Raport

“Polska dla Polaków, ziemia dla ziemniaków, księża na Księżyc”.
Ten rozsławiony przez prasę i ustne przekazy, ale autentyczny przecież napis na murze, wykonany przez jakiegoś dowcipnisia, okazuje się na przełomie wieków XX i XXI niemal dokładnym zapisem naszej aktualnej świadomości społecznej.
Przekonują mnie o tym po raz kolejny opracowane przez pallotyński Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, a udostępnione opinii publicznej przez Episkopat Polski – co przynosi mu zaszczyt – wyniki badań pod nazwą “Kościół i religijność Polaków 1945-1999”. Wyniki te nie są szczególną rewelacją, można się było ich domyślać, zebrane jednak w statystyczne rubryki robią wrażenie jako wiarygodne i warte komentarza świadectwo naszej rzeczywistości.
A więc według tego raportu, 92,9% Polaków uważa się za wierzących chrześcijan, a tylko 2,3% za ateistów. Plasuje nas to na pierwszym miejscu wśród wierzących narodów Europy, a także w światowej czołówce krajów wierzących, obok Irlandii, Rumunii, Chorwacji czy USA, gdzie religijność jednak wyraża się w wielu wyznaniach i sektach, z których spora część byłaby u nas bez wątpienia przedmiotem zainteresowania stworzonej niedawno specjalnej komórki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Co ciekawe, ten imponujący wynik nie ma według raportu szczególnie wiele wspólnego z obecnym pontyfikatem papieża-Polaka, lecz jest wartością w naszym kraju raczej trwałą. Nie oznacza to jednak wcale, że Polacy są naprawdę wierzącymi chrześcijanami. Dalsze wyniki badań pokazują bowiem, że czasem spora ich część, a czasem nawet większość nie wierzy w podstawowe prawdy wiary, podawane przez Kościół. W Boga jako takiego nie wierzy więc u nas 1% ludzi uważających się za chrześcijan, co jest zgoła niepojęte, a w życie wieczne wierzy zaledwie 69% polskich katolików. W ciała zmartwychwstanie, o którym mówi “Credo”, nie wierzy aż 66% ankietowanych, tylko 72% wierzy w istnienie nieba, a więc w zbawienie duszy, zaś zaledwie 41% wierzy w piekło, to znaczy drugą, choć z pewnością mniej atrakcyjną formę życia wiecznego.
Jest to wynik na pozór zaskakujący, w istocie zaś całkiem zrozumiały. Chrześcijaństwo, a dokładniej katolicyzm, jest dla większości naszych rodaków po prostu tradycyjnym i obyczajowym atrybutem polskości. Skoro jesteś Polakiem i mieszkasz w Polsce – jesteś chrześcijaninem, to znaczy chodzisz w niedzielę do kościoła, świętujesz Boże Narodzenie, Wielkanoc i Boże Ciało, nawet gdyby miało to nic nie znaczyć w sensie religijnym i dogmatycznym.
A więc ów imponujący stan polskiego chrześcijaństwa oznacza po prostu trwałość modelu Polaka-katolika, szerzej zaś – “Polska dla Polaków”.
W tej postawie, pustej religijnie, lecz konsekwentnej obyczajowo, mieści się jednak równocześnie spora dawka potocznego realizmu życiowego, czyli właśnie “ziemia dla ziemniaków”. 75% polskich katolików stosuje bowiem, wbrew zaleceniom Kościoła, sztuczne metody zapobiegania ciąży, a 68% nie ma nic przeciwko przedmałżeńskim stosunkom seksualnym. Myślę, że gdyby przepytać ankietowanych chrześcijan na okoliczność wszystkich dziesięciu przykazań, wyniki byłyby podobne. Jestem chrześcijaninem – rozumuje nasz rodak – ale dlaczego właściwie “Nie cudzołóż”? “Nie kradnij”? “Nie mów fałszywego świadectwa”? Co ma jedno do drugiego?
Polskie chrześcijaństwo, czy też polski katolicyzm jest wygodny do granic cynizmu i z faktu deklarowanej wiary stara się nie wyciągać żadnych ograniczeń w praktycznych, przyziemnych i ziemniaczanych działaniach życiowych.
Z deklarowanego katolicyzmu nie wypływają też dla współczesnych Polaków żadne wnioski polityczne. Oglądaliśmy już kilkakrotnie na własne oczy, kiedy Kościół rzucał się w rozmaite kampanie polityczne i wyborcze, zawsze z mizernym skutkiem. Ankieta o katolicyzmie polskim potwierdza ten stan umysłów. Polscy katolicy nie mają nic przeciwko krzyżom w szkole czy urzędzie, a także przeciwko księżom w telewizji, jednak co do politycznych wskazań Kościoła, to aż 59,3% uważa, że Kościół za wiele wtrąca się do polityki. Po prostu – “księża na Księżyc”.
Większość komentatorów pallotyńskiego raportu jest zdania, że wyraża on stabilność polskiego katolicyzmu. Spowiednik Radziwiłła Panie Kochanku zwracał się ponoć do swego chlebodawcy z pytaniem: “Jakimiż to grzechami książę pan obrazić Pana Boga raczył?” i ten stan protekcjonalnej poufałości zdaje się obowiązywać nadal. Doktor Mirosława Grabowska z Instytutu Socjologii UW twierdzi, że takim też pozostanie (“GW”, 10.01.2001 r.). “Nie ma przesłanek – mówi – które mogłyby sugerować, że czeka nas jakiś znaczny proces sekularyzacji w najbliższym czasie”.
Jest to prognoza pesymistyczna. Oznacza ona, że religijność polska ma pozostać na zawsze formacją dziwaczną, złożoną z takich fenomenów, jak chrześcijanie nie wierzący w Boga albo ludzie modlący się w kościele, którzy nie wierzą w nieśmiertelność duszy, o której zbawienie się modlą.
Co do mnie, nie widzę tego tak czarno. Wspólną nadzieją żyjących obecnie pokoleń Polaków jest to, że kraj nasz będzie normalnieć. Jeśli tak się stanie, to w tym samym stopniu normalnieć będzie także jego religijność, bądź to przyjmując zasady wiary z ich konsekwencjami teologicznymi, obyczajowymi i moralnymi, bądź też odrzucając ją w całości. Niewykluczone, że byłoby to korzystne także dla Kościoła.
Przesłanką procesu sekularyzacji w Polsce jest także biskup Tadeusz Ryczan z Kielc, który potępiając Wielką Orkiestrę Jerzego Owsiaka, mówi, że jest to “laicyzacja działalności charytatywnej”, jakby działanie na rzecz dobra innych ludzi nie miało prawa odbywać się pod innym niż kościelne wezwaniem. Jest nią ksiądz Tadeusz Rydzyk ze swoim radiem albo poseł Tomczyk z posłanką Nowiną-Konopczyną, którzy odwalając w Zachęcie głaz z rzeźby papieża, cofnęli nas do czasów opisywanych przez Jana Chryzostoma Paska, kiedy to szlachecka publiczność ostrzelała z łuków aktorów grających Turków.
Ale może się mylę. Może to wszystko mieści się właśnie w narodowym sloganie “Polska dla Polaków, ziemia dla ziemniaków, księża na Księżyc”, potwierdzonym przez szczery aż do bólu raport ojców pallotynów.

KTT

Wydanie: 03/2001, 2001

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy