Maślana afera

Maślana afera

Włoska mafia obłowiła się kosztem Unii Europejskiej  W Unii Europejskiej znów doszło do spektakularnego oszustwa, związanego z dotacjami dla produktów rolnych. Oto neapolitańska camorra wypuściła na rynek ponad 16 tysięcy ton rzekomego masła, tak naprawdę nie zasługującego nawet na miano margaryny. Przypuszczalnie mafiosi wyłudzili z brukselskiej kasy 30 milionów dolarów w postaci unijnych subsydiów. W aferze maczały palce setki osób: skorumpowanych celników, urzędników i policjantów, dystrybutorów, przewoźników i handlarzy z Italii, Francji i Belgii. Zdaniem funkcjonariuszy Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Oszustw (OLAF, dawniej UCLAF), mafijne “masełko” pomagało rozprowadzać co najmniej dziesięć różnych przedsiębiorstw, których szefowie przeważnie zdawali sobie sprawę, że uczestniczą w nielegalnym procederze. Prokuratura neapolitańska wpadła na trop afery na początku ubiegłego roku. Detektywi ze specjalnej jednostki antymafijnej, prowadzący śledztwo w sprawie serii kilkudziesięciu morderstw, popełnionych przez camorrę (neapolitańską odmianę mafii) zwrócili uwagę, że wielu bossów tego syndykatu zbrodni nieoczekiwanie zmieniło się w producentów masła. Już w 1997 roku wokół Neapolu jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać mleczarnie. Był to prawdziwy “maślany holding”. Czyżby zbiry camorry nieoczekiwanie zmienili się w szacownych biznesmenów, zadowalających się niewielkim zyskiem? Żaden z neapolitańskich prokuratorów nie uwierzył w to nawet przez chwilę. Prowadzone przez 18 miesięcy dochodzenie, w którym, obok włoskich organów sprawiedliwości, uczestniczyli urzędnicy francuscy oraz funkcjonariusze OLAF, wykazało, że w mafijnych fabrykach powstaje bynajmniej nie masło, lecz niezbyt smakowita substancja, złożona z łoju wołowego, tłuszczów roślinnych przeznaczonych do produkcji kosmetyków (w latach 1997-99 mafiosi zużyli 5 tysięcy ton tych surowców) oraz różnego rodzaju chemikaliów. Takie “masło” biznesmeni z północnej Italii rozprowadzali następnie we Francji i w Belgii. Stamtąd produkt camorry trafiał zapewne poza granice Wspólnoty. Przedsiębiorczy złoczyńcy zarabiali więc podwójnie – na sprzedaży rzekomego masła oraz na unijnych subwencjach. Bruksela hojnie dotuje masło przeznaczone na eksport poza granice Unii czy też użyte do wypieku ciastek lub produkcji lodów, które również zostaną sprzedane w krajach spoza Wspólnoty. Do każdego kilograma takiego masła Unia dopłaca 1,8-1,9 euro, czyli ponad 7 złotych. Nic dziwnego, że mafiosi nabijali sobie kabzę. “Trudno na razie orzec, ile straciła na tym procederze kasa Unii Europejskiej. Wiadomo jednak, że chodzi o miliony dolarów”, oświadczył rzecznik OLAF, Alessandro Buttice. Rachunek jest jednak prosty – 16 tysięcy ton rzekomego masła oznacza 30 milionów dolarów wyłudzonych dotacji. Na początku lipca policja trzech krajów postanowiła wreszcie rozbić maślany syndykat camorry. We Włoszech, we Francji i Belgii dokonano 70 rewizji. Ponad 30 podejrzanych trafiło za kratki. Śledztwo dopiero nabiera rozpędu i zapewne już wkrótce nastąpią kolejne aresztowania. “Po przebadaniu rzekomego masła, skonfiskowanego w jednym w magazynów w Belgii, okazało się, że nie zawiera ono ani śladu mleka”, oburzał się Alessandro Buttice. Skandal nie wywołał poruszenia w społeczeństwach Unii Europejskiej, media natychmiast bowiem zapewniły, że “mafijna mikstura” nie jest szkodliwa dla zdrowia, ponadto masełko oraz wyprodukowane z niego ciastka i lody trafiły głównie poza granice Wspólnoty. Niewykluczone, że także Polacy zajadają się lodami z mafijnym “masłem”, do którego brukselska kasa dopłaciła miliony. W aferę zamieszana jest m.in. francuska firma Flechard. Jej właściciel, Guy Flechard, oraz dyrektor odpowiedzialny za sprzedaż zostali już przesłuchani. Przedsiębiorstwo to w przeszłości uczestniczyło już w oszustwach mających na celu oskubanie unijnego budżetu. W 1992 roku Unia Europejska postanowiła wyeksportować irlandzkie masło do krajów postradzieckich po wyjątkowo niskich cenach. Organizująca to przedsięwzięcie firma Flechard skierowała jednak masło do Polski, gdzie sprzedano je z wielkim zyskiem – po cenach rynkowych. Aferę wykryli irlandzcy inspektorzy. Przedsiębiorstwo zostało skazane na zapłacenie grzywny w wysokości 17,6 milionów euro. Ówczesny komisarz Unii Europejskiej, Jacques Delors, sprawił jednak, że grzywnę obniżono do 3 milionów. Do dziś nie milkną pogłoski, że stało się to za sprawą premiera Francji, a obecnie komisarza UE ds. handlu zagranicznego – Pascala Lamy. “Afera Flecharda” nie została zakończona. Deputowani do Parlamentu Europejskiego domagają się, aby firma zapłaciła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 29/2000

Kategorie: Świat