(…)
Poprzez losy już nie dzieci, ale bardzo młodych ludzi patrzył też Gliński na niemiecką okupację w ekranizacji „Kamieni na szaniec”. Jego film w 2014 r. wchodził na ekrany atakowany przez Fundację Harcerstwa Drugiego Stulecia za „sponiewieranie bohaterów Szarych Szeregów”. Polska fobia. Reżyser pięknie sportretował młodych inteligentów, którzy mieli wpojony pewien system wartości. (…) A że zdjął ich z piedestału? (…)
Robert Gliński ma kilka scenariuszy, których nigdy nie udało mu się przenieść na ekran. (…) Przede wszystkim dwa teksty o Katyniu: „Las” i „Sanatorium Gorkiego”. Dokumentował ten temat ponad dziesięć lat.
– Byłem w Rosji, w Kozielsku, Starobielsku, Katyniu, przeczytałem wszystko, co się dało. Zbierałem relacje świadków, wspomnienia, dzienniki. Odnalazłem funkcjonariuszy NKWD, którzy pracowali w obozie, spotykałem się z polskimi wojskowymi ocalałymi z Kozielska. Miałem dwa świetne scenariusze – Cezarego Harasimowicza i Dżamili Ankiewicz. W obu przypadkach były to filmy o polskich oficerach siedzących w obozie. W jednym znalazła się też postać pułkownika NKWD Zarubina, który próbował przeciągać ich na swoją stronę, żeby zaczęli współpracować z Rosjanami, a potem stali się fundamentem Polski Ludowej. W sowieckich obozach jenieckich było ponad 20 tys. osób, Zarubin „kupił” tylko kilku oficerów. (…)
– Moje projekty były czysto katyńskie. Żal mi ich. Chciałbym kiedyś do tego tematu wrócić… (…)
•
Drugie, „okołofilmowe” życie Roberta Glińskiego to łódzka PWSFTViT przy Targowej. W 2008 r., na cztery lata, został jej rektorem. Stale w niej wykłada.
– Zaprzyjaźniłem się z tym miejscem w młodości i do dziś świetnie się tam czuję – mówi. – Kiedy skończyła się kadencja rektora Woźniaka i zaproponowano mi to stanowisko, przyjąłem je.
Chciałem spłacić dług, bo kiedyś dostałem od szkoły bardzo dużo.
Rektorowanie zmieniło jego perspektywę patrzenia na uczelnię.
– Miałem na głowie problemy finansowe i sprzeczne nierzadko interesy różnych wydziałów. Do tego doszły sprawy personalne. Kiedy obejmowałem rektorat, na Targowej było 300 osób na etatach: 150 pracowników administracyjno-technicznych i 150 wykładowców. Ludzie, którzy – bywało – przeżywali różne kryzysy, zakręty życiowe. Do tego studenci, często trochę poskręcani, jak to na uczelni artystycznej. Łatwo nie było.
Dzisiaj ważne są również wykłady i warsztaty w świetnie rozwijającej się szkole filmowej w Gdyni. Gliński mówi, że na tych zajęciach nie tylko uczy. Także uczy się. Czerpie energię z młodych ludzi, poznaje ich spojrzenie na świat. Pytam, jacy są jego studenci. Czy bardzo różnią się od niego sprzed lat?
– Młodzież jest szalenie interesująca – ocenia. – Ale zupełnie inna od nas kiedyś. Kolejne generacje studentów zmieniają swój charakter co kilka lat. Spadł poziom intelektualny i erudycyjny, choć niektórzy próbują nadrabiać braki. Mniejsza jest też samodyscyplina. Może to takie gadanie, że młodzi są leniwi, ale coś w tym jest. Nas niewiele odciągało od szkoły. A oni mają bogatą ofertę: tu impreza, tam jakieś wydarzenie artystyczne i oczywiście buszowanie w internecie. Tymczasem żeby zrobić film, trzeba usiąść na tyłku, wyłączyć telefony i napisać scenariusz. Poza tym zmienia się optyka patrzenia na świat. Dzisiaj większość młodych rozlicza się z własną rodziną. Robią filmy o relacjach ojciec-syn, matka-córka, matka-ojciec. Nie interesują ich tematy społeczne, obyczajowe, polityczne. Sceny w kościele albo na manifestacji nie widziałem od lat. I nawet te ich ludzkie historie są mało wyrafinowane. Często banalne. Nie wiem, czy oni wszyscy mają takie problemy osobiste? Czy to jest wpływ telenowel, które w kółko mielą tematy rodzinnych konfliktów? Ale przecież młodzi nie oglądają telewizji. Dla nich jest ona passé.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy