Aktorski najazd

Aktorski najazd

W Bieszczadach długo kulturą był poker, potem telewizor,aż wreszcie zaczęły tu przyjeżdżać ekipy filmowe W latach 50. i jeszcze nawet 60., kiedy w wielu osadach i wsiach z braku prądu panowały egipskie ciemności, nikomu nawet nie przychodziło do głowy, żeby pracującym tu ludziom zapewnić dostęp do choćby elementarnej kultury. Owszem, gdzieniegdzie dochodziły gazety, czasem nawet pojawiła się nyska z nie pierwszej nowości książkami, robiąca za objazdową bibliotekę – ale na tym koniec. (…)Życie kulturalne w leśnych bazach opierało się przeważnie na rżnięciu w karty, jeśli ten sposób spędzania wolnego czasu można nazwać kulturalnym. (…) Dla innych kulturą było już to, że mogli posłuchać piosenek z tranzystora (…). Dopiero pod koniec szóstej dekady ubiegłego wieku, kiedy Bieszczady już świeciły światłem elektrycznym, a nie świeczką i lampą naftową, zaczęło się w kulturze co nieco zmieniać. Na przykład dyrekcja Zarządu Budownictwa Leśnego zadbała o to, by w każdej terenowej jednostce znalazł się telewizor. (…) DKF dla robotnika W książce „Pionierzy budownictwa leśnego w Bieszczadach” Tadeusz Gołębiowski poświęca dostępowi robotników do kultury zaledwie akapit, nadmieniając, że świetlice funkcjonują w dziewięciu hotelach robotniczych, że są dobrze wyposażone i dają wytchnienie ciężko pracującym ludziom. Podkreśla też, że organizowane są tam spotkania autorskie, jak również działają Dyskusyjne Kluby Filmowe. W istocie, za Gierka takie kluby powstały w Terebowcu i Zatwarnicy i dość długo cieszyły się niesłabnącą popularnością, przyciągając na seanse nie tylko mieszkańców hotelu, ale też wioskową społeczność. (…)– Możliwość wyświetlania filmów to już było coś – opowiada Rudolf Krasulak, opiekun DKF w Zatwarnicy. – W pewnym momencie ludziom już nie wystarczały gazety z fotosami. Chcieli czegoś więcej i stąd pomysł na DKF. Przy organizacji klubu dostaliśmy poparcie przewodniczącego rady narodowej w Lutowiskach, ZBL kupił w Warszawie aparaty do wyświetlania i tak się zaczęło. Co tydzień przysyłano nam dwa filmy; na ekranie pojawiał się i western, i kryminał, i melodramat, i film przygodowy. (…) Na wieczornym oglądaniu chłopy się odprężały – palono papierosy, siorbano herbatę, śmiano się, czasem wymieniano uwagi, choć nie nazwałbym tego dyskusją nad filmem. (…)Robotnicy z ZBL, wozacy i drwale mogli już cieszyć się niemal takimi samymi kulturalnymi przywilejami jak klasa robotnicza w mieście. Na dodatek od czasu do czasu zaskakiwano ich niespodziewanymi wizytami pisarzy, poetów czy aktorów, dla których Bieszczady były zakątkiem niemal magicznym i skłaniającym do twórczej pracy. W 1976 r. w parku konnym w Zatwarnicy kręcono film „Hasło” w reżyserii Henryka Bielskiego (w roli głównej wystąpił Wirgiliusz Gryń, obok między innymi Bogusz Bilewski, Jerzy Turek, Leon Niemczyk, Mariusz Dmochowski) na motywach opowiadania Jerzego Janickiego. Chłopom ta życiowa opowieść bardzo się spodobała. Chcieli się nawet dokładniej wywiedzieć, dlaczego wredna żona spracowanego wozaka zdradziła go z młodym góralem, podczas gdy on tak straszliwie tęskno na nią w tych Bieszczadach czekał… No a potem wyprowadził niewierną z baraku na środek podwórca, w samej króciutkiej nocnej koszuli, w bajoro po łydki, przywiązał łańcuchem do koni i tak tarzał w tym błocie i łajnie… Tę scenę budowniczowie z dróg i mostów oglądali parokrotnie, gdyż ileś tam razy powtarzano ją dla lepszego efektu. Tak mocno zapadła im w pamięć, że postanowili przełamać dość powszechną w swoim gronie niechęć do słowa drukowanego i z kart książki poznać dalsze losy rozgrywającej się w bieszczadzkiej scenerii historii.Rok później mieszkańcy wysokich Bieszczadów mieli okazję obserwować nagrywanie filmu „Wolna sobota” w reżyserii Leszka Staronia (ponownie według scenariusza Jerzego Janickiego, z Wojciechem Siemionem w roli głównej, a także partnerującymi mu Zdzisławem Wardejnem, Ryszardem Kotysem czy Krzysztofem Litwinem). Siemion, mimo zmęczenia, chętnie przyjął zaproszenie na prelekcję do zakładowej klubokawiarni i opowiedział o kulisach zawodu aktora. – W Zatwarnicy gościli też Bogusz Bilewski, Witold Pyrkosz i Ryszard Pietruski – mówi Stanisław Potomski, ówczesny kierownik budowy osiedla mieszkaniowego w Sękowcu. (…)W tymże roku powstała także obyczajowa humoreska „Wesołych świąt” (reżyseria Jerzy Sztwiertnia, scenariusz Jerzy Janicki) z Januszem Kłosińskim, Krzysztofem Majchrzakiem i Ewą Wiśniewską, znowu ukazująca życie prostych ludzi związanych z lasem. Pod koniec lat 70. ekipy telewizyjne i filmowe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 34/2012

Kategorie: Książki