Bernie Sanders – 74-latek, który porywa demokratyczną młodzież i rzuca wyzwanie Hillary Clinton Chociaż do wyborów prezydenckich w USA jeszcze niemal rok, obie wielkie partie od dłuższego czasu pogrążone są w walce wyborczej. Jej celem jest wyłonienie w prawyborach kandydata, który 8 listopada 2016 r. poprowadzi jedną z nich do zwycięstwa. Republikanów dotknęła klęska urodzaju – w sondażach pojawia się nawet 15 kandydatów do nominacji, realne szanse ma kilku, a zdecydowanego faworyta na razie nie ma. Tymczasem w Partii Demokratycznej faworyt jest znany od dawna. To Hillary Clinton, senator reprezentująca Nowy Jork i sekretarz stanu w pierwszej kadencji Baracka Obamy. Jej jedynym liczącym się konkurentem do partyjnej nominacji okazał się Bernie Sanders, niezależny senator reprezentujący liberalny i mikroskopijny jak na warunki amerykańskie stan Vermont. Kim jest człowiek, który rzucił wyzwanie partyjnemu establishmentowi? Jakie są jego poglądy na świat? Oto Bernie… Bernard Sanders urodził się w 1941 r. na Brooklynie w ubogiej rodzinie żydowskiego sprzedawcy farb. Jego ojciec, Eliasz Sander, pochodzący ze Słopnic koło Limanowej, przyjechał do Stanów Zjednoczonych w 1921 r. Z małżeństwa z Dorothy Glassberg miał dwóch synów: starszego Larry’ego – osiadłego od prawie półwiecza w Anglii emerytowanego pracownika socjalnego, wykładowcę uniwersyteckiego i samorządowca – i młodszego Berniego. W sierpniu 2013 r. obaj bracia odwiedzili wieś, w której żyła i zginęła w Holokauście rodzina ich ojca. Bernie ukończył James Madison High School – bardzo dobrą publiczną szkołę średnią, mającą w gronie absolwentów czterech laureatów Nagrody Nobla, trzech senatorów federalnych i słynną sędzię Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg – a następnie przez rok studiował w Brooklyn College. Zniechęcony poziomem uczelni przeniósł się na Uniwersytet Chicagowski, który ukończył w 1964 r. z dyplomem licencjata nauk politycznych. Czas na uniwersytecie spędzał głównie w bibliotece, czytając wszystko, co wpadło mu w ręce, najmniej interesowały go przy tym pozycje obowiązkowe do zaliczenia kolejnych przedmiotów. Po studiach na krótko wrócił do Nowego Jorku, gdzie pracował jako nauczyciel, później trochę podróżował, przez kilka miesięcy mieszkał i pracował w kibucu w Izraelu. Od dzieciństwa zafascynowany leżącym tuż przy granicy kanadyjskiej Vermontem – razem z bratem lubili przeglądać broszury reklamujące nieruchomości wśród gęstych lasów rozciągających się wzdłuż jeziora Champlain – zdecydował się na przeprowadzkę, chociaż nigdy wcześniej tam nie był. Wraz z ówczesną żoną i bratem kupił dom, a z nim 85 akrów (34 ha) lasu. Chociaż małżeństwo rozpadło się już po 18 miesiącach, a Sanders wkrótce sprzedał swoje udziały w nieruchomości, pozostał w Vermoncie na stałe, pracując m.in. jako stolarz, dziennikarz i wykładowca, wychowując syna z kolejnego związku i coraz bardziej angażując się w działalność polityczną. W wywiadach Sanders podkreśla, że znaczenie polityki uzmysłowił sobie już jako dziecko, gdy zrozumiał, jakie konsekwencje dla świata miało zwycięstwo wyborcze Hitlera w 1932 r. Na jego wybory ideowe wpłynęła bieda, w której się wychował, i tradycja radykalnej lewicy amerykańskiej, szczególnie ruchu socjalistycznego i jego przywódcy Eugene’a V. Debsa. Instynkt polityczny Berniego dał znać o sobie jeszcze w szkole średniej, gdy ubiegał się o funkcję przewodniczącego samorządu szkolnego. Wybory przegrał, jednak jego propozycja ufundowania stypendium dla dzieci z objętego wojną Półwyspu Koreańskiego została przyjęta. Na studiach związał się z ruchem praw obywatelskich i był jednym z przywódców studenckiego strajku, którego celem była desegregacja rasowa akademików należących do Uniwersytetu Chicagowskiego. Działał również w ruchu antywojennym oraz w Lidze Młodych Socjalistów. Wkrótce po przeprowadzce do Vermontu związał się z lewicową Liberty Union Party, z ramienia której dwukrotnie bez sukcesu kandydował w wyborach gubernatorskich i senackich. Pierwsze zwycięstwo wyborcze nadeszło w 1981 r., już po zerwaniu z Liberty Union Party. Namówiony przez przyjaciela wystartował w wyborach na burmistrza Burlington, największego miasta Vermontu, liczącego wówczas niecałe 40 tys. mieszkańców. Sanders nie miał pieniędzy na kampanię, chodził więc od drzwi do drzwi, szczególnie w biednych dzielnicach, i w bezpośrednich rozmowach przekonywał mieszkańców do swojej kandydatury. Sygnałem, że może mu się udać, było oficjalne poparcie, jakiego udzielił mu związek zawodowy policjantów. Mimo że przeciwnicy w ostatniej chwili sięgnęli po antysemicką retorykę, Bernie










