Polska przestała interesować Rosjan – rozmowa z Wiktorem Jerofiejewem
Dawniej Rosjanie bardzo często mówili o Polsce, obecnie to Polacy bardzo wiele mówią o Rosji. Bez wzajemności WIKTOR JEROFIEJEW – (ur. w 1947 r.) rosyjski pisarz i publicysta. Międzynarodową sławę przyniosła mu powieść „Rosyjska piękność”. Książki Jerofiejewa wydano w kilkudziesięciu krajach (w Polsce ukazały się m.in.: „Encyklopedia duszy rosyjskiej”, „Dobry Stalin”, „Mężczyźni”, „Sąd ostateczny”, „Bóg X”). Prowadzi autorski program telewizyjny, pisze artykuły m.in. dla „New Yorkera” i „International Herald Tribune”. Rozmawia Krzysztof Pilawski Gdzie pan był 10 kwietnia 2010 r.? – W Moskwie, o katastrofie dowiedziałem się z radia. Co pan pomyślał? – Że to wybryk szatana. W czasie wojny żołnierze chowają się tam, gdzie rozerwał się pocisk, bo są przekonani, że drugi raz nie trafi w to samo miejsce. 10 kwietnia 2010 r. historyczna bomba spadła niemal w to samo miejsce co 70 lat wcześniej. Co ma do tego szatan? – Odczytałem katastrofę jako ostrzeżenie, że cmentarz nie jest dobrym miejscem do urządzania manifestacji. Na grobach trzeba poskromić złe emocje. LUDZKI ODRUCH Władimir Putin obejmujący Donalda Tuska, bliski panu kanał telewizyjny Kultura pokazujący na całą Rosję „Katyń” Andrzeja Wajdy… Sądzono, że w stosunkach polsko-rosyjskich dokonuje się zasadniczy zwrot. Pan też tak myślał? – Gest Putina na lotnisku w Smoleńsku był spontaniczny, ale od początku nie wierzyłem, że przyniesie jakąś ważną zmianę. W głowie Putina wciąż mocno tkwi konfrontacja między Rosją i Europą, między Rosją i historią. On, w przeciwieństwie do Dmitrija Miedwiediewa, jest człowiekiem dawnych zasad. Dla Miedwiediewa katastrofa była autentycznie ciężkim przeżyciem. Podobnie jak dla bardzo wielu Rosjan. – Pamiętam morze kwiatów obok polskiej ambasady w Moskwie. To był wyjątkowy dla mojego narodu przykład masowego wyrażenia współczucia. Rosjanie przypomnieli sobie o Polakach? – Starsi zapewne tak. Oni wiedzą, że od XIX w. nawet rosyjska władza doceniała znaczenie europejskiej cywilizacji na ziemiach polskich. Car Mikołaj I, wysyłając niedługo przed wybuchem powstania listopadowego delegację do Warszawy, przestrzegł, żeby przypadkiem nie znalazła się w niej żadna osoba z „paskudną mordą”. Rozumiał, że to Polacy mają europejską wrażliwość. Choć Królestwo Polskie było częścią imperium, Rosjanie jeździli do Warszawy jak za granicę. EUROPA ZACZYNAŁA SIĘ W WARSZAWIE Ta opinia o europejskiej Polsce była bardzo żywa jeszcze w znacznie bliższej przeszłości… – Sam ją doskonale pamiętam. W latach 60. i 70. Polska była dla nas witryną Zachodu. O tym, co dzieje się w świecie, dowiadywałem się z kupowanego w moskiewskim kiosku „Życia Warszawy”. Europa zaczynała się dla mnie, jak dla wielu Rosjan, w Warszawie. Jeździliśmy do Polski, by obejrzeć amerykańskie filmy, kupić zachodnie książki i prasę. Stąd tak silna reakcja na katastrofę smoleńską? – Po dawnych wspomnieniach pozostały jedynie okruchy sentymentów. Rosjanie nie potrzebują okna na Zachód – Europa i Ameryka są dla nich otwarte. Ludzie współczuli, bo wydarzyła się niesłychana tragedia – w jednej chwili na terenie Rosji zginęła znaczna część elity innego państwa. Rosjanie zachowaliby się podobnie, gdyby rozbił się samolot z innego kraju. To był czysto ludzki odruch, nie wywołała go jakaś szczególna skłonność do konkretnego narodu. Jednak po tamtej tragedii w stosunkach polsko-rosyjskich nie doszło – jak wiele razy wcześniej – do jakiegoś gwałtownego tąpnięcia. Mimo zawirowań relacje między Moskwą a Warszawą są lepsze niż kilka lat temu. – Być może, ale nie zamierzam tworzyć iluzji. Moim zdaniem niewiele się zmieniło, ponieważ w polskim charakterze wciąż tkwi wrogość wobec rosyjskiej mentalności państwowej. Polacy, znajdując się między Wschodem a Zachodem, budują swoją zachodniość na opozycji do państwa rosyjskiego. Zachowują się wobec niego wyzywająco, prowokują, zaczepiają. To, rzecz jasna, wywołuje na Kremlu rozdrażnienie. Dawniej – w okresie zaborów czy ZSRR – postawa Polaków była zrozumiała. Dziś, gdy Rosja nie rozpatruje Polski jako strefy swoich interesów, jest nieracjonalna. Zupełnie inaczej zachowują się w stosunku do Rosji Czesi, Słowacy czy Węgrzy. Słyszał pan o teorii zamachu, rozpylonej celowo mgle? – Tak, podobnie jak o żołnierzach,









