Piotr Bałtroczyk – elokwencja i ból

Piotr Bałtroczyk – elokwencja i ból

CHARAKTER (Z) PISMA

Chyba już od urodzenia imponuje ludziom wyczuciem, polotem, stylem, witalnością i urokiem – jego pismo jest delikatne, „optymistycznie beztrosko” zaniedbane, zalatujące liberalizmem – no i małe „p” w imieniu, z długim ogonkiem w formie pętlicy, wskazujące na pragnienie, by każdy, kto go spotka, natychmiast przeszedł z nim na „ty” i polubił go szczerze. Ale tę pretensjonalność widać w podkreśleniu nazwiska zakończonym spiralką oraz w zakończeniu nazwiska „strzelistą” (na pozór) „fajką”, opadającą anemicznie w dół, a potem wykwitającą z wysiłkiem w górę. To wskazuje też na skłonność do ulegania egzaltacjom jego nielogicznego, nieumiejącego sprawnie dedukować umysłu. Czym sobie to zastępuje? Instynktami, intuicją oraz wymienionymi już wrodzonymi walorami. Powiększywszy sobie jego pismo, widzimy rozedrganie i lekkość prowadzonej przez niepewną rękę linii – znak, że pan Bałtroczyk wbrew pozorom ma ogromną siłę woli, bo zmuszony do ciągłej walki z samym sobą, pełen starannie, usilnie skrywanych psychicznych zgrzytów, chce jawić się ludziom jako atrakcyjny, subtelny, pełen charyzmy wzór prawdziwego dżentelmena. To dla niego potwornie trudne zadanie na co dzień i za ów heroiczny wysiłek w dążeniu ku harmonii oraz łagodności warto go podziwiać. To naprawdę dobry człowiek…

Wydanie: 01/2003, 2003

Kategorie: Sylwetki
Tagi: Jerzy Danton

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy