Słonie w archiwach

Słonie w archiwach

Nawet ci, którzy oczyścili swoje mieszkania ze starych płyt DVD, bo pogodzili się z tym, że już nigdy ich nie odtworzą, mają na dnie szuflady skitrany woreczek lub dwa ze starymi biletami do metra, pocztówkami z wystaw malarstwa renesansowego lub wizytówkami typu najlepsze oprawki w mieście. Te nasze wypełnione pamiątkami worki, koperty, koszulki są jak kapsuły czasu, które uzupełnia się nie wiadomo po co i trzyma w schowku nie wiadomo dla kogo.

Nie ma w nich wybitnych poematów, kompozycji muzycznych wartych ocalenia czy opisów działania penicyliny. Raptem kilka zdjęć, trochę pożółkłego papieru, jakieś śmieci. Ale może Richard Rorty miał rację – okrucieństwem jest opisywanie kogoś w naszych własnych kategoriach (czyjeś skarby to dla nas śmieci). Jednak jakie znaczenie może mieć dla kogoś postronnego nieporadny rysunek słonia z rebusem, który oświecony Hindus namalował spaloną zapałką na jakiejś oceanicznej plaży pewnego lata siedem lat temu? Albo rzeczy, które są już zepsute, ale nie umiemy ich wyrzucić?

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 3/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy