Proboszcz – piąta władza

Proboszcz – piąta władza

Coraz częściej mam wrażenie, że Polska dziarsko zmierza w stronę krainy fikcji. Co rusz co innego słyszę, a co innego widzę. Słyszę, że nadeszła długo przez naród oczekiwana dobra zmiana. A gdy jadę tam, gdzie naród szczególnie mocno poparł partię dziś rządzącą, to widzę wielu rozczarowanych ludzi. Wstydzących się swojej naiwnej wiary w nową, lepszą władzę. Od paru dni we wszystkich mediach słyszę, że trzeba bronić kompromisu aborcyjnego, czyli dokładnie tego, co jest. Bo jak upadnie ten rzekomy kompromis, to ekstremiści katoliccy zabronią Polkom jakiegokolwiek ruchu z własnym ciałem od momentu zajścia w ciążę. Nie zabronią. Nie są w stanie wprowadzić w Polsce takiej ustawy, jaką przynieśli do Sejmu. A partia, która by to przeforsowała i próbowała wprowadzić w życie, zniknie. Albo będzie reprezentacją coraz mniejszego marginesu. Obecna ustawa jest tworem całkowicie fikcyjnym. Codziennym dowodem na to, co podwójna moralność i strach przed proboszczem mogą zrobić z dorosłymi ludźmi. Nazywając rzecz po imieniu – to tchórzostwo jest główną przyczyną panoszenia się w Polsce armii proboszczów. Ludzi często zbyt marnie wyedukowanych jak na te ważne przecież funkcje, a na dodatek bardzo pazernych na władzę i dobra materialne. Można podać setki przykładów skansenów, w których nie tylko wiernych, ale i miejscowe władze trzyma w ryzach człowiek, który uważa się za osobistego reprezentanta Pana Boga. I ta, tak panosząca się nie tylko przecież w sprawie aborcji, armia proboszczów jest armią, która w dziele budowania moralności ludzi z własnej wspólnoty ponosi klęskę za klęską. Nie potrafi oddziaływać na wiernych słowem. Gdy proboszczowie do końca stracili wiarę, że ich owieczki będą same z siebie przestrzegać Dekalogu, wybrali drogę na skróty. Chcą, by na straży całkowitego zakazu aborcji stali policjanci, prokuratorzy i sędziowie. Ledwo co mieli wizytę papieża Franciszka w Polsce. Niby słuchali, ale – jak widać – niewiele z jego słów wzięli do siebie. A skoro nie słuchają najwyższego szefa, to na co może liczyć kobieta Polka? Może dość już tej wszechwładzy ludzi, którzy za nic nie odpowiadają, ale do wszystkiego wkładają swój palec? Zagarniają kolejne obszary wpływów. I kolejne środki materialne. We wszystkich dziedzinach życia jest tak, że jak się dużo bierze, to trzeba też dużo dawać. A nie straszyć ludzi albo piekłem po śmierci, albo sądem na ziemi. Marna ta władza duchowa, która musi się podpierać groźbą krat więziennych. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański