Morderstwo w Shopian

Morderstwo w Shopian

Wszyscy chłopcy w Kaszmirze szli walczyć i wielu nie wracało. W dolinie są 32 tysiące wdów PRZEKLĘTY SAD – Baat nahin karo! Baat nahin karo! – trzyletni chłopczyk wspina się na ramiona taty i zakrywa mu usta. – Nic nie mów! – powtarza uparcie. Shakeel, ojciec chłopca, tężeje i odwraca wzrok. Zebrani goście pochylają głowy, głuchą ciszę rozdziera dźwięk migawki aparatu fotoreportera. Minął już ponad rok, a przez dom Ahangarów wciąż przewijają się zastępy dziennikarzy. Kaszmirczycy, Hindusi, obcokrajowcy, korespondenci zagraniczni. Te same zestawy pytań. Po roku powinno być łatwiej o odpowiedź, przecież człowiek uczy się mediów. Wie, że w informacjach musi być mięso. Ciekawie. Sensacyjnie. Jaka była Neelofar? Czym interesowała się Asiya? Co powiedziały na odchodnym tamtego dnia, gdy szły do sadu? Ich ostatnie słowa. (…) I Shakeel ostatkiem sił opowiada. Że mieli kupić nową lodówkę. Lepszy samochód, bo stary był już za mały. Żona, Neelofar, nalegała. (…) Drugie dziecko w drodze. Zastanawiali się jeszcze, gdzie posłać synka do szkoły. A ten sad, przeklęty sad, to też dla niej. Nic wielkiego, z tysiąc metrów kwadratowych. Żeby miała się czym zająć w wolnym czasie. Bo Shopian to miasto jabłoni. Z idealnym klimatem dla drzew. Cała dolina Kaszmiru jest rajem na ziemi. Albo azjatycką Szwajcarią. (…) Teraz o Asiyi? Dobrze. 17-latka. Młodsza od Neelofar o pięć lat. Wzorowa uczennica. Chciała zostać inżynierem. Ciągle w książkach. (…) Pewnie dlatego nie miała zbyt wielu przyjaciółek, najbliżej była z Neelofar. Wtedy, 29 maja 2009 r., Neelofar prawie siłą wyciągnęła ją z domu. (…) I co powiedziały? Że zaraz wrócą. Albo że trzeba przygotować kolację. Przynajmniej tak twierdzi Roomi, starsza siostra Asiyi. A może to tylko Neelofar mówiła. – Przygotuj jedzenie, bo szybko wrócimy – rzuciła. Długo nie wracały. Późnym wieczorem Shakeel zaczął ich szukać. O dziesiątej zawiadomił posterunkowego o zaginięciu Neelofar i Asiyi. Wspólnie zaczęli przeczesywanie brzegów rzeki – tamtędy miały wracać. Shakeel ponoć powiedział policji, że dzwoniły do niego po wyjściu z sadu. Mówiły, że za piętnaście minut będą w domu. Shakeel temu zaprzecza. Nic takiego nie powiedział śledczym. Kupił Neelofar komórkę, drogiego ericssona, ale nie chciała jej używać. Chyba nie miała nawet karty. – Przecież jesteśmy ciągle razem – mówiła. Speckomisja sędziego Muzaffara Jana mimo przebadania kilkudziesięciu tysięcy połączeń z billingów jego komórki i telefonów krewnych nie zdołała ustalić jej numeru. Bezskuteczne poszukiwania trwały do drugiej lub trzeciej w nocy. Następnego dnia o piątej rano wznowiono akcję i od razu znaleziono dwa ciała. Neelofar leżała w płytkim zakolu rzeki, w sąsiedztwie obozu CRPF, paramilitarnej rezerwy policji. Asiya tylko kilometr dalej. Oba ciała między koszarami policji i CRPF, w zasięgu świateł obu budynków. Okolica jest regularnie patrolowana, bo w pobliżu mieszka naczelnik dystryktu. Zresztą koszary, zwłaszcza znienawidzonego CRPF, to w Kaszmirze popularny cel ataków terrorystycznych. Ciała były półnagie. To znaczy, tak twierdzą świadkowie. Brat Shakeela zasłonił własną koszulą Neelofar, czemu znów zaprzecza policja. Ciał nie sfotografowano, jak to się robi w podobnych wypadkach, tylko oficerowie od razu przenieśli je w inne miejsce. Jakiekolwiek ślady, które mogły tam być, zadeptano. Nie sporządzono notatki służbowej, tzw. First Information Report (FIR). Oficerowie zgodnie uznali, że to zwykłe utonięcie, i tak brzmiał oficjalny komunikat. Tymczasem pierwsza autopsja, przeprowadzona w obecności rodziny, wskazywała na gwałt i morderstwo. 1 lipca Omar Abdullah, sekretarz generalny stanu Dżammu i Kaszmir, poprosił media o niepodgrzewanie atmosfery. O nierozdmuchiwanie tak trywialnej sprawy jak zwykłe utonięcie. W całym Kaszmirze, już nie tylko w Shopian, natychmiast zawrzało. Ludzie zachodzili w głowę, jak to możliwe, że w płytkim strumieniu, który tylko gdzieniegdzie miał pół metra głębokości, utonęły miejscowe kobiety? Zwłaszcza że nikt z mieszkańców nie pamięta, żeby ktoś w tym miejscu kiedykolwiek utonął. A nawet gdyby, jak to możliwe, że żaden patrol ani koszarowi strażnicy nie zauważyli topiących się kobiet? Musiały krzyczeć, wzywać pomocy. Czy naprawdę rząd uważa, że Kaszmirczycy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 28/2012

Kategorie: Książki