Ludzie chcą nie tylko przetrwać – rozmowa z dr. hab. Ryszardem Szarfenbergiem
Skoro państwo nie zapewnia pracy, powinno zapewnić obywatelom poczucie podstawowego bezpieczeństwa materialnego Dr hab. Ryszard Szarfenberg – profesor Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w dziedzinie polityki społecznej, przewodniczący Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN Polska), orędownik idei dochodu obywatelskiego. Muszą udowodnić biedę Czy poparł pan akcję Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Ryszarda Kalisza, które od sierpnia zbiera podpisy pod europejską inicjatywą dochodu podstawowego? – Poparłem europejską inicjatywę dużo wcześniej – podpisałem się bezpośrednio na jej stronie internetowej. Nie chodzi w niej o natychmiastowe ustanowienie dochodu podstawowego, a więc kwoty wypłacanej każdemu, niezależnie od tego, czy pracuje czy nie, lecz o podjęcie przez Unię Europejską badań nad możliwością wprowadzenia tego typu rozwiązania. Oczywiście cieszy mnie promowanie dochodu obywatelskiego przez Stowarzyszenie Dom Wszystkich Polska. W tym kierunku podąża także liberalna Fundacja Republikańska posła Przemysława Wiplera, proponująca emeryturę obywatelską – otrzymywałaby ją każda osoba po osiągnięciu wieku emerytalnego, bez względu na staż pracy i zgromadzone składki. – To mnie nie dziwi, bo republikanie Wiplera są zwolennikami świadczeń powszechnych także w polityce prorodzinnej – chcą, by wypłacano je wszystkim rodzinom, a nie tylko najuboższym. Trzeba pamiętać, że kwestię emerytury obywatelskiej pierwsza podniosła pani Jolanta Fedak z PSL, gdy kierowała resortem pracy i polityki społecznej. W różnych zatem miejscach naszej polityki proponuje się rozwiązania częściowo nawiązujące do idei powszechnego dochodu obywatelskiego. Nie dotyczy to jednak polityki obecnego rządu. – W oficjalnym podejściu do polityki społecznej dominuje bliski nie tylko Platformie Obywatelskiej, ale także SLD pogląd, że świadczenia powinny być adresowane do osób o niskich dochodach, ubogich. Powszechne becikowe wprowadzone przez PiS ograniczono progiem dochodowym. Zwyciężył argument, że Kulczykowi ono się nie należy. – I co się dzieje? Osoby z klasy średniej, aby otrzymać 1000 zł zapomogi z tytułu urodzenia dziecka, muszą wykazać, że mają odpowiednio niski dochód na osobę w rodzinie. To nie jest procedura, która dowartościowuje. Raczej upokarza. Ci ludzie wchodzą w skórę ubogich, którzy chcąc otrzymać pomoc państwa, stale muszą udowadniać swoją biedę. Gorsze adresy Dlaczego państwo ma pomagać wszystkim, a nie tylko tym, którzy najbardziej potrzebują pomocy? – Moim zdaniem, adresowanie pomocy tylko do ubogich jest przeciwskuteczne. Im bardziej się staramy, by ta pomoc docierała jedynie do najuboższych, tym bardziej odcinamy od świadczeń pozostałą część społeczeństwa, która myśli: finansujemy ubogich, a sami ciężko pracujemy, by utrzymać rodzinę i spłacić kredyty, nie możemy przy tym liczyć na pomoc państwa. W efekcie społeczeństwo jest niechętnie nastawione do osób korzystających z pomocy, a one same czują się napiętnowane i izolowane. Stałym elementem polskiego krajobrazu – od morza do Tatr – są panowie popijający piwo pod sklepem. Gdyby wprowadzono dochód obywatelski, pewnie w ogóle nie opuszczaliby swojego posterunku. – Jeśli ludzie są uzależnieni od alkoholu, powinniśmy ich motywować do podjęcia leczenia. Ci, którzy piją piwo, pewnie poza tym robią coś innego. To taki oparty na stereotypach pogląd, który ma zniechęcić do świadczeń powszechniejszych, zbliżających nas do dochodu obywatelskiego – skoro dostanie go obibok spod sklepu, lepiej tego rozwiązania nie wprowadzać, choć przecież skorzystaliby na nim wszyscy. Trudno jednak zaprzeczyć, że tego typu świadczenie byłoby demotywatorem. Socjolodzy twierdzą, że w środowiskach wykluczonych dzieci dziedziczą nie tylko biedę, lecz także zachowanie i styl życia niepracujących i nieszukających zajęcia rodziców. – Zawodowo i społecznie mam kontakt z osobami korzystającymi z pomocy społecznej, doświadczającymi różnych problemów. To mit, że większość pochodzi ze środowisk i rodzin patologicznych. Równie łatwo znaleźć patologie i dysfunkcje w klasie średniej i wyższej. Świadczenia powszechne nie tworzą patologii – tym sprzyja bardziej system, który mamy obecnie, czyli zmuszanie osób korzystających z pomocy do podpisywania kontraktów socjalnych obwarowanych różnymi zakazami i nakazami, opisywanie w nich, jak ma wyglądać życie tych ludzi. A przecież państwo nie jest od tego, żeby narzucać człowiekowi, jak ma żyć. Nie można traktować obywateli jak ludzi drugiej kategorii tylko dlatego, że są biedni. Praca nie tylko zarobkowa Gdy dwa lata temu („Tysiąc złotych dla każdego” – „Przegląd” nr 22/2011) rozmawialiśmy po raz pierwszy o dochodzie obywatelskim, ta kwestia wydawała mi się egzotyczna, jeśli nie utopijna. Jednak wiele wskazuje









