Nam mniej wolno

Nam mniej wolno

Samoobrona traci dziewictwo. Lepperowi za każdym razem będziemy przypominali, że jest w koalicji wspierającej rząd Marcinkiewicza.

Jerzy Szmajdziński, przewodniczący Klubu Parlamentarnego SLD

– Jak się czuje SLD w opozycji? Czujecie się tu osamotnieni czy też w dużym gronie?
– Aktualnie prawdziwa opozycja to PO i SLD. To, co jest problemem dla SLD, to obawa, żeby Platforma nie miała wyłączności na opozycyjność, żeby nie była jedynym ugrupowaniem, które komentuje, reaguje i jest publicznie prezentowane jako ugrupowanie opozycyjne.
– Żeby was medialnie nie przykryła…
– My musimy swoją aktywnością, a także koncepcją dotyczącą SLD-owskiej opozycyjności zdobyć swoje miejsce w opozycji, walczyć o to, aby opinia publiczna miała świadomość, że SLD jest partią opozycyjną, ma lepsze propozycje, ma alternatywne rozwiązania, przedstawia głos tej części opinii publicznej, która na PiS, Samoobronę, LPR i PSL nie głosowała.
– Porozmawiajmy o „koncepcji SLD-owskiej opozycyjności”…
– Po pierwsze, potrzebny jest wysiłek intelektualny, abyśmy potrafili w jasny i przystępny sposób powiedzieć Polakom, że nie są skazani na wybór między Polską liberalną a Polską solidarną. Owszem, wartości liberalne, w sensie wolności, są bliskie SLD. Owszem, troska o człowieka – to także są wartości polskiej lewicy, ale…
– Co więc was różni od konkurentów z PO i PiS?
– Jesteśmy za Polską sprawiedliwości społecznej, przynajmniej w rozumieniu równości szans, my jesteśmy za Polską proeuropejską, potrafiącą kształtować Europę, decydować o kierunkach jej rozwoju i korzystać z bycia we wspólnej Europie. Jesteśmy ugrupowaniem, które jest za Polską tolerancyjną, za świeckim państwem, za wolnością światopoglądową, w pełnym tego słowa znaczeniu, za równością praw kobiet i mężczyzn, i wszystkich innych mniejszości. Czyli mniej więcej wiemy, czym się odróżniamy, chodzi o to, żebyśmy w bardziej niż do tej pory przystępny sposób Polakom to przedstawiali.
– Widzi pan tę szansę? Możliwość przebicia się przez PO, która jest w tej chwili pupilkiem wszystkich?
– O tym zdecyduje ciężka praca. Jeśli nie przebijemy się do Polaków za pomocą mediów – co trzeba uwzględnić, bo pupilkiem mediów, w przeciwieństwie do PO, przynajmniej przez jakiś czas nie będziemy -będziemy musieli próbować innych sposobów. Na przykład poprzez jak najczęstszy kontakt z wyborcami, we wszystkich możliwych miejscach – tam, gdzie Polacy pracują, uczą się, spędzają czas wolny. I w tej części, która jest aktywna obywatelsko, przychodzi na spotkania, na interwencje poselskie. Czyli, zdecyduje o naszym powodzeniu nasza własna praca i aktywność, która musi być nieporównywalnie większa niż w przeszłości.
– Tu, w Sejmie, jest ekipa, która zdolna byłaby prowadzić debaty i polemiki z rządem?
– Klub poselski SLD tworzą w zdecydowanej większości osoby, które poselskie doświadczenie już mają. Więc abecadła poselskiego uczyć się nie muszą. Wiedzą, co to jest mównica sejmowa, wiedzą, do czego służą interpelacje, zapytania w debatach, całe to rzemiosło parlamentarne mają opanowane. Grupa debiutantów to też ciekawe postacie, osoby, które potrafiły przebić się własną kompetencją i zaangażowaniem.
– Ale czy w grupie 55 posłów SLD są fighterzy potrafiący walczyć w Sejmie?
– Dla figherów jest zawsze miejsce, ale dzisiaj mamy parlament tak całkowicie zdominowany przez prawicę, że… Tu nie będzie takich debat, ten Sejm będzie, w moim przekonaniu, służył przede wszystkim zaspokajaniu oczekiwań wnoszonych przez rząd.
