Samozatrucie Polski

Samozatrucie Polski

Po upadku Związku Radzieckiego Polacy powiedzieli sobie: nareszcie mamy położenie geopolityczne tak dobre jak nigdy. Rosja odepchnięta na wschód i słaba; oddzielają nas od niej niepodległe państwa Ukrainy, Białorusi i Litwy, na zachodzie Niemcy niewysuwające wobec nas roszczeń, zintegrowane z Unią Europejską i znajdujące się pod czujnym okiem Ameryki. Wstępujemy do NATO i Unii Europejskiej, znajdujemy się w strefie stabilności i bezpieczeństwa. Życzliwi obserwatorzy zagraniczni wskazywali ponadto na korzyści gospodarcze i polityczne, jakie Polska może mieć z pośredniczenia między Rosją i Europą Zachodnią. Wszystko to było prawdą. Idealne warunki do skupienia uwagi na sprawach wewnętrznych, poprawianiu państwa, rozwijaniu przedsiębiorczości gospodarczej, szukaniu źródeł wzbogacania kraju, ciągle jednego z najbardziej zacofanych i najbiedniejszych w Europie. Wolni od strachu przed sąsiadami Polacy oddadzą się pracy organicznej, której ich odwiecznie zaniedbywany kraj najbardziej potrzebuje. Teraz za kryterium sukcesu lub porażki uznawać będą miejsce w rankingach narodów konkurujących na rynku europejskim i światowym. W społeczeństwie kształtować się będzie etyka zaufania, niezbędna do współpracy, i będzie się przenosić na stosunki z narodami sąsiednimi, z którymi nie mamy przyczyny walczyć, a których potrzebujemy do podziału pracy i wymiany towarów. Jeżeli chodzi o trudną przeszłość, niekiedy tragiczną, to wiemy, że ona ciąży nad narodami, tylko wtedy, gdy one chcą, żeby ciążyła. A kiedy chcą? Wtedy, gdy ich świadomość jest zdominowana przez etykę walki. Naród, który nie dąży do podboju, który wie, że jest bezpieczny, niezagrożony i którego nie zżera chęć zemsty, nie ma powodu wysuwać nad inne zasady etykę walki, a raczej antyetykę. W Polsce wzięła górę antyetyka walki, z tym wszystkim, co się na nią składa: wzajemną nieufnością, podejrzliwością, współzawodnictwem bez reguł, kłamliwością, mściwością. Nie ma wielkich idei, które w przeszłości sublimowały walki polityczne, układając fronty według podziału na lewicę i prawicę, tradycjonalizm i postępowość, liberalizm, socjalizm i konserwatyzm. Nie mówię, że wrogości motywowane ideologicznie były łagodniejsze w swoich przejawach, bo przeciwnie, bywały gwałtowniejsze. Nie podobałoby mi się, gdyby prymitywne emocje agresji czy nieprzyjaźni znowu ubierały się w wielkie ideologie. Skoro w Polsce już partie muszą się gryźć, to niech ta agresja występuje w swojej biologicznej nagości, w swoim podłym, niczym nieosłoniętym autentyzmie. Jeżeli mamy już żyć w prawdzie, to zobaczmy w całej prawdzie „demokratyczną” i „niepodległościową” naturę polskiej agresywności. Etyka walki nie zna rozróżnienia na podłość i szlachetność, mściwość i wielkoduszność; jest to moralność poza dobrem i złem, streszczająca się w rozróżnieniu na swoich i obcych, a moralniejszy według niej jest ten, kto obcych skuteczniej zwalcza. Człowiek nie może się nadziwić, patrząc, jak słowa wyrażające kiedyś najszlachetniejsze intencje – solidarność, niepodległość – są używane w najpodlejszych celach. Całe to wewnątrzpolskie obrzydlistwo wylewa się, i to nie od dziś, na zewnątrz i szpeci stosunki Polski z sąsiednimi krajami. Do niczego się nie dojdzie, analizując te stosunki w kategoriach politycznych. Nie są one w wystarczającym stopniu celowe, aby takiej analizie się poddały. Kto zgadnie, jakie cele przyświecają polityce polskiej w stosunkach z Rosją? Co Polacy chcą osiągnąć, imitując religię Holocaustu swoją religią Katynia? Mieliśmy prawo domagać się, aby w Moskwie przyznano, kto był sprawcą tej zbrodni wojennej, i to oczekiwanie zostało spełnione. Mieliśmy obowiązek wzniesienia cmentarza – pomnika i Rosjanie nam to ułatwili. Prezydent Rosji w geście bardzo emocjonalnym przeprosił Polaków, choć nie miał powodu tego czynić w imieniu Rosjan, bo wśród tych, którzy rzeczywiście postanowili zbrodnię (nie mówię o marionetkach, które podpisały), Rosjanin był jeden, a pozostali to Gruzin, Ormianin, Żyd, postać niewiadomej narodowości, mógł być Polak, gdyby dłużej żył. Polacy oczekiwali, że Rosjanie przeprowadzą śledztwo i oni śledztwo przeprowadzili. Potwierdziło ono znany fakt. Wtedy okazali oburzenie, że zbrodnia wojenna nie została nazwana ludobójstwem, nie licząc się z powszechnie na świecie przyjętym znaczeniem kategorii ludobójstwa Polska wszczęła swoje śledztwo i przez następne lat kilkanaście Katyń będzie służył cynicznym politykom do wychowywania następnego pokolenia w duchu nienawiści do Rosji. Po co? W jakim celu? Jeżeli po to, aby prawda zwyciężyła, to dlaczego prawda o 100 tysiącach ofiar dzikiej rzezi, jaką ukraińscy faszyści urządzili Polakom na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, jest wyciszana i pomniejszana? Zestawienie tych dwu prawd, z których jedna jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 33/2005

Kategorie: Bronisław Łagowski, Felietony