Naskórkowy, prymitywny patriotyzm popularyzowany przez konserwatywną polską prawicę świetnie pasuje do globalnego kapitalizmu – nie tylko nie przeszkadza mu w robieniu interesów, lecz je wspiera W pierwszych trzech dniach maja w Polsce przypadają cztery święta państwowe: Święto Pracy, Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, Dzień Polonii i Polaków za Granicą oraz Święto Narodowe Trzeciego Maja. Z formalnoprawnego punktu widzenia święto 1 Maja jest ważniejsze niż święta w dniu 2 maja (Flagi i Polonii), te bowiem umieszczono w ustawie o dniach wolnych od pracy. O wyższości 1 Maja nad 2 Maja mogliśmy przekonać się także w tym roku – w sobotę handel zamarł, a w niedzielę, mimo dwóch świąt państwowych, galerie handlowe zapełniły się klientami. Ponadto – ponieważ Święto Pracy wypadło w sobotę – pracownicy uzyskali prawo do dodatkowego dnia wolnego. Spośród wielu ustanowionych świąt państwowych tylko Święto Pracy, Święto Narodowe Trzeciego Maja i Narodowe Święto Niepodległości są dniami wolnymi od pracy. To najważniejsze święta państwowe. Państwowe, a nie narodowe, ustawodawstwo polskie nie zna bowiem pojęcia „święta narodowego”. W tym kontekście wyraźnie widać paradoks: władze państwowe nie obchodzą jednego z trzech najważniejszych świąt państwowych – 1 Maja, za to celebrują święta umieszczone w hierarchii świątecznej znacznie niżej (np. Flagi i Polonii). Jednak ignorowanie, a nawet powszechne w mediach wyśmiewanie 1 Maja nie jest naruszeniem prawa. Nie zapewniło ono bowiem świętom państwowym ochrony, jaką posiadają symbole państwowe. Ustawa o barwach, godle i hymnie nakazuje obywatelom otaczać te symbole „czcią i szacunkiem”, a tym, którzy je znieważają, grozi – zgodnie z kodeksem karnym – nawet do roku więzienia. Piłsudski w pochodzie Choć 1 Maja stał się świętem państwowym wolnym od pracy w 1950 r., to nie Bolesław Bierut wymyślił Święto Pracy. Po raz pierwszy na ziemiach polskich obchodzono je w 1890 r. Dwa lata później wśród organizatorów 1 Maja w Warszawie był Stanisław Wojciechowski, późniejszy prezydent Polski. Inny socjalista, Józef Piłsudski, w odezwie pierwszomajowej w 1895 r. pisał: „Świętując dzień 1 maja, wypowiadamy swe żądania i cele. Chcemy większej płacy i ośmiogodzinnego dnia roboczego […]. Nienawidzimy porządku, gdzie kosztem nędzy i nadmiernej pracy milionów żyją nieliczne garstki, wysysające zdrowie i siły pracowników; nienawidzimy go i nie przestaniemy walczyć, aż zapanuje nowy, sprawiedliwy ustrój, gdzie nie będzie miejsca na wyzysk i ucisk”. Po odzyskaniu niepodległości Józef Piłsudski spełnił część postulatów socjalistów. 23 listopada 1918 r. obdarzony dyktatorską władzą Piłsudski podpisał dekret wprowadzający 46-godzinny tydzień pracy („praca robotnika lub pracownika we wszystkich zakładach przemysłowych […] oraz przedsiębiorstwach handlowych trwać ma bez wliczenia przerw odpoczynkowych najwyżej 8 godzin na dobę, zaś w dni sobotnie godzin 6”). Wkrótce potem Naczelnik podpisał dekret o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby, który objął wszystkich pracowników najemnych. System ubezpieczeń rozbudowano w latach 30. w ustawie o ubezpieczeniu społecznym, która objęła m.in. obowiązkowe ubezpieczenia rentowe i emerytalne wszystkich osób „bez różnicy płci i wieku”, pozostających „w stosunku pracy najemnej lub w stosunku służbowym”. W pierwszych miesiącach odrodzonej Polski Piłsudski podpisał dekret o inspekcji pracy oraz o związkach zawodowych, zapewniając w ten sposób kontrolę warunków pracy zarówno ze strony państwa, jak i pracowników. Konstytucja w koszu Władze III RP, tak chętnie powołujące się na tradycje Polski międzywojennej, nie przypominają o roztoczonej przez nią prawnej opiece nad pracownikami. W końcu istotą przemian gospodarczych po 1989 r. jest wycofywanie się państwa z gospodarki i aktywnej polityki społecznej. III Rzeczpospolita nie buduje nowych miejsc pracy, jak to robiła II RP czy PRL (Centralny Okręg Przemysłowy, Gdynia, Nowa Huta, Lubińsko-Głogowskie Zagłębie Miedziowe), lecz pozbywa się przedsiębiorstw przejętych po PRL. Przed 1 maja minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział szybką wyprzedaż niemal całego pozostającego w jego dyspozycji majątku. Państwo nie wzmacnia kodeksowej ochrony pracowników, za to sprzyja rozwojowi tzw. elastycznych form zatrudnienia, które sprawiają, że praca etatowa z zagwarantowanymi świadczeniami socjalnymi, płatnym urlopem wypoczynkowym staje się coraz mniej dostępnym luksusem. Państwo nie zwiększa, lecz zmniejsza odpowiedzialność za świadczenia emerytalne, dzieląc się nią z prywatnymi funduszami i samymi zainteresowanymi (tzw. trzeci filar). Państwo








