Kto jest najsłabszym ogniwem reprezentacji? Trener czy piłkarze?
Grzegorz Kalinowski,
sprawozdawca sportowy, pisarz
Początek kadencji Michała Probierza dawał nadzieję. Bo jak miał nie dawać z takimi poprzednikami? Najpierw był Paulo Sousa, który regularnie nie trafiał z pierwszą jedenastką i modelował swoją tikitakową taktykę w przerwie, kiedy już było za późno. Po nim Czesław Michniewicz. Do bólu skuteczny, choć tak naprawdę nie wiemy, ile w tym zasługi anonimowego zawodnika biało-czerwonych, który uprosił Argentyńczyków, żeby dali nam spokój, a na ile to sami Albicelestes wymyślili, że jak przestaną pakować kolegom Lewego gole, to odpadną Meksykanie. Potem nadeszła epoka Fernanda Santosa, który zasłynął z tego, że mając bajkowe CV, zgotował nam koszmar, a do tego kosztował rekordowe pieniądze. W tej zatęchłej atmosferze Probierz jawił się jako poranna bryza, ale ma ona to do siebie, że szybko znika, i znów trzeba wietrzyć. Wszystko to przez obrażoną gwiazdę (Lewandowski) oraz grupę dziennikarzy, którzy uznali, że Jerzy Brzęczek jest „be”. I co dalej? Tu zgadzam się z Wojciechem Kowalczykiem, że Jan Urban. Tyle że prezes Kulesza woli Macieja Skorżę, który też jest dobrym wyborem, ale posady w Japonii nie zostawi i „nie rzuci się przez morze” jak Czarniecki.
Grzegorz Lato,
piłkarz, trener
Trener może być świetny, może decydować i mieć najlepszą strategię, ale wykonawcami są zawodnicy na boisku. Z pustego i Salomon nie naleje, a cuda ostatni raz zdarzyły się w Galilei, kiedy to Chrystus przemienił wodę w wino.
Ta drużyna miewa momenty, ale to za mało, bo koniec końców liczy się wynik po ostatnim gwizdku.
Michał Listkiewicz,
sędzia piłkarski
Najsłabszym ogniwem reprezentacji jest defensywa. Szwankuje gra obronna całej drużyny. O tyle to dziwne, że zawsze była naszym silnym punktem. Przyczyną kiepskich wyników jest brak Polaków w czołowych klubach Ekstraklasy. Zamiast stawiać na zdolną młodzież, sprowadza się średniej jakości zawodników z zagranicy. Na boisku pojawia się dwóch-trzech Polaków, a reszta to „legia cudzoziemska”. Gdzie zatem mają zdobywać doświadczenie młodzi polscy zawodnicy, skoro nie grają w rodzimej lidze? W defensywie jest tylko kilku w miarę dobrych piłkarzy. Mamy zdolną młodzież, pokazują to awanse do finałów światowych rozgrywek. Ostatnio wygraliśmy z Włochami i zremisowaliśmy z Anglią, z potęgami. Ale to na nic, jeśli dwudziestolatkowie nie dostaną szansy na grę w Ekstraklasie, jak niegdyś Lubański, Boniek czy Żmuda.









