Matki przedwczesne, matki późne

Matki przedwczesne, matki późne

Wiek biologiczny zajścia w ciążę nie jest ograniczony konkretnymi widełkami, bo natura robi dziwne rzeczy MŁODOCIANE MATKI Najmłodszą matką w Polsce jest prawdopodobnie 12-letnia dziewczynka, która we wrześniu 2016 r. urodziła dziecko w szpitalu w Kielcach. W 2013 r. 13-latka spod Chodzieży (Wielkopolska) urodziła zdrowe dziecko. 16-letnia Dżesika spod Włocławka jest najprawdopodobniej najmłodszą beneficjentką programu 500+. Ma dwoje dzieci, pierwsze urodziła jako 13-latka. • Z życia wzięte Trzecia klasa liceum, luty. Piąty miesiąc, rośnie mi już brzuch. Nie było wyjścia. Trzeba było się przyznać. Powiedzieliśmy rodzicom, moim i jego. Przyszły tatuś był synem naszych sąsiadów, rok starszy ode mnie. Rodzice nie byli nawet źli, wspólnie uradzili, że pochodzę do szkoły tak długo, jak się da, urodzę, a po wakacjach pójdę do liceum wieczorowego. Mój tata był jedynym ginekologiem w okolicy, domyślałam się, że przerywa ciąże. A ja marzyłam, żeby pójść na medycynę. Oczywiście o antykoncepcji nie wiedziałam nic. Odkąd rodzice wzięli sprawy we własne ręce, wszystko zaczęło się układać. Urodziłam Maciusia, zrobiłam maturę, wzięliśmy ślub. Wyjechałam na studia, a Maciusia wychowywali moi rodzice i teściowie. Nie wróciłam już do rodzinnego miasteczka, urodziłam dwójkę dzieci (już z drugim mężem, bo małżeństwo z ojcem Maćka szybko się rozpadło), a Maciek został u rodziców, tam poszedł do szkoły, miał kolegów. Tak już zostało. Widujemy się w święta, czasem w weekendy. Traktuje mnie jak siostrę, dla niego rodzicami byli i są dziadkowie. Małgorzata, lat 49, Lublin • – Bywały takie dziewczynki, które przychodziły z mamusiami na izbę przyjęć, bo bolał je brzuch, po czym okazywało się, że ten bolący brzuch to jest pełne rozwarcie i dziewczynka właśnie rodzi, a jej matka nic nie zauważyła. Po tej dziewczynce nie było nic widać? – Dziewczynka nosiła luźne bluzy, mocno ściśnięty pasek, dziecko dwa i pół kilo. Nawet specjalnie nie było to widoczne. Ale będąc jej matką, to, szczerze mówiąc, chyba bym zauważyła. Takie przypadki się zdarzają. Dr Marzena Dębska • Najmłodsza matka, która rodziła w pani szpitalu, w Sosnowcu? – 12-latka. To ciąża z gwałtu? – Z ojczymem. Nie było szansy na aborcję? – Nie, bo matka zorientowała się za późno, gdy ciąża dziewczynki była już zbyt wysoka. Zgłosiłam to do prokuratury i odbyła się sprawa sądowa. On siedział, był rozwód. Matka strasznie to przeżyła, nawet chciała, żeby wpisać, że to jej dziecko. Ale to już się załatwia z prawnikami, a nie z lekarzem. A ta 12-letnia dziewczynka była bardzo fajna, jej matka się nią zajęła, nie było awantur. Anna Podstawska-Dziewit, emerytowana ginekolog położnik • – Ze Szpitala Bielańskiego pamiętam 16-letnią dziewczynę, która zaszła w ciążę z 17-letnim chłopakiem. Jej rodzice chcieli, żeby tę ciążę przerwać. Wtedy powiedziałem, że dziewczyna ma grupę RH–, więc w pierwszej ciąży jest gwarantowane, że nie wystąpi konflikt serologiczny u dziecka. Wszystkie następne mogą być ryzykowne. „Państwo musicie to rozważyć”. No i ona urodziła. Poród zaczął się przed terminem, młodzi nie wzięli jeszcze ślubu. Zapytali mnie, czy ojciec dziecka, nieletni, mógłby być przy porodzie. Myślę sobie: „Dlaczego nie”, ale lepiej by było, gdyby jej matka była z tym chłopakiem. I tak się stało, urodziło się zdrowe dziecko. Prof. Longin Marianowski • – Miałem taką 12-latkę tutaj w szpitalu w M. Nie miała pojęcia, że zaczął się poród. Myślała, że brzuch ją boli. Stanisław, ginekolog ze szpitala powiatowego – Najmłodsza moja pacjentka miała 15 lat, gdy zaszła w ciążę, i 16, kiedy urodziła. Przychodziła do mnie ze swoją mamą. To była wpadka. W sumie szczęśliwe zakończenie: dziś babcia opiekuje się wnuczkiem, pomaga córce, obie ładnie przeżyły tę ciążę. Ale, wie pani, to smutne i poruszające: siedzi przede mną jeszcze przecież dziecko, które jest w ciąży. Ta dziewczynka, pamiętam, była wtedy w wieku mojego syna. Ale cóż, urodziła. Renata, ginekolog z dużego miasta w centralnej Polsce • – Najgorsze było to, jak młodziutkie pacjentki, nastolatki, które rodziły w bólach swoje dzieci na porodówce, wołały na pomoc mamę. Nie partnera, ojca dziecka, nie lekarza. Do tej pory mam w uszach ten przejmujący krzyk: „Mamoo, mamoooo!”. Maria, emerytowana ginekolog z centralnej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 41/2018

Kategorie: Zdrowie