Polska-USA: kosztowny mit

Polska-USA: kosztowny mit

President Donald J. Trump and Polish President Andrzej Duda meet delegation members Wednesday, June 12, 2019, in the Diplomatic Reception Room of the White House. (Official White House Photo by Shealah Craighead)

Donald Trump od początku mówił, że za przyjaźń i ochronę USA trzeba będzie płacić. No to płacimy Polska-USA. Jak wyglądają te relacje? Zanim zaczniemy je opisywać i oceniać, musimy mieć świadomość, że mieszczą się one w dwóch przestrzeniach. Pierwsza – to opowieść polityków PiS o tych stosunkach. Ich propaganda i iluzje. Druga – to stan faktyczny. Proste? No nie. Bo te dwa światy są powiązane i nie byłoby miliardowych kontraktów, np. zbrojeniowych, gdyby nie kalkulacje obozu rządzącego. Zacznijmy więc od nich. Po co PiS Ameryka? Na tak postawione pytanie odpowiedzieć można krótko: po to, żeby rządziła światem. Lub też inaczej – po to, żeby Donald Trump nim rządził, z PiS u boku. Żeby tę fascynację zrozumieć, trzeba przeglądać prawicowe pisma, których Trump był regularnym bohaterem. Symbolizował on wszystko, czego Ameryce, Polsce i światu życzyli pisowcy. Był największym upokorzeniem dla elit, kimś, kto w pojedynkę zmieniał konwencje rządzące światową polityką. Kto prezentował siłę. Nic dziwnego, że polska prawica chciała właśnie z nim związać swoją przyszłość. Oczywiście nigdy nie była to relacja równego z równym. Jeden partner jest tu silniejszy, drugi ustawia się w roli klienta. Donald Trump od początku kampanii w 2015 r. mówił, że za przyjaźń i ochronę USA trzeba będzie płacić – i Polska czasów PiS nadzwyczaj mocno wzięła te słowa do siebie. Dlaczego PiS tak chętnie chciało płacić za przyjaźń i ochronę USA? Przede wszystkim wynikało to z wizji miejsca Polski w świecie, którą przyjęło PiS. Tłumaczył to Przemysław Żurawski vel Grajewski, nadworny pisowski ekspert od spraw polityki zagranicznej. Jego zdaniem sytuację Polski determinuje agresywna polityka Rosji. Żeby jej się przeciwstawić, nasz kraj nie może liczyć na struktury europejskie. „Unia Europejska jest wojskowo nicością, a politycznie – jako asymetryczna konfederacja pod przewodem Niemiec i słabnącej Francji – nie jest zdolna do samodzielnego (bez USA) wypracowania skutecznej polityki powstrzymywania Rosji”, argumentował. W związku z tym Polska musi oprzeć się na Ameryce. Jak? Faktycznie wygląda to tak, że chcemy przekonać do siebie Amerykanów poprzez miliardowe zakupy wojskowe i cywilne oraz przez usłużne działania w polityce zagranicznej. „Oparcie strategicznych relacji na Stanach Zjednoczonych jest kluczowe, a m.in. zakupy zbrojeniowe realizowane u amerykańskich producentów przypieczętowują ten sojusz i dają realne gwarancje. Amerykanie w Waszyngtonie widzą, że polskie obawy o agresywne działanie Rosji nie opierają się tylko na politycznych deklaracjach polskich polityków, ale na pieniądzach polskich podatników”, oceniał Żurawski vel Grajewski. Stąd też nacisk Warszawy, by na terytorium Polski stacjonowało jak najwięcej żołnierzy amerykańskich. „Tak broniono Berlina Zachodniego w czasie zimnej wojny – tłumaczył. – Co innego strzelać do policji zachodnioberlińskiej, a co innego do Amerykanów”. Innymi słowy, Polska dążyła do tego, by żołnierze amerykańscy – tak odbierano to np. w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie – odgrywali rolę żywych tarcz, zabezpieczających nas przed Rosją. Czy tylko przed Rosją – o tym za chwilę. Polska, by ściągnąć amerykańskich żołnierzy, gotowa była niemal na wszystko. Prezydent Duda podczas wizyty w Białym Domu nagle wyskoczył z pomysłem, że zbudujemy amerykańską bazę i nazwiemy ją Fort Trump. Dyplomaci amerykańscy odebrali to jak najgorzej. „To wyraz lekceważenia prezydenta. Takie przekonanie, że złapie się on na błyskotkę, na pochlebstwo i podejmie decyzję. Proszę pana, amerykański prezydent podejmuje decyzje nie na podstawie pochlebstw, ale amerykańskich interesów”, przypominali. Efektem tych zabiegów było podpisanie 15 sierpnia 2020 r. umowy wojskowej. Zakłada ona utworzenie w Poznaniu Wysuniętego Dowództwa V Korpusu Wojsk Lądowych USA, które będzie liczyć ok. 200 oficerów, w tym jednego w randze generała. Porozumienie zakłada też zwiększenie liczebności wojsk amerykańskich stacjonujących w Polsce do 5,5 tys. A także zbudowanie przez Polskę infrastruktury, która w przypadku zagrożenia będzie mogła przyjąć do 20 tys. żołnierzy USA. Zobowiązaliśmy się płacić za obecność amerykańskich żołnierzy, przygotować im bazy i je utrzymywać, zgodziliśmy się też na wyłączenie wobec nich polskiej jurysdykcji. Koszt wybudowania infrastruktury to 1-2 mld dol. A koszt stacjonowania żołnierzy to ok. 50 mln dol. rocznie. Pieniądze polskich podatników służyły też PiS do budowania w USA własnego lobby. Tę logikę tłumaczył w TVN 24 Witold Waszczykowski: „Będziemy kupować gaz od korporacji amerykańskich.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2021, 2021

Kategorie: Kraj