– Poprzedni Sejm pokazał, że dobra opozycja może skutecznie uprzykrzyć życie rządowi i jego zapleczu. I zdobyć punkty dla siebie. Rokita was gonił z kąta w kąt…
– Tylko problem polega na tym, jakiego rodzaju może to być wspólnota.
– Wspólnota w opozycji?
– Tu trudno będzie nam ją znaleźć, przez to, że grupa naszych 55 posłów prezentuje zupełnie inną filozofię widzenia świata, widzenia przyszłości, wyznaje inne wartości niż pozostali posłowie. Ale jestem przekonany, że nasz głos czwartego klubu, a może w jakiejś perspektywie trzeciego, będzie głosem słyszalnym i zauważalnym. Nie stawiajmy sobie od razu poprzeczki, że to musi być fighter i błysk. Niech to będzie kompetentne, merytoryczne, wyrażane prostym, możliwie najprostszym językiem.
– Patrzę na klub SLD i widzę polityków steranych polityką, życiem, wypalonych, którym już się nie chce… Trzecia kadencja, czwarta…
– Tego typu poziom stażu jest w każdym ugrupowaniu. A fakt, że zostali wybrani, dowodzi ich żywotności, przebojowości i otwartości. Selekcja na listach SLD była wręcz gigantyczna. Przebili się i zwyciężyli tylko ci, którzy mieli cechy zwycięzców.
– Klub jest zgrany? Mówi się o grupie starych i młodych…
– W moim przekonaniu w klubie SLD nie ma żadnych podziałów. Ja, jako jego przewodniczący, chciałbym być w większym stopniu jego organizatorem niż kimś, kto narzucałby sposób myślenia. Moja rola ma polegać na tym, żeby korzystając z dosyć bogatego własnego doświadczenia, zwracać uwagę na różne elementy. A przede wszystkim chcę pilnować tego, żebyśmy mówili jasno, klarownie i zajmowali czytelne stanowisko, a nie pokrętne.
– Czy przebijecie się przez Leppera, Giertycha, Rokitę?
– To pokaże tylko praktyka. Rokita jest w sytuacji kogoś, kto ciągle chciałby być w koalicji z PiS, więc nie sądzę, żeby się zajmował w swojej działalności parlamentarnej krytykowaniem rządu Marcinkiewicza. On nie będzie jastrzębiem w stosunku do PiS. W tym będą się specjalizowali inni. Lepperowi za każdym razem – ponieważ będziemy występowali zawsze po nim – będziemy przypominali, że jest w koalicji wspierającej rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Dziewictwo Samoobrona traci. I będzie musiała zachowywać się wobec rządu z umiarem. Natomiast my…
– Jaką przyjmiecie taktykę?
– Nie opozycyjność dla opozycyjności ani krytyka dla krytyki, tylko demaskowanie złych pomysłów, szkodliwych dla Polski, i próba przedstawiania alternatywnych rozwiązań. Tam, gdzie alternatywa jest możliwa. Bo jeśli słyszymy, że nastąpi radykalna zmiana polityki gospodarczej, która od 16 lat jest taka sama, ale w propozycjach, które nam premier przedstawił, nie ma żadnego radykalnego pomysłu, to co robić? On mówił na przykład, że trzeba skrócić terminy rozpatrywania spraw w sądach gospodarczych i uprościć przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej – to przecież nie jest nic innego niż to, czym zajmowały się rządy Leszka Millera i Marka Belki, w sporej części z powodzeniem! Bo i przepisy zostały w znaczący sposób uproszczone, i skrócono wiele terminów. Więc proszę bardzo, jest pole do dalszych zmian.
– A program dokarmiania głodnych dzieci?
– Przecież on istnieje i jest realizowany. W ogóle gdy patrzę na te hasła PiS i LPR, to… Weźmy becikowe – otóż zastanówmy się wpierw, czy miałyby je dostawać wszystkie matki: i te bardzo bogate, i te bardzo biedne? Czy też tylko te pozostające w najniższej grupie podatkowej? A jeżeli tak, to przecież obecny system opieki społecznej przewiduje dodatki na dzieci. Więc PiS , LPR i Samoobrona uprawiają propagandę. I my to będziemy demaskować, mówić o obywatelskim oszustwie, jakim jest zdobywanie głosów poparcia nierzetelnymi obietnicami. Takimi jak te obiecane 3 mln mieszkań.
