Powtórka z historii

Powtórka z historii

Jeśli ktoś, jak bohater powieści Stanisława Rembeka, „zawsze czuje się bezsilny wobec wojującej głupoty, zwłaszcza gdy przybiera ona formę ponurego mistycyzmu”, przechodzić musiał ostatnio ciężką próbę. Na jednym posiedzeniu Sejm zajmował się rocznicami: 70. rocznicą agresji sowieckiej na Polskę dokonanej 17 września 1939 r., 20-leciem powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego oraz ustanowieniem na wniosek pana prezydenta dnia 1 sierpnia Narodowym Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego. Dyskusja, toczona w Sejmie i we wszystkich chyba mediach, pokazała zarówno nieuctwo, jak i zacietrzewienie polityków prawicy. Odsłoniła nędzną intelektualną i moralną kondycję polskiej klasy politycznej. Jeśli z tego wszystkiego odcedzić emocje, przechodzące w zaciekłość, złą wolę, przewrotność, polityczny cynizm i oczywiście zwykłą głupotę oraz niesłychany infantylizm, to spór ostatnich tygodni można by sprowadzić do kilku kwestii. Bohaterstwo powstańców jest poza wszelkim sporem, lecz jaki jest nasz dzisiejszy stosunek do powstania warszawskiego i, co najważniejsze, jaką naukę z niego wyciągamy na przyszłość? Słuchając ostatniej dyskusji, można odnieść wrażenie, że wielu jej uczestników cierpi straszliwą frustrację z tego powodu, że urodziło się za późno i nie mogło zginąć na powstańczej barykadzie. Ostatnia dyskusja w Sejmie była kontynuacją dyskusji ciągnącej się od lat, a nieprzerwanie i z ogromnym nasileniem od rocznicy wybuchu powstania. Tu spór nie dotyczy faktów, te są bezsporne, dotyczy ocen. Te zaś są i będą różne. Byleby tylko można te różne oceny wypowiadać. le by było, gdyby pamięć narodowa została upaństwowiona (co było ideałem w IV RP) i urzędowo jedna z ocen została uznana za „jedynie słuszną”, jedynie patriotyczną, ba, jedynie legalną… Mam nadzieję, że przynajmniej część Platformy to rozumie. Jeśli idzie o ocenę rządu Tadeusza Mazowieckiego, to jednak trzeba najpierw przypomnieć fakty. Poparcie społeczne dla strajków w 1988 r. było znikome. Społeczeństwo było już zmęczone. „Solidarność” zrozumiała, że nie ma siły na obalenie władzy, władza zrozumiała, że tak dalej rządzić się nie da. Wyjściem z tego pata był Okrągły Stół. Największe osiągnięcie Polaków bodaj od czasów Konstytucji 3 maja. Przy Okrągłym Stole siedziały jednak dwie strony. Ten oczywisty fakt też trzeba przypominać, bo jest on w pamięci społecznej zacierany. Z „Solidarnością” przy Okrągłym Stole zasiedli reformatorzy z PZPR. Aby do niego doszło, gen. Jaruzelski i gen. Kiszczak musieli przeciwstawić się znacznej części partyjnego aparatu, który był groźny, mając poparcie w ZSRR i innych „bratnich krajach”. Kiedy w wyniku częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r. powstał, nie bez trudu, rząd Tadeusza Mazowieckiego, istniały jeszcze Związek Radziecki, NRD, Czechosłowacja, Układ Warszawski, RWPG, w Polsce stacjonowała Północna Grupa Wojsk sowieckich. W administracji centralnej i terenowej, a także w państwowych mediach (innych w zasadzie nie było) zasiadali ludzie z poprzedniego nadania, nie mówiąc już o MSW i wojsku. Sytuacja gospodarcza była fatalna, sklepy puste, budżet nieuchwalony. Był jedynie entuzjazm społeczny, choć i z tym nie przesadzajmy, wystarczy przypomnieć frekwencję wyborczą 4 czerwca 1989 r. – zaledwie 62%! I było, przynajmniej na początku, poparcie potężnego związku zawodowego „Solidarność”. Zarzucanie dziś rządowi Tadeusza Mazowieckiego, że jeszcze kilka miesięcy po jego powołaniu działała cenzura czy SB, świadczy albo o wyjątkowo złej woli, albo o totalnej głupocie, niepojmowaniu elementarnych zasad funkcjonowania państwa. Zlikwidowanie SB wymagało po pierwsze uchwalenia ustawy, poza tym, drobiazg, zapewnienia ciągłości funkcjonowania państwa poprzez zbudowanie nowych struktur, które zastąpią stare. Dość przypomnieć, że MSW prowadziło łączność rządową w kraju i łączność szyfrową z placówkami dyplomatycznymi. Milicja, będąca w strukturze tegoż MSW, prowadziła tysiące spraw kryminalnych i ta praca nie mogła zostać przerwana. O pracy wywiadu i kontrwywiadu, przed którymi nagle wyrosły nowe zadania, już nie wspominam. Już kilka miesięcy po powołaniu rządu Mazowieckiego, na początku kwietnia 1990 r., uchwalono cały pakiet „ustaw policyjnych”, zlikwidowano SB, zweryfikowano jej funkcjonariuszy, utworzono UOP, MO przekształcono w policję, rozdzielono między nie wspólną dotąd bazę logistyczną, zreorganizowano zasadniczo szkolnictwo policyjne (m.in. likwidacja Akademii Spraw Wewnętrznych, utworzenie Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie). Ale przede wszystkim poddano służby specjalne i mundurowe cywilnej kontroli, zupełnie zmieniając

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 38/2009

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki