TVP przeniosła do firmy zewnętrznej 411 pracowników. Robią to samo, co dotychczas, w tym samym miejscu, na tym samym sprzęcie Z początkiem lipca tego roku 411 etatowych pracowników TVP z całej Polski zostało przeniesionych do agencji pracy tymczasowej LeasingTeam. Władze telewizji publicznej tłumaczą te zmiany koniecznością wprowadzenia oszczędności. – To jeden wielki szwindel! – ripostują przedstawiciele związku zawodowego Wizja i zapowiadają, że o anulowanie tej decyzji będą walczyć w sądzie. Przenoszą, żeby zwolnić? Chociaż przeniesieni pracownicy mają etaty w nowej firmie, nadal pracują na rzecz Telewizji Polskiej. Dotyczy to czterech grup zawodowych: dziennikarzy, montażystów, charakteryzatorów i grafików. Proces ten nazywany jest outsourcingiem. Na czym polega? „Chodzi o to, by być bardziej konkurencyjnym, oszczędzić na kosztach. Istotą outsourcingu jest oddanie innemu przedsiębiorstwu zadań »niezwiązanych bezpośrednio z podstawową działalnością firmy«, znalezienie kogoś, kto te poboczne zadania zrobi lepiej, efektywniej, taniej”, wyjaśniała na łamach „Gazety Wyborczej” Ewa Burdon, szefowa norweskiej firmy doradczej Perfect Connection. Tu jednak pojawia się zgrzyt. Czyżby np. dziennikarze i montażyści nie byli bezpośrednio związani z zasadniczą działalnością telewizyjną? „Proces outsourcingu jest tak naprawdę zwolnieniem części pracowników dobranych wedle widzimisię pracodawcy”, czytamy w oświadczeniu Związku Zawodowego Pracowników Twórczych i Technicznych Mediów Polskich „Wizja” z 12 kwietnia 2014 r. Również Ewa Burdon potwierdza, że mechanizm outsourcingu coraz częściej jest wykorzystywany do przeprowadzania masowych zwolnień „w białych rękawiczkach”. Prezes TVP SA Juliusz Braun zapewnił pracowników przechodzących do LeasingTeam, że będą mieli 12-miesięczny parasol ochronny. W tym czasie nie zmienią się ich warunki zatrudnienia i wynagradzania. Związkowcy wskazują, że osoby przeniesione straciły część swoich przywilejów pracowniczych, w tym m.in. możliwość korzystania z funduszu świadczeń socjalnych. Nie wiedzą też, co je czeka, kiedy ów parasol ochronny zostanie zwinięty. LeasingTeam będzie mógł wtedy dowolnie zmienić ich warunki pracy. – Można zaproponować takie warunki, że ludzie sami będą odchodzić. Albo proponować przejście na samozatrudnienie – tłumaczy Jarosław Najmoła, przewodniczący „Solidarności” w TVP. W ten bezbolesny dla obu firm sposób może się dokonać zwolnienie pracowników. – To są wieloletni pracownicy. W zawodach telewizyjnych fachowcem nie zostaje się po studiach, ale po latach pracy – podkreśla Barbara Markowska-Wójcik, przewodnicząca zarządu ZZPTiTMP „Wizja”. – Teraz TVP pozbywa się twórców, a inne telewizje na tym korzystają. Telewizja publiczna zaczęła konkurować z tanią komercją, odchodząc od tego, co było jej wyróżnikiem, czyli od misji, chociaż słowo to zrobiło się wyświechtane. I przegrywa na tej komercji. Prezes Braun nigdy się nie zgodzi Dwuletnia umowa pomiędzy LeasingTeam i TVP została podpisana 26 maja br. (pierwszy przetarg miał się odbyć w listopadzie 2013 r., ale zakończył się fiaskiem). Zwycięska oferta była najtańsza spośród wszystkich zgłoszonych do przetargu. Ani władze telewizji publicznej, ani kierownictwo LeasingTeam nie godziły się na udostępnienie związkowcom i dziennikarzom zapisów porozumienia. Obie firmy zasłaniały się tajemnicą przedsiębiorstwa. Dziś już wiadomo, że cała transakcja kosztowała TVP ponad 167 mln zł. Dla pracowników jednak najważniejsze było to, co się stanie, kiedy umowa przestanie obowiązywać. Wątpliwości rozwiała Ewa Ger, dyrektorka biura zarządzania zasobami ludzkimi TVP, w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi „Press”: „Osoby przeniesione do firmy zewnętrznej będą nadal jej pracownikami. Będą wykonywać pracę zgodnie z kształtowaną przez zarząd LeasingTeam strategią i polityką kadrową”. Po raz pierwszy o możliwości skorzystania z outsourcingu Ewa Ger wspomniała na początku 2013 r. podczas spotkania ze związkowcami wkrótce po swojej nominacji na stanowisko. Trwał wówczas spór zbiorowy. Chodziło o zaprzestanie stosowania umów cywilnoprawnych w sytuacji, kiedy praca wypełnia znamiona stosunku pracy, a także o ukrócenie procederu korzystania z firm zewnętrznych w zawodach twórczych i technicznych. – Dla nas przejęcie części przedsiębiorstwa na podstawie art. 231 Kodeksu pracy to była prawna nowość. Nie analizowaliśmy kwestii takiego przejęcia, ponieważ nie mieliśmy w tym zakresie żadnego doświadczenia – tłumaczy Jacek Dybowski, wiceprzewodniczący zarządu Wizji. – Kiedy na kolejnym z takich spotkań, które nie miały nic
Tagi:
Wiktor Raczkowski