Mafia Babiša i Jourovej doi Polaków!

Mafia Babiša i Jourovej doi Polaków!

Rządzący podgrzewają atmosferę wokół Turowa, a w Bogatyni i okolicach lepiej się nie przyznawać, że jest się Czechem – Dzień po ogłoszeniu decyzji pani sędzi de Lapuerty pojawiła się oferta kupna węgla dla elektrowni Turów z Czech – oświadczył podczas Kongresu 590 w Warszawie prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski. I dodał: – Pamiętajmy więc, że to wszystko jest gra polityczna! Nie wiemy, na ile poważna i prawdziwa była ta propozycja. Węgiel brunatny z Czech musiałby być transportowany koleją, co ze względu na koszty czyniłoby produkcję energii w Turowie nieopłacalną. Albo należałoby wybudować przeszło 100-kilometrowy taśmociąg łączący elektrownię z najbliższą czeską kopalnią Bilina, co byłoby jeszcze bardziej absurdalne. Za to swoją wypowiedzią prezes PGE idealnie wpisał się w narrację rządu i TVP Info, że wszystko, co dzieje się wokół Turowa, to czesko-niemiecko-rosyjsko-brukselski spisek. Dąbrowski to były wojewoda mazowiecki, który w 2007 r. piastował swój urząd przez rekordowe dwie niedziele. Został odwołany po opisaniu przez tygodnik „Wprost” historii ukarania go przez sąd za jazdę rowerem pod wpływem. Podobno miał we krwi 0,75 promila alkoholu. Fotel prezesa Polskiej Grupy Energetycznej objął w lutym br. Wcześniej, od stycznia 2016 r., był prezesem zarządu spółki PGNiG Termika, a w listopadzie 2017 r. został prezesem zarządu PGE Energia Ciepła SA. Wśród pracowników ma opinię człowieka reprezentującego interesy branży gazowej. PGE, która nad Wisłą produkuje 40% energii elektrycznej, to głównie elektrownie opalane węglem brunatnym i kamiennym, takie jak Turów, Bełchatów, Dolna Odra, Opole i elektrociepłownie Kraków czy Pomorzany. Załoga obawia się szybkiego skrętu firmy w stronę gazu ziemnego i odnawialnych źródeł energii. Zdaniem pracowników zmiany są konieczne, ale nie powinny być gwałtowne. A dotychczasowe doświadczenia w reformowaniu czegokolwiek nad Wisłą dowodzą, że będzie odwrotnie. Pracownicy kopalni i elektrowni Turów obawiają się też, czy rząd nie ugnie się przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie chcą słyszeć, by strona polska cokolwiek płaciła Czechom. Są przekonani, że jak przegramy w TSUE, to za wszystko zapłaci Polska Grupa Energetyczna, czyli oni. A na to nie ma zgody. Czechów nie obsługujemy Zarząd TVP i dziennikarze programów informacyjnych TVP Info mogą być dumni. Dziś w Bogatyni i okolicach lepiej się nie przyznawać, że jest się Czechem. Większość mieszkańców jest przekonana, że kłopoty kopalni i elektrowni to robota chciwych „Pepików”, którzy z pomocą Niemców i Brukseli chcą oskubać szlachetnych Polaków. Poparcie dla PiS i rządu wzrosło. Pod koniec września, gdy zapadła decyzja, że nasz kraj ma płacić 500 tys. euro dziennie za niewykonanie decyzji w sprawie kopalni Turów, na drzwiach kilku lokali i sklepów w Bogatyni pojawiły się wywieszki z napisem: „Czechów nie obsługujemy”. Co natychmiast zostało opisane przez gazety w Pradze i Warszawie. Plotki głoszą, że gdy po naszej stronie na parkingu niedaleko granicy przypadkiem zatrzymały się dwa autokary – czeski i nasz – by uniknąć starcia między pasażerami, czeski kierowca musiał ostro dodać gazu i tyle go widziano. Moi rozmówcy z Bogatyni są pewni, że jest tylko kwestią czasu, kiedy jakiś Czech zostanie pobity przez lokalnych patriotów. Za kopalnię, elektrownię, premiera Babiša i TSUE. W przeszłości relacje polsko-czeskie na szczeblu lokalnym były niezłe. Południowi sąsiedzi przyjeżdżali tłumnie na zakupy, bo u nas było taniej, a mieszkańcy Bogatyni znajdowali zajęcie w Czechach. To się skończyło. Rodzącą się nienawiścią wobec sąsiadów przerażeni są nieliczni rodacy. Poglądy większości mieszkańców Bogatyni są zbliżone do „przekazów dnia”, serwowanych w sprawie Turowa przez polityków PiS i media publiczne. Dlatego mało kto słyszał, że w toczących się od 2016 r. rozmowach na temat przyszłości kopalni strona polska popełniła wiele błędów, które Praga wykorzystała. Nasi przedstawiciele resortów klimatu i środowiska oraz spraw międzynarodowych, delikatnie mówiąc, uprawiali spychotechnikę, zrzucając z siebie odpowiedzialność, i de facto nie byli w stanie podjąć żadnej decyzji. Spór można było dawno zażegnać, należało tylko podejść do negocjacji z Czechami poważnie. Dziś liczą się jedynie emocje. Oto pierwsze z brzegu, wcale nie najbardziej skrajne opinie, dostępne na lokalnych forach internetowych w Bogatyni (pisownia oryginalna): „Czeska mafia Babisza i Jurovej w tym TSUE i UE chce nas wydoić. Przecież w tym rejonie pracuje pięć czeskich i cztery niemieckie kopalnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 42/2021

Kategorie: Kraj