Łamanie kołem i opłatkiem

Święta, czas opłatka, 12 dań i pasterki. Kto chce, ten obchodzi, kto nie chce, obchodzi z daleka, wyjeżdża pod palmy albo barykaduje się w domu, udając, że go nie ma. Nie ma przymusu, nie ma też zakazu. Pasterka o 22 z Watykanu, a u górali o 24. Benedykt XVI dba o swoje zdrowie. Jan Paweł II ciężko chory nie przykroił obyczaju do swoich potrzeb. Jedni pójdą na pasterkę o 22, drugich to nie wciąga. „Wolnoć Tomku w swoim domku”, mówi przysłowie. Nawet agent Tomek łamał się opłatkiem z tymi, których wrabiał na potęgę. Fajny zawód: Judasz. Zamiast 30 srebrników srebrny merc i spora kasa na ruchy. Wielkie pole do popisu dla tabloidów: wyśledzić, gdzie i z kim spędza w tym roku wigilię agent Tomek. Ilość wigilii państwowych, publicznych, oficjalnych jest, jak mawiają prawicowcy, porażająca. Politycy pędzą limuzynami z jednego spotkania kapusty z grzybami na drugie, nie nadążają z wycieraniem czerwonych od barszczu ust. Mogą przepić do śledzika, bo chroni ich immunitet. Ręce biskupów puchną od machania kropidłem. Święcona woda, która ma chronić przed diabłem, nie skutkuje. Od lat to samo, nic a nic się nie zmienia, nie wpływa na stan umysłów ani na ich trzeźwość, zwłaszcza za kierownicą, ani też na lepkość rąk. Może ta woda felerna, może ktoś ukradł z niej świętość? W świętym czasie wigilijnym obowiązywać mają dobroć i miłosierdzie. Tyczy się to zwykłych ludzi, którzy sobie wybaczają i życzą dobrze. Politycy znów są ponad prawem, nawet tym katechetycznym, o którym wciąż trąbią, że je wyznają. Pewien mały prezes katolik, a może to ten drugi?, chce za stan wojenny starego generała wpakować pod celę na dożywocie, bo kara śmierci niestety została zniesiona. Myślę, że nawet ojciec Rydzyk nie jest tak krwiożerczy jak podlizujący się mu politycy. Najgorszy okazał się smarkaty G. jak g., z PiS, wyglądający jak młody sekretarz partii z lat 60. Ten dopiero pluje żółcią w programie TVN 24! Posługuje się jednak językiem stalinowskim, z najgorszych czasów. Popatrzcie na jego obrzmiałą twarz, spójrzcie w oczy. Są martwe jak oczy prowincjonalnego konferansjera grasującego z trupą po remizach. Nie ma w nich życia ani wściekłości. Mimo piskliwie podniesionego głosu. To tylko gra wizerunkowa, emploi, marketing. Chce zyskać wizerunek młodego wilka i też nagrodę w postaci łaski pana. Zachowywał się tak w adwencie! Na krzyż się powołuje, o krzyż zagrożony rzekomo przez posłankę Senyszyn walczy. Krzyż rumieniłby się ze wstydu za tego G., gdyby cudem umiał się rumienić. Krzyż do różnych celów służy. Niedawno ukrzyżowano na nim geja-pedofila w Arabii Saudyjskiej. Gej został uświęcony czy krzyż sprofanowany? Żadna z tych możliwości nie jest dobra dla tępych prawicowców. W polityce i mediach robi się coraz bardziej międzywojennie, a to brzmi groźnie. Oby nie była to przepowiednia Nostradamusa czy innej, przepraszam za wyrażenie, Pytii. Oglądam kroniki z międzywojnia i widzę nawiązanie teraźniejsze do potrząsania szabelką, puszenia się, nadymania. Wówczas także odbywały się dziesiątki uroczystości „ku czci” tego i owego, parady z ułanami i konikami, podniosłe msze z maszerującym wojskiem w tle. Jednak one odbywały się „za”, a nie „przeciw”. Tęsknota do bycia mocarstwem powoduje, że pakujemy się w wojny na własne życzenie, a może bardziej na życzenie Obamy – zabójcy muchy. Jak tylko dostał pokojowego Nobla, natychmiast zażądał zwiększenia liczby naszych chłopców w Afganistanie. Po kiego grzyba pchamy się do tego amerykańskiego barszczu? Kobieta nie rozumie męskich spraw. I bardzo dobrze. Głupota jest niepojęta. Przydałby się parytet, żeby więcej kobiet było na listach wyborczych, w parlamencie. One z pewnością protestowałyby przeciw niepotrzebnym wojnom. A czego dokonały wojska w Iraku? Czego w Afganistanie? Jest gorzej, niż było, gdy tam wchodziliśmy. Czytałam wywiady z kobietami z Iraku i z Afganistanu. Nigdy nie było im tak źle. Prostytucja jest sposobem na zarabianie dla wdów, matek i sióstr, których mężczyźni polegli albo są ranni. A są ich setki tysięcy. W Iraku kobiety nigdy nie miały zawodu, nie pracowały, pracy dla nich nie ma. A z Afganistanem jeszcze nikt nie wygrał. Za czasów radzieckiej okupacji dziewczęta mogły chodzić do szkoły, studiować, teraz wszystko się cofnęło, za chodzenie do szkoły, za nie taki strój można stracić życie. Amerykanie wspierali talibów, kupowali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 51-52/2009

Kategorie: Felietony