Polsko, podziękuj osadnikom

Polsko, podziękuj osadnikom

Oni przywrócili Polsce Ziemie Odzyskane. My przywracamy ich pamięć Pierwsza zorganizowana grupa osadników – 500 osób z Gniezna – dotarła do Koszalina 9 maja 1945 r. Olsztyn został zdobyty przez Armię Czerwoną 22 stycznia 1945 r. Kilka dni później żołnierze radzieccy podpalili miasto. Zgliszcza przejął 21 marca Pełnomocnik Rządu na Okręg Warmińsko-Mazurski, Jakub Prawin. Pierwszy prezydent Szczecina, Piotr Zaremba, objął funkcję 28 kwietnia 1945 r. We Wrocławiu, który skapitulował 6 maja 1945 r., polscy osadnicy pojawili się już kilka dni później. Zielona Góra została zajęta przez Armię Czerwoną 14 lutego 1945 r. i już na przełomie kwietnia i maja zaczęli napływać do niej osadnicy, przede wszystkim z Wielkopolski, oraz powracający z Niemiec robotnicy przymusowi. Ich wspomnienia pokazują tamten czas. Są zapisem gigantycznej rewolucji, która zmieniła Polskę. Zaremba wjeżdżał do Szczecina z planem miasta wydartym z niemieckiej encyklopedii. Miasto było opustoszałe, porzucone, zniszczone w 40%, wśród ruin kryły się resztki niemieckich żołnierzy i parę tysięcy cywilów. Pierwszy prezydent Szczecina pisał we wspomnieniach: „Byliśmy zupełnie sami – ani jeden pojazd nie jechał w naszym kierunku, nie spotkał nas ani jeden mieszkaniec. Tym większe było zdumienie, gdy mijając opustoszałą podmiejską wieś Gumieńce, spotkaliśmy grupę ludzi. Jedni szli pieszo, inni jechali wozami; kilka kobiet jechało czarną karetą, z której zwisała biało-czerwona chorągiew. Stanęliśmy i my, i oni, na naszym aucie bowiem powiewał również biało-czerwony proporczyk. Szli z daleka, spod Pasewalku, dokąd trzy dni temu doszły wojska radzieckie. Wywiezieni na roboty przymusowe wracali do kraju, kierując się wprost na przeprawę odrzańską. Nie znali oni obecnej sytuacji i wiadomość, że już w Stargardzie zastaną władze polskie, była dla nich niespodzianką, chociaż potwierdzała dawno krążące pogłoski. Jeszcze większe zdumienie wywołał cel naszej jazdy: objęcie Szczecina przez Polaków było dla nich czymś nieoczekiwanym i wprost niepojętym. Stali na drodze jeszcze długo po naszym odjeździe (…). To było nasze ostatnie spotkanie z ludźmi – dalsza jazda odbywała się przez całkowicie opustoszałe miasto”. W ciągu kilku lat na przyznane Polsce ziemie zachodnie i północne napłynęły miliony osadników. W 1945 r. było ich kilkaset tysięcy, w roku 1947 – już ponad 5 mln. W tej grupie ok. 800 tys. stanowili autochtoni, 1,7 mln – przesiedleńcy zza Buga, 2,3 mln – Polacy z województw Polski centralnej, reszta – repatrianci z Francji czy Belgii. Gdy na Ziemie Odzyskane zaczęli przybywać polscy osadnicy, byli tam jeszcze Niemcy. Przed rokiem 1939 na tych terytoriach mieszkało ponad 8 mln ludzi. Wielka ucieczka przed frontem i Armią Czerwoną zmieniła niemal wszystko. Pod koniec roku 1945 na Ziemiach Odzyskanych mieszkało 2 mln Niemców. Trzy lata później została tylko garstka. Polska oparła się na Odrze i Bałtyku. Ziemie zapomniane Ta rewolucja, najważniejsze wydarzenie w polskiej historii od roku 1918, jest dziś bagatelizowana, a nawet ośmieszana. Przestawiono zwrotnice opowiadania o polskiej historii. Dziś o Ziemiach Odzyskanych i pionierach, którzy je zagospodarowywali, mówi się lekceważąco, a często ze wstydem. Że była to rekompensata za utracone Kresy Wschodnie. I że tak naprawdę to one miały wartość, a to, co na zachodzie, to nie nasze, to obce. Że hasło Ziemie Odzyskane jest komunistyczną propagandą. Że przejęliśmy je od Armii Czerwonej, a takim prezentem od Stalina nie ma co się chwalić. Że opowieści o powrocie ziem piastowskich do Polski to mit, bo one były wystarczająco zniemczone przez stulecia, by uznać je za niemieckie. Że na Ziemie Odzyskane przeniesiony został „gorszy sort” Polaków – zacofani cywilizacyjnie przesiedleńcy zza Buga, niewiedzący, co to wodociąg czy inne zdobycze XX w., hodujący świnie w wannie. Albo też ludzie, którzy nie mogli znaleźć swego miejsca w Polsce centralnej. Że Polacy nie potrafili zagospodarować Ziem Odzyskanych. Że je rujnowali i dziś wyglądają one gorzej niż przed rokiem 1939. Nie ma więc czym się chwalić. Że Polacy zachowali się jak barbarzyńcy – niszcząc ślady niemieckości, skuwając niemieckie napisy nawet na cmentarzach. Że był to czas gwałtów i szabru. Innymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 32/2014

Kategorie: Historia