Psychiatra przy taśmie

Psychiatra przy taśmie

W związku z olbrzymim zapotrzebowaniem na porady system wymusza na lekarzach zwiększenie tempa pracy, czego konsekwencją jest obniżenie jakości leczenia

Paulina Merkel zdecydowała się po raz pierwszy w życiu pójść do psychiatry, kiedy wszechogarniający lęk, niemoc w wykonywaniu codziennych czynności, rozpacz i niechęć do wstawania z łóżka stały się permanentnymi towarzyszami jej życia. Na wizytę w ramach NFZ czekała trzy miesiące. W tym czasie jej stan tylko się pogarszał.

– Po kilkunastu minutach rozmowy psychiatra przepisała mi leki na uspokojenie, po czym podsunęła mi swoją wizytówkę i zaprosiła do siebie prywatnie. W odpowiedzi na moje oburzenie usłyszałam, że na NFZ niewiele jest w stanie zrobić, że takie są realia. Nie miałam pieniędzy na prywatne leczenie. Zależało mi też, żeby znaleźć bezpłatną psychoterapię. Lekarka powiedziała mi lakonicznie, że nie będzie to możliwe. Dostałam leki, ale tak naprawdę zostałam odprawiona z kwitkiem, opowiada 28-latka.

Jej rozczarowanie powoli ustępowało miejsca przekonaniom: „dam sobie radę” czy „pewnie przesadzam”. Jednak gdy z upływem czasu czuła się coraz bardziej udręczona, postawiła na prywatną wizytę u psychiatry: – Bardzo się bałam znów przed kimś otworzyć. Do gabinetu weszłam zapłakana. Lekarz chłodno zapytał, co mi jest. Zaczęłam mówić o tym, że mam myśli samobójcze, on zadał kilka podstawowych pytań, po czym stwierdził, że to lekka depresja, ale „teraz każdy ma depresję, takie czasy”. Dostałam receptę na leki i zapewnienie, że do czerwca będzie OK. Wizyta skończyła się po 10 minutach. Kilka tygodni później wróciłam na kontrolę. Powiedziałam, że generalnie czuję się lepiej, ale wciąż mam stany depresyjne. Psychiatra podwoił mi dawkę leków. Nasza rozmowa trwała – z zegarkiem w ręku – 7 minut. Specjalista mający opinię „konkretnego faceta” potraktował mnie po prostu jak worek z pieniędzmi. Po mnie przychodziły kolejne osoby, które również za parę minut konsultacji płaciły 200 zł. To był taśmowy przerób pacjentów. A ja nie miałam siły szukać innych możliwości. Jeśli komuś nie chce się żyć, tym bardziej nie ma energii na przepychanki z lekarzami.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 25/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Shutterstock

Wydanie: 2023, 25/2023

Kategorie: Zdrowie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy