Jarosław Kaczyński może nie wyprowadzi Polski z Unii, bo to nie takie łatwe, ale wypchnie nas na jej obrzeża Jarosław Kaczyński przegrał w Brukseli. Przegrał bitwę o Donalda Tuska, i to w kompromitującym stylu, 27:1. Czy był na tę klęskę skazany? Co dalej, czy głosowanie z minionego czwartku zmieni Europę? Na pewno atak na Tuska był jedną z najdziwaczniejszych szarż w historii Unii Europejskiej. Nigdy dotąd kraje nie zwalczały swojego obywatela w najwyższych instytucjach unijnych. Barwy partyjne były zawsze rzeczą drugorzędną. Silvio Berlusconi, prawicowy premier Włoch, popierał w Unii lewicowca Romana Prodiego, podobnie postępowali Francuzi. Dlatego Europę tak zaskoczyła kampania rządu PiS i jej zajadłość. Tak jakby dla polskiego rządu kwestia zaszkodzenia Tuskowi była nadrzędną racją stanu. Niewątpliwie była to również jedna z najgorzej przygotowanych kampanii dyplomatycznych, przeprowadzona bez rozeznania i wyczucia. Pokazała, jak wielkim dyletantem w sprawach europejskich jest Jarosław Kaczyński i jak niesprawną ma ekipę odpowiedzialną za politykę zagraniczną. Tusk słaby czy silny? „Każdy… drapie się z niedowierzaniem w głowę. To po prostu pokazuje, że Polska i jej lider Kaczyński są całkowicie oderwani od polityki europejskiej – stwierdził najwyższy rangą urzędnik UE”. To cytat z Deutsche Welle, z pierwszych dni marca, kiedy było już jasne, że kandydatem na przewodniczącego Rady Europejskiej, którego zgłosi rząd, będzie Jacek Saryusz-Wolski. Znakomicie pokazuje zaskoczenie, z jakim Europa przyjęła antytuskową akcję. A tym urzędnikiem, „najwyższym rangą w UE”, może być tylko Jean-Claude Juncker, dżentelmen powściągliwy, mający umiejętność przedstawienia w paru słowach atmosfery w Brukseli. Atmosferę tamtych dni oddają jeszcze dwa cytaty. Pierwszy to wypowiedź Manfreda Webera, szefa frakcji Europejskiej Partii Ludowej (czyli tej największej w europarlamencie, do której należą m.in. CDU Angeli Merkel, PO, PSL i partia Viktora Orbána): „Tusk cieszy się jednomyślnym poparciem całej rodziny Europejskiej Partii Ludowej. (…) Kontrpropozycja polskiego rządu podkreśli jedynie, że otrzyma poparcie prawie wszystkich pozostałych rządów. Nie ma żadnej znaczącej alternatywy dla Donalda Tuska”. Drugi cytat pochodzi ze szwajcarskiego dziennika „24 Heures”, mającego znakomite rozeznanie w opiniach dyplomatów francuskich. W „24 Heures” czytamy: „Nie może być tak, żeby Tusk stał się ofiarą (rządu) swojego własnego kraju, który chce go odrzucić. To byłoby niezgodne z zasadami – stwierdziły źródła francuskie”. I jeszcze jedno zdanie: „Tusk ma bardzo silną pozycję – oświadczył Agence France-Presse europejski dyplomata”. Zatrzymajmy się przy tych cytatach. Oto bowiem Francuzi, którzy wcześniej krytykowali Tuska i mieli ochotę zastąpić go kimś innym, nagle stanęli twardo w jego obronie. Podzielona i skłócona Europa zaczęła mówić o sobie jak o rodzinie. Donald Tusk podczas pierwszej kadencji był często krytykowany. Najpierw wypominano mu słabą znajomość angielskiego i reguł rządzących Unią. Potem brak samodzielności i pasywność. I to, że chowa się za plecami Angeli Merkel. A w trakcie kryzysu uchodźczego, przeciwnie, eksponowano jego spór z niemiecką kanclerz. Kraje romańskie, Francja, Włochy, szukały kontrkandydata, kogoś, kto mógłby go zastąpić. W kuluarach w Brukseli padały różne nazwiska – byłego premiera Łotwy, premiera Irlandii, odchodzącego prezydenta Francji… Wszystko więc mogło się zdarzyć. Zwłaszcza że Donald Tusk nie miał już za sobą armii dyplomatów, którzy by za nim lobbowali. Co takiego się stało, że słaby kandydat stał się mocny? Złożyły się na to dwa elementy. Po pierwsze, Europa się zmienia. I dziś jest inna niż pół roku temu. Po drugie, Jarosław Kaczyński nieprzemyślaną i brutalną akcją wymierzoną w Tuska jeszcze bardziej ją zjednoczył i zachęcił do energicznego działania. Inna Europa Zacznijmy od zmian, które zaszły w Europie. Unia w ostatnim czasie otrzymała kilka bolesnych ciosów, po których długo nie mogła dojść do siebie. O tych ciosach napisał Donald Tusk w liście do europejskich przywódców przed szczytem na Malcie. Pisał, że są dwa ośrodki grające na osłabienie, a może i na rozpad Unii – Rosja Władimira Putina i Stany Zjednoczone Donalda Trumpa. Poza tym Unię trapią kryzysy wewnętrzne – grecki i imigracyjny. Na to nałożył się skokowy wzrost notowań ugrupowań skrajnych, antyeuropejskich. I – co Tusk zręcznie wytknął – kryzys europejskich elit. „Spadek wiary