Pinokio z krainy dobrobytu

Pinokio z krainy dobrobytu

Po wręczeniu nominacji na premiera Duda, trochę teatralnie, uściskał Morawieckiego. Zrobił to nie bez powodu. Potrzebuje jego pomocy w swojej kampanii wyborczej. W gruncie rzeczy są do siebie bardzo podobni. Politykę traktują jak spektakl. Upajają się własną rolą. Tak jakby faktycznie byli liderami polskiej polityki, a nie kaprysem kadrowym prezesa. Ciągle coś obiecują. Mówią to, co podoba się widowni. A jak zmienia się otoczenie, zmieniają przekaz. I po problemie. Bo czym jest dla nich jeszcze jedno kłamstwo? Jak ktoś został Pinokiem, to będzie kłamał coraz częściej. Chociaż przy Dudzie i Morawieckim Pinokio jest skromnym blagierem. Po wysłuchaniu exposé Morawieckiego miałem wrażenie, że jest noc sylwestrowa. Masa obietnic i deklaracji, które są składane co roku. I po Nowym Roku zapominane. Morawiecki znowu obiecał to samo co wcześniej i dołożył garść nowych obiecanek. I te pierwsze, i te ostatnie mają wspólne cechy. Krótkoterminową ważność i to, że nikt ich nie traktuje poważnie. Bo jak serio traktować premiera, który zapowiada budowę państwa dobrobytu, a nie potrafi rozwiązać elementarnych problemów państwa, którym – na nasze nieszczęście – rządzi? Jakie są za jego rządów stan służby zdrowia, sytuacja edukacji i poziom praworządności? W jakiej kondycji jest sfera budżetowa, która ma gwarantować sprawność funkcjonowania państwa? Jakie szanse na mieszkanie mają Polacy, którym Morawiecki obiecał 100 tys. mieszkań, a wybudowano niecałe 900? Premier stale deklaruje troskę o rodzinę, a na lodzie zostawił setki tysięcy ludzi z rodzin osób niepełnosprawnych. Można by te puste obietnice premiera długo wyliczać. Ale wiemy, że nic nie przeszkodzi Morawieckiemu w powtarzaniu, że jego rząd jest wiarygodny, bo dotrzymuje obietnic. Premier myśli, że powtarzanie kłamstw skutecznie zamuli głowy Polaków. Myli się. Ten etap mamy już za sobą. Coraz częściej będzie słyszał: sprawdzam. Mamienie ludzi zawsze ma swój kres. Szczególnie marnie jest w sferze społecznej. PiS cieszy się jeszcze poparciem wielu ludzi dzięki wprowadzeniu 500+ i kilku podobnych programów. To były dobre decyzje. Niestety, poza nimi mamy wielkie problemy. Po raz pierwszy skrócił się czas życia Polaków. Więcej osób umiera, niż się rodzi. Wzrósł też zasięg ubóstwa. Jeśli to są kolejne kroki ku zapowiadanemu przez PiS państwu dobrobytu, trzeba będzie skuteczniej się bronić przed nadchodzącą katastrofą. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 48/2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański