Polsko-ukraińskie święta nie święta

Polsko-ukraińskie święta nie święta

Roman Sadruk, tata Ireny Michaljuk z wnukami, święta 2021 arch.domowe

Wielkanoc i ukraińska Pascha mają przynieść nadzieję. Ukraińcy wyczekują odrodzenia Ukrainy i rozświetlenia ciemności wojny – Co możemy powiedzieć naszym ukraińskim sąsiadom, uchodźcom, jeśli zasiądą z nami do świątecznego stołu? Jak pocieszyć, gdy wiadomości są złe i coraz gorsze? Gdy symbolem putinowskiego okrucieństwa stają się Bucza, Mariupol czy Hostomel? Nie będzie to łatwe spotkanie – zastanawia się Edward Łysiak, autor cyklu książek „Kresowa opowieść”, właśnie ukazała się czwarta jej część, „Anna”. Jego matka ocalała w 1944 r. dzięki pomocy ukraińskiej sąsiadki. – Wielkanoc to święto nadziei i niech ona towarzyszy i nam, i im. Nadzieja, że wojna przecież się skończy, że ich domy zostaną odbudowane, że pamięć o tych, którzy zginęli i których zamordowano, nigdy nie zaginie, a żyjący w trudnym powojennym czasie nie będą pozostawieni samym sobie przez demokratyczną międzynarodową społeczność. Tak będzie i tak musi być, bo chociaż dzisiaj trudno w to uwierzyć, to jednak w ludziach jest więcej dobra niż zła – podkreśla Łysiak. Będziemy świętować dwa razy Wielkanoc, czyli Pascha, będzie dla Polaków i Ukraińców w tym roku szczególna, święta dzieli tylko tydzień. W wielu domach i ośrodkach pobytu usiądziemy wspólnie do stołu. Jura z Kijowa, dawny oficer, inżynier kształcony w ZSRR, i jego żona poszczą 15 dni. Przyjechali do Polski z synową, wnukami i szwagrem z jego rodziną. – Będziemy świętować dwa razy, chcemy poznać waszą tradycję. W cerkwi nabożeństwa z soboty na niedzielę trwają całą noc. Święci się koszyki z jedzeniem, wraca nad ranem, potem je śniadanie. Z każdym witamy się: Christos woskres, Chrystus zmartwychwstał. Obdarowujemy się tym, co poświęcone. Nikt nie mówi o pieniądzach, że drogo, to zbyt przyziemne wobec wojennych wydarzeń i wagi tych świąt dla wierzących Ukraińców, wobec śmierci, tęsknoty za domem, niepokoju. Te święta to nadzieja, oczekiwanie na przełom, na wiosnę – nową porę roku także w tej wojnie – na odrodzenie Ukrainy i rozświetlenie ciemności. Bo Ukraińcy są przekonani, że stoją po stronie światła, że niosą je swoimi dążeniami do demokracji, a ciemność rosyjskiego demona próbuje ich dopędzić, zniszczyć. – Mam kalendarz, w którym zakreślam, ile tu jestem dni. Nie chciałam jechać, ale mąż i tata mówili: jedź. Synek Światosław (dwa latka) budził się w nocy i płakał – wspomina Irena Mychailuk, nauczycielka literatury w liceum na Pokuciu w zachodniej Ukrainie. – Nie chcę opowiadać synkom o wojnie. Swoich gospodarzy, Wandę i Zbigniewa Jakimków z Moszczanki, zna ponad 20 lat. Jako dziewczynka przyjeżdżała tu z tatą Romanem Sadrukiem, dyrektorem szkoły, na obozy letnie dla ukraińskich dzieci. Moszczanka i Pasieczna na Pokuciu to wioski zaprzyjaźnione. – To jest nasza rodzina, jestem im bardzo wdzięczna, że zechcieli, żebyśmy tu byli. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do Ukrainy. Mąż chodzi do pracy i jest w terobronie (obronie terytorialnej). Dużo ludzi przyjechało ze wschodu Ukrainy, obwiniają nas, z zachodu, że przez nas Putin napadł na Ukrainę, że jesteśmy nacjonalistami, banderowcami, że chcemy rozmawiać po ukraińsku. To, co się stało w Buczy, innych miastach, trochę to myślenie zmienia, ale za jaką cenę! U nas ludzie otwarci, pracujemy, staramy się, mamy inną mentalność. Widać różnice w wyglądzie wsi, miejscowości, tam trwa ideologia Rosji. Nigdy nie pomyślałam, że będę świadkiem wojny, i to w mojej Ukrainie – łamie się jej głos. – Musimy być silni. W dzień się trzymam, ale wieczorem, kiedy patrzę w internet, to płaczę w poduszkę, najbardziej boli los dzieci, co one zrobiły? Trudno Irenie myśleć o świętach, kiedy przejęty siedmioletni synek Iwan mówi, że zabije Putina, że nienawidzi go, i pyta, dlaczego nikt go nie zniszczy, czemu jeden człowiek przynosi światu tyle łez. Ukraińcy wierzą w swoją hardość, siłę, zwycięstwo. Wielkanoc to wzmacnia. – To takie pełne światła święto. Jesteśmy światłem, Rosjanie to ciemność i po naszej stronie jest Bóg. W zachodniej Ukrainie te tradycje się utrzymują, na wschodzie nie. Chodzimy do cerkwi, tak nas rodzice nauczyli – przyznaje nauczycielka. Dodaje, że moskiewski patriarchat został wygnany z cerkwi przez mera jej miejscowości. Ludzie przestali w Ukrainie chodzić do cerkwi sprzyjających Putinowi, powraca też temat świętowania Bożego Narodzenia 25 grudnia. – Ta wojna przypieczętowuje reformę, żeby na zawsze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2022, 2022

Kategorie: Kraj