Po fakcie

Po fakcie

Bez uprzedzeń W nieciekawej kampanii przedwyborczej jeden moment, skądinąd mało ważny, odczułem jako dramatyczny. Przeciwnicy SLD zaczęli się domagać, aby ta partia z góry ogłosiła, jak zamierza radzić sobie z deficytem budżetowym. Żądanie to poparte moralnym szantażem („chcecie, żeby na was głosować w ciemno!”) było wysuwane w złej wierze. Domagający się odpowiedzi wcale nie byli jej ciekawi, wiedzieli, że cokolwiek się powie w tej sprawie prawdziwego, musi zaniepokoić jakąś część elektoratu. Zakładali oni, że liderzy SLD są ludźmi uczciwymi (bo tylko takich można szantażować morałem), zaś tego, że sami prezentują się jako bezczelni manipulatorzy, bynajmniej się nie wstydzili. W pewnym napięciu czekało się: złamie się SLD, czy się nie złamie? I złamał się, wskutek czego stracił może parę mandatów. Uczciwość polityczna nie wymagała, aby spośród wielu konkurujących partii tylko jedna musiała dać odpowiedź w sprawie deficytu budżetowego. Domagać się tego należało – aż wstyd o tym przypominać – od sprawców tego budżetu, posłów rządzącej koalicji, zarówno tych, co pozostali przy premierze, jak też tych, którzy w celu oszukania wyborców zacierali ślady swego udziału w rządzeniu, ukrywając się w rzekomo nowych partiach. Znaczenie tego w końcu tylko małego incydentu polega na tym, że zdradza on pewną słabość bardziej psychologiczną niż intelektualną ludzi SLD: czasem nie patrzą oni na innych swoimi oczami, lecz na siebie patrzą niekiedy oczami swoich przeciwników. Tym razem od przeciwników wzięli kryterium uczciwości zafałszowane i głoszone w złej wierze. Celem Unii Wolności w tych wyborach było, jak pamiętamy, „zatrzymać SLD”. Przewodniczący Unii powtarzał, że w nowym Sejmie AWS-u powinno być „tyle, ile trzeba”, a SLD jak najmniej. AWS jest liczniejsza, niż się ludziom wydaje: jej członkowie współtworzą Platformę Obywatelską, najradykalniejsi tworzą PiS i należą do Ligi Rodzin. Wyeliminowani zostali tylko najmniej zwrotni. Czy Geremek może uznać, że AWS-u jest tyle, ile trzeba? Czytam w jego myślach na odległość i dochodzę do wniosku, że licząc wszystkich posłów z partii, z którą zamierzał odnowić koalicję, mniema sobie po cichu, że jest ich w nowym Sejmie dużo więcej, niż trzeba. Za uosobienie nieodpowiedzialności politycznej uchodził do tej pory Lepper i jego Samoobrona. Przekonamy się, czy słusznie, co do mnie, mam złe przeczucia. Ale co myśleć o partii, która (wraz z koalicjantem) unieważniła ordynację wyborczą dającą szansę na jednorodny rząd i zastąpiła ją gorszą, uniemożliwiającą Polsce posiadanie stabilnego rządu w czasie narastających trudności i zagrożeń. Co myśleć o partii, która dla marnych powodów uniemożliwia przystosowanie terminu kadencji do elementarnych wymagań racjonalnych procedur rządowych? Z inicjatywy tej partii kraj został obarczony powiatami, z których ona została wykluczona. Chciała narzucić i zrobiła ze swej strony wszystko, żeby narzucić społeczeństwu szaloną ustawę reprywatyzacyjną. Współdziałała przy ustawach lustracyjnych, mimo iż inni zwolennicy ustaw wyraźnie mówili, że mają one szkodzić Unii Wolności i nie pomylili się. A co powiedzą o tej partii setki tysięcy mieszkańców osiedli spółdzielczych, gdy się wreszcie dowiedzą, w jaki sposób zostali uwłaszczeni. Być może, a nawet bardzo prawdopodobnie Samoobrona pozostanie partią nieodpowiedzialną, ale chyba nie w tym stopniu co partia uchodząca do niedawna za wzorzec cnót obywatelskich. I po tym wszystkim (a wymieniłem tylko niektóre, łagodnie mówiąć, błędy) mamy się dziwić, że Unia Wolności została porzucona przez wyborców? „Wam mniej wolno”, głosili unici, a „nam” – z tego wynika – więcej wolno. Podobno Władysław Frasyniuk ma zostać przewodniczącym Unii Wolności. W ten sposób logika „nam więcej wolno” rozwinie się do swoich ostatecznych konsekwencji. Poseł Frasyniuk nie dotarł chyba do słuchaczy z żadnym innym przesłaniem prócz tego jednego: myśmy was wyzwolili, a wyście nas nie wyzwolili, my spaliśmy na twardych pryczach, a wy nie spaliście na twardych pryczach. Itd. i w kółko to samo. Bronisław Geremek jest nadzwyczaj inteligentnym człowiekiem, opanował doskonale wiele języków: łacinę, francuski, angielski, niemiecki i polityczny. Ale znać język polityczny to jeszcze nie to, co mieć talent polityczny. Geremek go posiada w zakresie układów personalnych, umie i lubi układać bukiety z nazwisk. Bardzo wierzy w magię nazwisk. Gdyby nawet chodził po bazarach, jak Lepper, niewielu by tam sobie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 40/2001

Kategorie: Bronisław Łagowski, Felietony