– Co jeszcze będziecie mówić?
– Skoncentrujemy się w najbliższych tygodniach, po pierwsze, na pokazaniu istoty lewicowości w aktualnych warunkach. Po drugie, wytłumaczymy, z jakich powodów jesteśmy przeciwni rządowi Marcinkiewicza. A są to powody związane z niespójnościami i niejasnościami programu, zapleczem nacjonalistyczno-populistycznym, prymatem służb specjalnych nad całą resztą i decyzjami, które już zostały podjęte, jeszcze przed wotum zaufania. Które są szkodliwe i złe. Decyzje kadrowe premiera są szkodliwe dla bezpieczeństwa Polski, polegają na zmianie dobrych na gorszych.
– To znaczy…
– Taką zmianą jest zmiana szefa Agencji Wywiadu, ambasadora Ananicza, na pułkownika Nowka, który jest symbolem polityzacji służb specjalnych i takiego najbardziej prymitywnego kontrwywiadu. Frustrujący dla ponadstutysięcznego korpusu policjantów jest fakt powołania komendanta z rezerwy innej służby. Kompromitujący międzynarodowo jest fakt likwidacji urzędu pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. A tak naprawdę pełnomocnika zajmującego się problemami równościowymi, co jest jedną z najważniejszych wartości zjednoczonej Europy. Widać po wydarzeniach we Francji, jakie spustoszenie może nastąpić, jeśli ta polityka nie jest prowadzona właściwe… I trzecia kwestia to stan państwa, jaki zostawiamy. Otóż, mamy nie tylko moralne, lecz także polityczne prawo do tego, by mówić, że we wszystkim tym, co decyduje o warunkach życia polskiego społeczeństwa, ustępujące rządy lewicy zrobiły bardzo wiele. Za każdym razem zastając Polskę po rządach prawicy, z galopującym bezrobociem i z zerowym wzrostem gospodarczym. Gdyby odłączyć błędy, które popełniliśmy w obszarze udziału w polityce – zły dobór ludzi, nadmiar tych, którzy wykazali się słabościami, które prowadziły do afer, to wszystko okazało się ceną, którą zapłaciliśmy, i dlatego nastąpiła zmiana władzy – to mamy dobry punkt wyjścia do dalszych działań. Osiągnęliśmy dobre miejsce Polski w Europie i w świecie, mamy dobry stan gospodarki i dobre dla niej perspektywy, wiemy, w jaki sposób wykorzystywać unijną pomoc, mamy zmniejszające się bezrobocie, zmniejszające się dysproporcje, a dowodzi tego raport prof. Czapińskiego „Polska 2005”. Nie mówimy, że państwo pozostawiamy w stanie świetności i można już nic nie robić. Nie, gospodarka, problemy społeczne, to niekończąca się historia, to trzeba zawsze poprawiać. Zachowując podstawowy warunek – pilnując makroproporcji. I nie zachowując się jak nowa minister finansów, która każdego dnia zniechęca inwestorów zagranicznych.
– Jeszcze Sejm na dobre się nie zaczął, a już pijana posłanka SLD, Małgorzata Ostrowska, paradowała przed kamerami TV. Co z takimi fantami robić?
– Uważam, że nam mniej wolno. Wiem, to się bardzo nie podoba moim koleżankom i kolegom w SLD, bo to jest teza sprzed wyborów 2001 r. Ale tu nie ma co się oburzać. Formuła „mniej wolno” powinna tak naprawdę dotyczyć każdego wybrańca narodu, każdego sprawującego urząd. I ludzi SLD, bo na nas są skierowane reflektory medialne, a pupilkami mediów – tak jak kiedyś Unia Wolności, a dziś Platforma – nie będziemy. Tę wiedzę, te zasady trzeba uwzględnić w swoich zachowaniach.
– Czy posłanka Ostrowska poniesie konsekwencje?
– Pytają mnie o to dziennikarze… Ale to przecież zdarzyło się, zanim zostałem szefem klubu. Więc muszę ogłosić grubą kreskę…

 

Wydanie: 2005, 46/2005

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy