Paczka picerów

Paczka picerów

Edukacji nigdy nie jest za dużo, nawet przed świętami, a tym bardziej wtedy, gdy dotyczy ona materii tak opornej na wiedzę jak świat naszej polityki. I z taką myślą w głowie uważam, że trzeba dobrotliwie, powoli, ale po wielokroć powtarzać politykom, że polityk to nie jest ktoś, kto raz w roku leci do mediów z ustawką, by pokazać narodowi, jak dba o biednych Polaków, bo szykuje im paczki na święta. Może nasi politycy jeszcze nie wiedzą, że w każdym w miarę cywilizowanym kraju polityk to człowiek, który został wynajęty przez obywateli głównie po to, by tych żebraczych akcji i paczek było jak najmniej. Bo obywatele sami potrafią sobie kupić cukier, mąkę, olej i herbatę, czyli główne produkty, jakie trafiają do paczek, którymi z okazji świąt obdarowuje się tysiące rodzin. Kupią sobie, jeżeli będą mieli pracę i płacę zaspokajającą minimum egzystencji. 4 mln ludzi żyje dziś w Polsce poniżej wskaźnika skrajnego ubóstwa. Taki jest efekt pracy wielu rządów, ze szczególnym uwzględnieniem obecnego, który rządzi już pięć lat i mimo ogromnych środków z Unii niczego nie ma do zaproponowania poza makaronem i jałmużną raz w roku. By nie było niejasności, to samo, powoli i wyraźnie trzeba też powiedzieć politykom opozycji. Bo albo już byli i są udziałowcami tego paromilionowego nieszczęścia, albo koniecznie chcą rządzić. Tyle że ani kompetencji, ani walorów etycznych nijak nie można u nich dostrzec. W głowie mają tylko jedno. Autopromocję i wymyślanie takich eventów – jak mówią – by media je łyknęły, czyli, mówiąc po polsku, by pokazano ich w telewizji lub opisano w gazetach.
A dla mnie polityk z paczką to oszust i totalne nieporozumienie. Żywy dowód nieudolności państwa i niewydolności systemu. To dlatego, że mamy tak marną klasę polityczną, pomocą charytatywną muszą w Polsce się zajmować – i na szczęście robią to z wielką pasją – liczne organizacje społeczne i rzesza wolontariuszy. I chwała im za to. A jeszcze lepiej będzie, gdy zastąpią politycznych picerów.

Wydanie: 2012, 51-52/2012

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy