Platformą od Wolności

Platformą od Wolności

Inicjatywa Olechowskiego, Płażyńskiego i Tuska wystartowała świetnie. Ale właśnie teraz zaczynają się schody Lektura warszawskich gazet może być wielce pouczająca. Z jednej strony, “Życie” – szefem Rady Nadzorczej spółki wydającej to pismo jest Jacek Merkel, polityk współtworzący Platformę Olechowskiego, Płażyńskiego i Tuska – opisuje wielkie sukcesy tworzącego się ugrupowania. “Nowa siła” – pisze więc “Życie” na pierwszej stronie, dodając: “Po jesiennych wyborach Platforma może być w Sejmie druga po SLD”. Z drugiej strony, mamy “Gazetę Wyborczą”, bliską Unii Wolności. Więc “Wyborcza” przekonuje, że inicjatywa trzech jest mało poważna i najpewniej skończy się klęską. “Czy może ich spotkać to, co spotkało BBWR, też ponadpartyjny blok wyborczy, z popularnymi politykami, np. z tym samym Olechowskim? BBWR, gdy powstał na początku 1993 r., cieszył się popularnością 15%, po kilku miesiącach nawet 20%. W wyborach parlamentarnych we wrześniu 1993 r. uzyskał 5,4%. Po roku miał już śladowe notowania”. Takie pytania zadaje “Wyborcza” ekspertom i są to pytania z tzw. tezą. Który scenariusz się sprawdzi? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, potrzeba jeszcze kilku tygodni. Wtedy będziemy wiedzieli, jak Platforma lokuje się w sondażach, kto ją popiera, czy potrafiła zorganizować sobie zaplecze. Na razie widzimy jedno: inicjatywa powołania do życia Platformy trafiła w oczekiwania sporej części wyborców. Jak dużej? Twarz Platformy Z pierwszych, fragmentarycznych sondaży wynika, że Platforma notuje około 20-procentowe poparcie. Więc przy kilkunastoprocentowym (13-16%) poparciu dla AWS i kilkuprocentowym (6-8%) dla UW jest to wynik znakomity. Tu opinie ekspertów, polityków, są podobne. Poparcie dla Platformy to efekt, z jednej strony, wyniku Olechowskiego w wyborach prezydenckich, a z drugiej – oczekiwań elektoratu. To oczekiwanie jest proste. AWS od miesięcy pogrąża się w wewnętrznym kryzysie i walka o parytety i stołki stała się tam celem samym w sobie. Mało czytelne sygnały wysyła do swych wyborców również Unia Wolności. O jej nowym przewodniczącym, Bronisławie Geremku, mówi się od lat, że nigdy nie wiadomo, czy po schodach wchodzi, czy schodzi. Dla politycznego gracza i taktyka taka opinia to wielki komplement. Ale nie dla lidera partii… A że polityka nie znosi próżni – więc w pole, którego nie potrafiły zagospodarować i AWS, i UW, wjechała Platforma. I na razie jej twórcy poczynają sobie żwawo. Mają już nazwę – Platforma Obywatelska. Co po dodaniu nazwisk jej twórców – Tuska, Olechowskiego i Płażyńskiego – możemy odczytać jako POTOP. Mają także elektorat. Jeżeli brać na poważnie pierwsze badania, to wynika z nich, że Platformę ma ochotę poprzeć aż 44% dotychczasowych wyborców Unii Wolności i 25% wyborców AWS. Do tego po około 20% wyborców SLD i… PSL. Mają też ludzi do roboty. Gdy powstawała Platforma, politycy AWS i Unii Wolności ironicznie komentowali, że nic z tego nie wyniknie, bo i Tusk, i Olechowski, i Płażyński, znani są ze swojego lenistwa. Ale ten zarzut jest już nieaktualny, bo szefem kampanii wyborczej Platformy będzie Paweł Piskorski, polityk energiczny i pracowity, który w roku 1997 stał na czele kampanii wyborczej UW. Nie tylko Piskorski wzmocnił Platformę. Za nim poszła większa część warszawskich unitów, co praktycznie sparaliżowało na parę dni działalność UW w stolicy. Do nowej formacji przystąpili już m.in. prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski i popierający go radni. A także prezydent Nowego Sącza, wiceprezydent Krakowa i były wiceprezydent Tarnowa. Najogólniej biorąc, Unia pęka wzdłuż dawnej linii Kongres Liberałów-Unia Demokratyczna. Ten podział, jak widać, okazał się trwały, dziś zresztą mało kto ukrywa, że przez sześć lat wspólnej koegzystencji liberałowie w zasadzie nigdy nie potrafili się dogadać z unitami. I że były to różnice wręcz kulturowe. Do Platformy przechodzi też część biznesowa Unii – Forum Gospodarcze oraz Młodzi Demokraci, dotychczasowa unijna młodzieżówka. Platforma ma też już zręby programu, które jej trzej liderzy ogłosili 19 stycznia. Ich dokument programowy uderza banalnością, bo proponuje, jako remedium na całe zło, podatek liniowy, przepisy faworyzujące biznes, nowy kodeks pracy (ułatwiający zwalnianie pracowników) oraz zmniejszenie liczby radnych. Mniej więcej to samo mówił podczas swej kampanii prezydenckiej Andrzej Olechowski.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Kraj