Mundial – nie przeszkadzać

Mundial – nie przeszkadzać

Są rzeczy ważne i bardzo ważne. Ale teraz najważniejsza jest piłka nożna. Ilu ludzi na świecie podpisałoby się pod takim stwierdzeniem? Dobrze ponad miliard mieszkańców naszego globu. To ci, którzy od dawna już wiedzą, co będą robić przez najbliższy miesiąc. Biedacy z afrykańskich i azjatyckich wiosek i multimilionerzy z Manhattanu i londyńskiego City siądą przed telewizorami, by oglądać finały mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii. Bo telewizory są już prawie wszędzie, a nawet tam, gdzie ich nie ma, są na pewno kibice piłkarscy. Połączeni magią futbolu. Tego największego wymyślonego przez człowieka widowiska, w którym jest wszystko, co trzeba, by emocje sięgały zenitu. Ogromne pieniądze, wielka polityka i dramaturgia spektaklu medialnego, w którym do końca nieznany jest finał. Jedna zdobyta bramka może wprowadzić drużynę i strzelca na szczyty sławy.
Startują 32 drużyny, a wygra jedna. Wszyscy ciężko pracowali, są świetnie przygotowani, mają motywację, by wygrywać, i wiedzą, że grają nie tylko dla siebie. Wśród nich w finałach, po 16-letniej przerwie, są także Polacy. Jeszcze niedawno żyliśmy tylko wspomnieniami i meczami oldboyów z drużyny Górskiego. Aż przyszedł Jerzy Engel, coś przestawił w machinie piłkarskiej i w pięknym stylu wygrał eliminacje. Teraz w koreańskim Daejeonie szykuje polski zespół do pierwszego meczu z gospodarzami mistrzostw świata. Jak zagra ta nasza drużyna? Czy potwierdzi to, co piszą koreańscy dziennikarze? O walecznych Polakach, piłkarzach głodnych sukcesu, o charakterach zwycięzców. Gdybyż te miłe słowa znalazły potwierdzenie na boisku, to będzie dobrze. Bo dokładnie o to teraz chodzi. O walkę z każdym rywalem. I, jak mówił, żegnając piłkarzy, prezydent Kwaśniewski, by wygrać, trzeba zagrać na maksa plus, dać z siebie jeszcze trochę. Polacy już udowodnili, że potrafią grać w piłkę. Drużyna Engela ma szansę, by przejść do historii. Czy tak się stanie?
Startujemy bez nastrojów hurraoptymistycznych. Choć z nadzieją na wyjście z grupy eliminacyjnej. Niezależnie od wyniku meczów ocena występu Polaków zależeć będzie głównie od tego, co nasi pokażą na murawie. Waleczni piłkarze zawsze mogą liczyć na uznanie kibiców. A każdy wygrany mecz naszych orłów przyjmiemy z radością.
Na drzwiach wieszamy napis „Mundial – nie przeszkadzać”. I zaczynamy.

Wydanie: 2002, 21/2002

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy