Plagi polskie

Plagi polskie

25.04.2020 Trzcianne . Podlasie . Rolnik podczas prac polowych w trakcie suszy . Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Gazeta

Susza, afrykański pomór świń, koronawirus i dramatyczne konsekwencje recesji gospodarczej to śmiertelna kombinacja, która zwali się na głowy rolników Na razie wydaje się, że jest dobrze. Półki sklepowe pełne warzyw i owoców, ceny chleba nie wzrosły znacząco, mięso i wędliny, jeśli zdrożały, to w akceptowalnych przedziałach. Do wyższych cen jabłek na przednówku przywykliśmy… Czy zatem możemy spać spokojnie? Nie. Choć Polska należy do największych producentów rolnych Unii Europejskiej – zajmujemy szóstą pozycję wśród 27 krajów członkowskich, eksportujemy żywność na potęgę – wkrótce sytuacja może się stać dramatyczna. Mamy bowiem do czynienia z kumulacją problemów: epidemią koronawirusa, suszą, afrykańskim pomorem świń i potężną recesją gospodarczą. Wieś nie była na to przygotowana. Rząd tym bardziej. Co gorsza, nie zajmuje się teraz rolnictwem, bo ważniejsze są przygotowania do korespondencyjnych wyborów prezydenckich oraz umacnianie władzy. Zapłacimy za to wszyscy. Zwłaszcza rolnicy. Kłopoty małych i wielkich Ekonomiści od lat wskazują, że mamy w kraju ogromną liczbę małych gospodarstw, z których prawie 90% (czyli 1,2 mln) nie zapewnia ich właścicielom odpowiednich dochodów. Co oznacza, że byli oni zmuszeni szukać dodatkowej pracy w miastach. Kiedyś nazywano ich chłoporobotnikami. Dziś ci ludzie – jeśli znajdą się w kłopotach – nie mogą liczyć na specjalną pomoc. W normalnych czasach dopłaty bezpośrednie do hektara, świadczenie 500+ albo emerytura dziadków oraz kilka świń w oborze i stadko drobiu wystarczały, by przeżyć od pierwszego do pierwszego. A jeśli gospodarz miał dodatkowe zajęcie w handlu lub usługach, żyło się nie najgorzej. Co się stanie, jeśli duża część tych osób straci pracę? A susza sprawi, że znacząco wzrosną koszty ich skromnej produkcji rolnej? W jeszcze gorszej sytuacji będą rolnicy uprawiający zboża na kilkuset hektarach lub prowadzący duże farmy świń, drobiu czy bydła. Tu zagrożeniem jest afrykański pomór świń (ASF). Pod koniec kwietnia Krajowy Związek Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej ostrzegł, że ze względu na rozprzestrzenianie się ASF sytuacja w Polsce staje się krytyczna. Tylko w pierwszym kwartale tego roku odnotowano więcej przypadków ASF u dzików niż w trzech kwartałach roku 2019. 20 marca ognisko ASF wykryto w Niedoradzu (Lubuskie). Podjęto decyzję o likwidacji i utylizacji 27 tys. świń. Choroba wkroczyła na teren Wielkopolski, gdzie pogłowie świń jest największe w kraju. Jeśli pomór się rozszerzy, hodowcy poniosą potężne straty. A to kolejny powód, by uznano, że rolnictwo jest branżą obarczoną wysokim ryzykiem. Co oznacza, że o kredyty będzie jeszcze trudniej. Tymczasem duże gospodarstwa bez współpracy z bankami nie mogą funkcjonować. Wiele już jest zadłużonych. Jeśli więc zabraknie środków, może dojść do masowych upadłości. Podobnie rzecz się ma z przedsiębiorstwami zajmującymi się przetwórstwem żywności. One także potrzebują kredytów obrotowych i inwestycyjnych. Na szybką pomoc rządu rolnicy nie mają co liczyć. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma bardzo poważne problemy z wypłatą pomocy suszowej jeszcze za ubiegły rok. Od rolników wpłynęło 355 tys. wniosków o przyznanie pomocy w związku z suszą w roku 2019, na ogólną wartość 2,3 mld zł. Do połowy kwietnia wypłacono 963 mln zł. Do rozpatrzenia pozostało 215 tys. wniosków. O tym, jak to wygląda w praktyce, można się dowiedzieć z przeznaczonych dla rolników forów internetowych: „Mam małe gospodarstwo, 2 ha, złożyłem wniosek suszowy, komisja wyliczyła stratę na ponad 8 tys. zł (łąka i 10 arów borówki amerykańskiej). Łąka w 70% wyschnięta, borówka też, uschły krzaki, bo wody w studni zabrakło. Dziś otrzymałem decyzję na 146 zł, tj. 32,30 euro. Ludzie, to jest śmiech! Co ja mam za to zrobić?”. „Sieję kukurydzę, kurzy się, że świata nie widać. Patrzę w niebo z nadzieją, bo pojawiło się sporo ciemnych chmur, może popada? Albo rozejdzie się po kościach. Parę lat temu pojawił się u nas ASF i nikt hodowcom świń nie pomógł. I tak, chcąc nie chcąc, musiałem zostać »wegetarianinem«. Mam też truskawki i co roku sadzę brokuły, tyle że minister rolnictwa zrobił »udany« skup interwencyjny jabłek, po którym moja chłodnia Eskimos z Sokółki musiała ogłosić upadłość”. Doszło do tego, że o przyczyny zwłoki w przyznawaniu pomocy suszowej za rok 2019 w ostrym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 21/2020

Kategorie: Kraj