Panta rhei

Panta rhei

Świat przyszłości nie będzie ani światem hegemonii jednego, ani konfrontacji dwóch. Będzie to świat wielobiegunowy Na tym naszym świecie wiele się zmienia. Ostatnio dużo więcej w ciągu jednego pokolenia niż w przeszłości przez całe wieki albo nawet millenia. Podczas gdy przez większość swego istnienia ludzkość dreptała w miejscu, to teraz wydaje się zabiegana jak nigdy dotychczas i w swej coraz większej masie wędruje w najrozmaitszych kierunkach i na niejednakowy sposób. Choć i w przeszłości miała miejsce nie raz i nie dwa jakaś bardzo dynamiczna wędrówka, jak na przykład w USA po rewolucji końca XVIII wieku, w Europie Zachodniej podczas pierwszej rewolucji przemysłowej na przełomie XVIII i XIX wieku czy też w Japonii po zapoczątkowaniu reform Meiji w drugiej połowie XIX wieku. Rzadko jednak zmienia się tak wiele, jak w Chinach w ciągu minionego trzydziestolecia czy nawet w Polsce ostatnio, w trakcie już bez mała ćwierćwiecza ustrojowej transformacji. Nigdy też tak wiele nie zmieniało się tak szybko dla tak wielu. Nad tymi gigantycznymi przemianami warto się pochylić, by lepiej – szerzej, głębiej, trafniej, dokładniej – pojąć, co i dlaczego wokół nas się dzieje. Tym bardziej że przecież nie wszystko zmienia się na lepsze. Niestety. Ekonomiczny zaścianek Podobnie będzie również w przyszłości. To też niechybnie będzie czas wielkich, przeogromnych zmian. Zachodzą one dzięki splataniu się rozmaitych okoliczności. Trzeba w takim razie posiąść zdolność interdyscyplinarnego ogarnięcia właściwej im wiązki, ponieważ interesujące nas procesy zachodzą na polu daleko szerszym niż to tradycyjnie obserwowane przez ekonomistów. Albo ekonomia otworzy się na wielopłaszczyznowe, intelektualnie płodne współdziałanie z innymi naukami i dobrze będzie sprawowała swą służebną rolę, albo będzie się zamykała we własnym zaścianku i nie będzie umiała udzielić odpowiedzi na wielkie pytania, przed którymi stoi cywilizacja i ludzkość. Już ma z tym trudności, bo tradycyjna ekonomia nie potrafi odpowiedzieć zadowalająco nawet na pytanie, dlaczego tak, a nie inaczej ewoluuje gospodarka światowa. Jej zawiłości bowiem na gruncie ortodoksyjnych, wąsko ekonomicznych teorii wyjaśnić nie sposób, jest bowiem zbyt skomplikowanym fenomenem. W historycznym procesie rozwoju szczególne znaczenie odgrywają uwarunkowania kulturowe. Kulturę trzeba pojmować szeroko – od stopnia wiedzy oraz jakości kapitału ludzkiego i społecznego poprzez system wyznawanych wartości, w tym religię, do kultury sensu stricto. Ekonomiści nie lubią tej konstatacji, bo wprowadza do rozważań elementy „miękkie”, niełatwo mierzalne, a niekiedy wręcz w ogóle niemierzalne. Ale to właśnie kultura ma coraz większe znaczenie i bez zagłębienia się w jej meandry niekiedy na nic nie zdaje się manipulowanie stopami procentowymi, podatkami, kursami walutowymi, taryfami celnymi i innymi instrumentami polityki gospodarczej, o których nieustannie tak głośno w mediach, choć jakże często nie jest to w ogóle warte całej tej wrzawy. Nowoczesna i zarazem twórcza ekonomia musi cechować się dualnym podejściem do roztrząsanych zagadnień. Z jednej strony chodzi o podejście deskryptywne, czyli opisowe, które wyjaśnia, co od czego zależy i jak się rzeczy mają. Gdy to już się udaje, wtedy na wokandę wchodzi ujęcie normatywne, czyli postulatywne. Wiedząc, jak i dlaczego akurat tak układają się analizowane zjawiska i procesy, rozumiejąc, jak działają obiektywnie rządzące nimi prawidłowości i prawa, trzeba odpowiedzieć na pytanie, co czynić, aby było lepiej. Naturalnie, lepiej dla jednych nie zawsze oznacza lepiej dla innych. Niekiedy wręcz lepiej dla jednych to zdecydowanie gorzej dla innych. By rozstrzygać wynikające stąd dylematy, wchodzić musimy w sferę wartości, a nade wszystko interesów, w roztrząsanie ich natury i siły sprawczej. Ekonomia, która nie zajmuje się sprzecznościami interesów, nie zasługuje nawet na to, by się ekonomią zwać. Koincydencji teoria rozwoju W konsekwencji proponuję koincydencji teorię rozwoju (ujęcie opisowe, czyli dlaczego jest tak, a nie inaczej) oraz nowy pragmatyzm (ujęcie postulatywne, czyli co robić, by było lepiej). Teoria ta wyjaśnia kompleks mechanizmów i dynamikę długofalowego procesu rozwoju, a jej postulatywne następstwa sugerują stosowną politykę rozwoju społeczno-gospodarczego. Proponuję ponadto inne ujęcie celów rozwoju, zwłaszcza że dosyć powszechnie mamy do czynienia z myleniem celów ze środkami. W tej teorii nie chodzi o przypadek, co słowo „koincydencja”, a więc jakby „zbieg okoliczności”, może sugerować. Rzecz nie w przypadkowości, ale w kompozycji albo, inaczej, w strukturze czynników.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 42/2010

Kategorie: Opinie