Za Odrą panuje przekonanie, że Armia Czerwona, doprowadzając do upadku III Rzeszy, umożliwiła stworzenie demokratycznego państwa dobrobytu, które w 1990 r. objęło ogół Niemiec Prof. Andrzej Sakson – niemcoznawca z Instytutu Zachodniego w Poznaniu, w latach 2004-2011 jego dyrektor, współzałożyciel wydawanego w Poczdamie czasopisma „WeltTrends” poświęconego Europie Środkowo-Wschodniej.Panie profesorze, dlaczego Polska, która dzięki ZSRR i Armii Czerwonej uzyskała przeszło 100 tys. km kw. terytorium należącego wcześniej do Niemiec, demontuje pomniki czerwonoarmistów, nasi zachodni sąsiedzi zaś utrzymują je w doskonałym stanie? – Mamy rzeczywiście do czynienia z pewnym paradoksem. Można go wytłumaczyć zasadniczymi różnicami w podejściu klasy politycznej i obywateli obu państw do wydarzeń związanych z II wojną światową. W świadomości ogółu Niemców i w niemieckiej historiografii Armia Czerwona jest postrzegana przede wszystkim jako ta siła koalicji antyhitlerowskiej, która w decydujący sposób przyczyniła się do upadku III Rzeszy. Z jednej strony była to dla Niemców klęska związana z utratą państwowości, okupacją, a potem podziałem na dwa państwa, z drugiej jednak upadek totalitarnej, zbrodniczej, antyludzkiej III Rzeszy umożliwił odbudowę niemieckiej państwowości, stworzenie demokratycznego państwa dobrobytu, które w 1990 r. objęło ogół Niemiec. To przeświadczenie jest powszechne we wszystkich pokoleniach, utrwalają je szkoły i bardzo dobrze rozwinięty system edukacji obywatelskiej. Rozumieją Rosję Czego uczą niemieckie szkoły? – Przekazują wspólny kanon wiedzy o odpowiedzialności totalitarnych Niemiec za ogrom zbrodni w czasie II wojny światowej. W umysłach Niemców bardzo mocno tkwią dwa wydarzenia związane z wojną: Holokaust jako jedna z najstraszniejszych zbrodni w dziejach ludzkości oraz przełomowa dla odwrócenia biegu działań militarnych bitwa stalingradzka. Zarówno szkoła, jak i edukacja obywatelska wskazują – jako coś niepodważalnego – rolę aliantów, szczególnie Armii Czerwonej, w doprowadzeniu do rozgromienia III Rzeszy. Dlatego kwestionowanie symbolicznych upamiętnień czerwonoarmistów byłoby traktowane jako uderzenie w fundamenty niemieckiej tożsamości państwowej budowanej po II wojnie światowej. Niemcy zdają sobie sprawę, że to, iż są obecnie najsilniejszym państwem Unii Europejskiej, że żyją ponad 70 lat w pokoju, jest również konsekwencją roli odegranej przez Armię Czerwoną. To zdecydowanie inne myślenie niż nasze. NRD powstała na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej. Wydawałoby się, że tam okupacja była czymś zdecydowanie bardziej oczywistym, a zatem usuwanie z przestrzeni publicznej jej symboli – czymś zrozumiałym. Ale wystarczy przejść na drugi brzeg Odry, by zobaczyć starannie utrzymane pomniki Armii Czerwonej. Kto o nie dba? – Monumenty znajdują się pod opieką państwa niemieckiego, które deleguje uprawnienia na poziom samorządów i to one troszczą się o te obiekty. Środki na ich konserwację otrzymują od władz właściwego kraju związkowego – landu. Czy na forum Bundestagu lub parlamentów krajowych kiedykolwiek podejmowano debatę na temat upamiętnień żołnierzy radzieckich? – Nie sądzę. W Polsce, Czechach, Austrii, Bułgarii i na Słowacji miały miejsce chuligańskie ataki na pomniki Armii Czerwonej. A w Niemczech? – Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Agresja i frustracja Niemców nie kierują się przeciwko tym pomnikom. Być może służby specjalne kontrolują grupy, które mogłyby im zagrozić. Trudno w to uwierzyć, skoro służby nie zapobiegły setkom brutalnych ataków na ośrodki dla uchodźców w landach wschodnich. Dużo łatwiej oblać farbą cokół pomnika, niż podpalić chroniony dom. Jednak w Niemczech skrajna, nacjonalistyczna prawica wcale nie jest antyrosyjska. – To jeden z wielu elementów różniących Polaków i Niemców. Kilka lat temu na łamy polskiej prasy przeniesiono pojęcie Russlandversteher, które obejmuje osoby „rozumiejące Rosję”, czyli przychylnie do niej nastawione, starające się wytłumaczyć i usprawiedliwić także agresywne poczynania Moskwy wobec sąsiadów. Russlandversteher to kategoria przebiegająca ponad podziałami politycznymi. „Rozumiejących Rosję” można znaleźć we wszystkich partiach zasiadających w Bundestagu: CDU i jej bawarskiej siostrze CSU, SPD, Zielonych, Lewicy oraz wśród członków będącej obecnie na fali i mającej już silne reprezentacje w kilku landach nacjonalistycznej Alternatywy dla Niemiec. Nie słyszałem, by ze strony jakiejś partii politycznej czy organizacji społecznej pojawiały się postulaty usunięcia z przestrzeni publicznej pomników Armii Czerwonej. Wdzięczni za pierestrojkę Czy niemiecka troska o pomniki wdzięczności










