiniają PRL, inni twierdzą, że to wina rozbiorów, które nie dopuściły do nas nurtu oświeceniowego. Wygląda na to, że tak czy owak wina leży po stronie historii. – Ale historia nie jest czymś narzuconym, nie jest bezosobowym bytem. Historię tworzą ludzie, choć nie w wybranych przez siebie okolicznościach, jak mawiał brodaty klasyk. Wzbraniałbym się więc przed takim determinizmem, że jesteśmy biernymi, nieświadomymi atomami, które niewiele mogą zdziałać w swoim życiu, bo tylko unoszą się na falach historii i są jakoś genetycznie uwarunkowane wyłącznie do odgrywania narzuconej im roli. Tak nie jest. Tłumaczenie obecnych porażek trudną i wyjątkową historią to zaledwie kolejny element narodowej mitologii i polskiego męczenniczego mesjanizmu, w którym trupy i przeszłość są ważniejsze od żywych ludzi i współczesnych wyzwań. Przecież inne społeczeństwa też miały bardzo trudną historię, a w tej chwili zupełnie inaczej funkcjonują. – Np. wspomniana wcześniej Hiszpania. Im się udało. – No tak, tylko że Hiszpania miała bardzo różne tradycje. Z jednej strony, tę klerykalną, autorytarną, faszyzującą tradycję Franco, z drugiej zaś, w XIX i na początku XX w. były tam bardzo silne ruchy robotnicze, syndykalistyczne, anarchistyczne czy socjalistyczne.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 35/2007

Kategorie: Wywiady