Pod hasłami modernizacji i egalitaryzmu Giddens przemyca pomysły stanowiące atak na prawa pracownicze i zamach na podstawy państwa opiekuńczego Wraz z przyspieszeniem rozwoju technologicznego i procesów globalizacji na nowo rozgorzała debata na temat kształtu i zakresu polityki społecznej w krajach należących do Unii Europejskiej. Wielu badaczy uznało, że dotychczasowe formy funkcjonowania państwa opiekuńczego powinny zostać zastąpione metodami i środkami bardziej dostosowanymi do nowych warunków technologicznych i nowych form funkcjonowania gospodarki. Jednym z takich myślicieli jest Anthony Giddens, słynny socjolog i intelektualny twórca trzeciej drogi. W nowej książce „Europa w epoce globalnej” Giddens stara się nakreślić innowacyjny model polityki społecznej dostosowany do współczesnych wyzwań cywilizacyjnych. Tymczasem przy bliższym przyjrzeniu się łatwo dostrzec, że propozycje Giddensa są nie tyle nowatorskie, ile stanowią nieco zmienioną wersję skompromitowanych rozwiązań Margaret Thatcher i Ronalda Reagana. Pod hasłami modernizacji i egalitaryzmu Giddens przemyca pomysły, które stanowią atak na podstawowe prawa pracownicze i zamach na podstawy państwa opiekuńczego. Retoryka Giddensa jest bardzo groźna, ponieważ gruntowny atak na prawa socjalne skrywa on w sformułowaniach, które brzmią pozornie postępowo. Tymczasem kryje się za nimi odrzucenie uniwersalnych świadczeń i egalitarnych rozwiązań w polityce społeczno-ekonomicznej. Już we wprowadzającym do książki słowniku pojawiają się pojęcia, które zdradzają intencje autora. Jednym z nich jest „nowy egalitaryzm”, zdefiniowany jako „strategie, których celem jest – w miarę możliwości – połączenie idei promowania równości z rosnącą dynamiką gospodarczą”. Z czym Giddens tu polemizuje? Oczywiście ze „starym egalitaryzmem”, który rzekomo nie uwzględniał dynamiki gospodarczej. Tego typu opozycja sugeruje, że egalitarne rozwiązania z lat 60. były niewydajne i w zbyt małym stopniu podporządkowane „dynamice gospodarczej”. Giddens nie pokazuje jednak, na czym ta niewydajność polegała. Miałby zresztą kłopot z udowodnieniem swojej tezy, ponieważ największe państwa Europy Zachodniej miały o wiele lepsze wskaźniki socjalne i makroekonomiczne w latach 60. niż obecnie. Pojęcie „nowego egalitaryzmu” autor rozwija zresztą w dalszej części książki. W jego ujęciu oznacza ono m.in. gotowość do odrzucenia progresji podatkowej, jak też przyjęcie założenia, że strategie przynoszące korzyści przede wszystkim grupom zamożnym często mogą się okazać sensowne. Kolejne rozdziały książki opierają się na tej samej strategii argumentacji. Autor broni bardzo liberalnych rozwiązań gospodarczych, przedstawiając je jako nowoczesne, innowacyjne i wychodzące naprzeciw nowym wyzwaniom cywilizacyjnym. Jednocześnie nie pisze wprost o cięciach socjalnych, niższych pensjach dla pracowników czy ułatwieniach w zwalnianiu ich z pracy, lecz stając po stronie wielkiego kapitału, każdorazowo używa retoryki „modernizacyjnej”. Warto zwrócić uwagę na kilka przykładów, które nie tylko stawiają Giddensa po prawej stronie sceny politycznej, ale przede wszystkim opierają się na nadużyciach i błędnej diagnozie rzeczywistości. Jak pisze Giddens, „elastyczność rynku pracy jest podstawowym elementem polityki prowadzonej przez kraje osiągające największe sukcesy”. Dane Eurostatu czy OECD nie potwierdzają tej tezy. Najwyższe wskaźniki rozwoju technologicznego, konkurencyjności i jakości życia mają w UE kraje skandynawskie, w których rynki pracy są stosunkowo mało elastyczne (nawet wychwalana przez autora Dania nie należy do czołówki europejskiej pod względem stopnia elastyczności). Kraje o elastycznych zasadach zatrudnienia, takie jak Estonia i Łotwa, należą do najmniej rozwiniętych, a w ostatnich miesiącach nastąpił w nich największy krach gospodarczy w całej UE. Kolejna teza głosi, że „płaca minimalna nie może zostać określona na zbyt wysokim poziomie”. Trudno dociec, co Giddens ma na myśli, pisząc o „zbyt wysokim poziomie”. Warto jednak zwrócić uwagę, że państwa o wysokiej płacy minimalnej i wysokich, powszechnych świadczeniach socjalnych mają najniższe wskaźniki bezrobocia i najlepsze wskaźniki jakości życia (w krajach skandynawskich nie ma płac minimalnych dla całej gospodarki, ale ustalone sektorowo należą one do najwyższych w UE). Giddens krytycznie odnosi się też do ruchu związkowego, który był dla niego „jednym z głównych hamulców reform w połowie lat 90.”. Ruch związkowy faktycznie hamował neoliberalne reformy (firmowane w Wielkiej Brytanii przez samego Giddensa), ale krajom o najwyższym poziomie uzwiązkowienia wyszło to na dobre (Szwecja, Dania, Finlandia). Giddens zauważa sukcesy państw skandynawskich, ale pomija fakt, że Szwecja czy Finlandia zawdzięczają swoje osiągnięcia „tradycyjnemu” państwu opiekuńczemu,
Tagi:
Piotr Szumlewicz









