W Izraelu wirus zwiększa podział między religijnymi Żydami a świeckim społeczeństwem Gdy na początku października z powodu koronawirusa zmarł 64-letni ortodoksyjny rabin Mordechaj Leifer, izraelska policja postanowiła wypracować porozumienie z jego zwolennikami, aby umożliwić pogrzeb zgodny z wytycznymi w sprawie zdrowia publicznego. Ale na pogrzebie pojawiły się tysiące ludzi, ignorując zasady dystansu społecznego, doszło do zamieszek i starć z siłami porządkowymi. „[Policja] nas nienawidzi, nienawidzi religii. To jest wojna z religią, nic więcej”, skomentował Yulish Krois, ultraortodoksyjny rabin i ojciec osiemnaściorga dzieci. Takie naruszenia obostrzeń przez ultraortodoksyjną populację, która w większości nie przestrzega ograniczeń nałożonych przez władze, rozgniewały izraelską opinię publiczną i wywołały nową falę niechęci ze strony świeckich Izraelczyków. „Mamy problem. Niektóre grupy po prostu nie przestrzegają zasad – przyznaje Moshe Morgenstern, koordynator ds. zdrowia w mieście Bene Berak. – Próbujemy rozmawiać z ich przywódcami, rabinami. Staramy się z nimi pracować”. Morgenstern dodaje, że śmiertelność nie jest wyższa niż w pozostałej części kraju podczas drugiej fali pandemii: „Grupa wiekowa zarażonych jest młoda; wielu to uczniowie jesziwy. To jednocześnie dobrze i źle”. 12% z prawie 9 mln Izraelczyków stanowią charedim, czyli członkowie konserwatywnych ugrupowań religijnych. Nigdzie w Izraelu nie mieszka tak wielu ultraortodoksów jak w Bene Berak. W 185-tysięcznym mieście są idealne warunki do rozprzestrzeniania się COVID-19. Żyje tu o połowę mniej ludzi niż w Tel Awiwie, ale liczba zarejestrowanych przypadków zakażeń jest dwukrotnie wyższa. Lokalne wybuchy epidemii w społecznościach ultraortodoksyjnych grożą jej wymknięciem się spod kontroli w całym Izraelu. „Przestrzegamy zasad Tory, a nie państwa”, można usłyszeć od mieszkańców Bene Berak. U charedim na kobietę przypada średnio siedmioro dzieci, są więc najszybciej rozwijającą się grupą demograficzną Izraela. Dyrektor generalny Ministerstwa Zdrowia Chezy Levy powiedział dziennikarzom, że ok. 34% osób, u których zdiagnozowano wirusa, było ultraortodoksami. Natomiast dr Ronni Gamzu, główny ekspert rządu ds. zdrowia i powstrzymania pandemii, podał jeszcze wyższą liczbę, twierdząc, że ok. 40% niedawno potwierdzonych przypadków to charedim. „Myślę, że są trzy główne powody”, mówi Netanel Ben Ari, znawca tematyki charedim, w rozmowie z niemieckim „Die Zeit”. Ben Ari urodził się w Bene Berak, obecnie mieszka w Hajfie. 10 lat temu żył wśród ultraortodoksów. „Po pierwsze, należy zadać pytanie, co ich najbardziej cieszy i nadaje sens ich życiu. Dla ultraortodoksów to udział we wspólnej modlitwie. Po drugie, w społeczności panuje duża nieufność wobec władz państwowych. Po trzecie, są w niej konflikty i brakuje jednolitego postępowania wobec pandemii”. Bene Berak, podobnie jak inne ultraortodoksyjne miasta i dzielnice, od początku pandemii znajduje się w centrum uwagi jako jedno z epicentrów zarazy. Duża część tamtejszego społeczeństwa uważa jednak, że jej sposób życia wystarczająco chroni przed wirusem. Według maksymy żydowskich mędrców „ten, kto studiuje Torę, chroni cały świat”. Z doniesień izraelskich mediów wynika, że niektórzy rabini wydają się wspierać koncepcję „odporności stadnej” wśród młodych uczniów, chociaż nie jest jasne, w jaki sposób ma ona chronić innych. Już w marcu jeden z rabinów ogłosił, że „odwołanie studiów nad Torą jest bardziej niebezpieczne niż koronawirus”. Natomiast niedawno „The Jerusalem Post” poinformował, że ultraortodoksyjni uczniowie powrócili do charedimskich szkół podstawowych Talmud-Tora i średnich Yeshiva Ketana w zarażonych dzielnicach, w tym w Bene Berak, Beitar Illit, El’ad oraz na niektórych przedmieściach Jerozolimy. Stało się to mimo decyzji rządu o zamknięciu placówek edukacyjnych w miejscach oznaczonych na czerwono na mapie epidemicznej Izraela. 92-letni rabin Chaim Kanievsky, sam zakażony koronawirusem, nakazał otwarcie szkół powiązanych z jego grupą, po tym jak nie osiągnięto porozumienia w sprawie ponownego uruchomienia placówek edukacyjnych. Kolejnym miastem dotkniętym wysokimi wskaźnikami zarażeń koronawirusem jest Jerozolima, a w niej ultraortodoksyjna dzielnica Me’a She’arim. W ostatnich dniach nasiliły się tam starcia z policją, oskarżaną o zbyt radykalne egzekwowanie ograniczeń. Okolica jest także domem dla kilku konserwatywnych sekt, które odrzucają autorytet państwa. Brak dystansu społecznego wśród niektórych ortodoksyjnych Żydów i warunki mieszkaniowe oraz liczne rodziny również
Tagi:
Beniamin Netanjahu, Bliski Wschód, Chaim Kanievsky, Charedim, Chezy Levy, covid-19, Israel Democracy Institute, Izrael, judaizm, lockdown, Merec, Mordechaj Leifer, Moshe Morgenstern, Nechemia Steinberger, Netanel Ben Ari, pandemia, religia, Ronni Gamzu, służba zdrowia, społeczeństwo, Szas, Tamar Zandberg, Yair Lapid, Yedidia Stern, Yulish Krois, zdrowie publiczne, Zjednoczony Judaizm Tory, Żydzi










