Pakuj się, Christo

Pakuj się, Christo

Kiedy oglądam na YouTubie popularne wideo z serii unboxing, czuję się jak na wystawie „Sztuka polityczna” w Zamku Ujazdowskim – zażenowana i trochę oszukana. Unboxing to odpakowywanie przed kamerą internetową nowych produktów, paczek ze sklepu, kurierskich przesyłek z kosmetykami, ubraniami, elektroniką, biżuterią itd. Jednym z najpopularniejszych unboxingowych wideo jest filmik pokazujący wyjmowanie z pudełka modelu minivolkswagena – w tej chwili ponad 35 mln odsłon. Ale najpopularniejsze retail videos mają ok. 100 mln wyświetleń.

O nic więcej nie chodzi w tych filmach, to celebrowanie kapitalizmu, mnożenie opakowań i nakręcanie konsumenckich pragnień. Czysta pornografia. W niektórych pojawiają się cząstkowe recenzje produktów, ale entuzjazm influencerek może być podkręcony przez prezenty od firm. Pomijając całą szkodliwość społeczną – nie mam pojęcia, co może być ciekawego albo choćby przyjemnego w oglądaniu takich filmów. Chyba tylko (wystudiowany i nieco przerażający) uśmiech ładnej youtuberki czy youtubera. Wolę obejrzeć show drag queena, który w teatralny sposób, z absurdalną emfazą, je kanapkę. Taki film ma przynajmniej potencjał krytyczny. I naprawdę może być zabawny.

Wiadomo, przyjemność nabywania jest regresywna. Moment otwierania czegoś nowego, obiecującej paczki, może być ekscytujący (dzieci bardzo lubią oglądać filmy, w których ktoś otwiera dla nich czekoladowe jajka niespodzianki). W „dorosłym” życiu wiemy jednak, że konsumenckim zabawom często towarzyszy smutek (postkoitalny), frustracja i rozczarowanie. Ale firmy oferujące usługi „pakowania” chętnie piszą o magii „pierwszego kontaktu z klientem”, nawiązują do świąt Bożego Narodzenia i momentów, kiedy „byliśmy szczęśliwi”. Potem cytują te przytaczane w kółko słowa Waltera Isaacsona, biografa twórcy firmy Apple, Steve’a Jobsa: „Opakowanie może być teatrem, może tworzyć historię”. Tylko że najbardziej boimy się właśnie tego – historii, którą zdominują opakowania.

Podczas gdy influencerki i influencerzy rozpakowują, w Paryżu stu wspinaczy opakowuje: Łuk Triumfalny. Słynny Christo (właściwie Wladimirow Jawaszew) najpierw opakowywał z żoną, francuską artystką Jeanne-Claude, potem sam. Teraz, po jego śmierci, opakowuje fundacja. Te znane wszystkim landartowe, przeskalowane prace są bardzo spektakularne i trudne do przeoczenia (w 1995 r. opakował berliński Reichstag, zajął się także wyspami i słynnymi mostami). Wymowa prac Christa pozostaje dwuznaczna. Mimo że Łuk Triumfalny opakowany został w biodegradowalny plastik, wiadomo, że jego utylizacja nie będzie całkiem neutralna dla środowiska. Ekolodzy protestowali również, kiedy Christo „opakował” wyspy – nikt nie wiedział, w jaki sposób unoszący się na wodzie plastik wpłynie na ekosystem.

Czy Christo podejmował poprzez swoją sztukę rozmowę na temat absurdów kapitalizmu i zagrożeń konsumpcjonizmu? Gdyby tak było, gdyby rzeczywiście pokazywał nam naszą manię wielkości, chciwość, irracjonalność – odbiorcy chyba nie czuliby tego miłego dreszczu, jaki nadal wywołuje jego sztuka, przyjemna, choć onieśmielająca. I wciąż magnetyczna przez swoją monumentalność i absurdalność, grę w zakrywanie i odkrywanie, zabieranie i oddawanie. Kapryśna i psotliwa wydaje nam się ta interpretacja symboli narodowych, rozszczelnianie powagi wielkiej polityki. Ale jeśli kiedyś znane marki odzieżowe naprawdę przestaną pakować ubrania w nieskończoną liczbę plastikowych woreczków – to nie dzięki Chriście. Tym bardziej że po jego śmierci to już cudza fabryka, która „napędza turystykę po pandemii”.

Na mnie też działają te wyłomy w racjonalności i „rozsądeczku” tego świata niemiłości i niewspólnoty. Ale myślę, że to już nie czas na nie. Gdyby żył Joseph Beuys – posadziłby kolejne 7 tys. dębów, jak to zrobił w 1982 r. na wystawie documenta 7. To też land art.

Christo być może sam zmienił się już w ziemię w biodegradowalnej urnie Nurn. Tymczasem artystka Teresa Murak uprawiała na swoim ciele rzeżuchę, za nic sobie mając jej zapach, który, przyznacie Państwo, jest ostry i gorzki, ale ma też w pamięci krótkotrwałej świeży, roztarty w dłoniach orzech.

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy