Dzięki portalowi WikiLeaks wiemy, dlaczego Polaków zaczęto wydawać Stanom Zjednoczonym Randy Craig L. mieszkał na Florydzie. Prowadził w internecie zakazane prawem zakłady bukmacherskie i w latach 1999-2004 oszukał wiele osób na prawie milion dolarów, za co groziła mu kara do 20 lat więzienia. Z USA uciekł do Izraela, lecz tam nie czuł się bezpiecznie. Przyjechał więc do naszego kraju, ożenił się z Polką i uzyskał polskie obywatelstwo, będąc pewien, że Polska nie wydaje swoich obywateli. Do tutejszych władz nabrał pełnego zaufania, gdy Sąd Okręgowy w Krakowie odmówił jego ekstradycji. Nie przypuszczał, że Amerykanie potrafią spowodować zmianę tego wyroku. Sąd sądem, a decyzja w rękach ministra Do września 2006 r. podróże osób oskarżonych o różne przestępstwa odbywały się na trasie Polska-USA w kierunku przeciwnym niż obecnie. Nasza konstytucja w sposób wyraźny i bezwzględny zakazywała wydawania Polaków obcemu państwu. Sądy amerykańskie zajmowały się przysyłaniem nam rodaków, którzy naruszyli prawo w Stanach Zjednoczonych, a my wysyłaliśmy im Amerykanów. Te podróże reguluje do dzisiaj podpisana w 1996 r. umowa polsko-amerykańska, bardzo nieprecyzyjna i napisana pod wyraźne dyktando Amerykanów. To tam znajduje się zapis, że wydanie osoby może nastąpić, jeżeli jest to „właściwe i celowe”, i ostatecznie o wszystkim decyduje minister sprawiedliwości. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej i związanej z tym koniecznością zaakceptowania europejskiego nakazu aresztowania parlament w 2006 r. zmienił art. 55 konstytucji i dopuścił możliwość ekstradycji obywateli polskich do obcego państwa, ale uzależnił to od treści umowy pomiędzy Polską a krajem, który domaga się ekstradycji. Od tej chwili więc, gdy Ameryka wystąpi o przysłanie jej Kowalskiego czy Polańskiego, może on tam zostać wysłany zgodnie z podpisaną w 1996 r. umową. O wysłaniu decyduje sąd okręgowy. Jeżeli wyrazi zgodę na ekstradycję, minister może ją zaakceptować lub sprzeciwić się jej. Mimo zmiany treści art. 55 Konstytucji RP nasze sądy przez ponad dwa lata nie chciały oddać w ręce Amerykanów żadnego Polaka, bo sędziowie dostrzegli, że obowiązujące przepisy są nieprecyzyjne. Sądy obu instancji mogą bowiem wydać wyrok pozwalający na wydanie Polaka, ale minister i tak zrobi, co będzie chciał. W związku z tymi wszystkimi wątpliwościami na początku 2008 r. krakowski sąd okręgowy nie zgodził się na ekstradycję do USA Randy’ego Craiga L. Sędziowie uznali argumenty jego obrońcy mec. Macieja Klisia, że przepisy polsko-amerykańskiej umowy nie spełniają warunków konstytucyjnych. Nie zostało wniesione zażalenie i sprawa prawomocnie się skończyła. Amerykanin, który postanowił zostać Polakiem, przez następny rok żył sobie u nas spokojnie. Nie przypuszczał, że wkrótce zostanie pierwszym Polakiem wydanym do USA, choć do dnia dzisiejszego nie dotarł do Ameryki. Na dywaniku u ambasadora Dzięki portalowi WikiLeaks wiemy, co stało się potem. Z końcem listopada 2010 r. na tym portalu rozpoczęła się publikacja 251 287 poufnych depesz amerykańskich placówek dyplomatycznych, w tym 972 depesz z ambasady amerykańskiej w Warszawie oraz dwóch z konsulatu generalnego USA w Krakowie. Wśród tej ciekawej korespondencji znalazła się depesza ambasadora amerykańskiego w Warszawie Victora Ashe’a z 7 października 2008 r., w której ambasador donosi przełożonym w Departamencie Stanu o rozmowie przeprowadzonej 3 października z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Rędziniakiem. Jak wynika z depeszy, do amerykańskiej ambasady w Warszawie został wezwany wiceminister sprawiedliwości Łukasz Rędziniak. Przekazano mu tam wyrazy wielkiego niezadowolenia, że polski sąd nie wydał zgody na ekstradycję Randy’ego Craiga L. do Stanów Zjednoczonych. Pan L. jest Amerykaninem, który przyjął obywatelstwo polskie tylko w tym celu, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny w USA. Pracownicy ambasady pouczyli naszego urzędnika państwowego, że przecież w 2006 r. zmieniono zapis w polskiej konstytucji i wydanie Polaka jest możliwe. Rędziniak stwierdził, że ministerstwo też jest niezadowolone z tego wyroku i polski rząd planuje odwołać się od decyzji sądu. Przywołany do porządku wiceminister postanowił natychmiast zadowolić Amerykanów i kilka dni później minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ćwiąkalski wniósł do Sądu Najwyższego kasację od orzeczenia krakowskiego sądu okręgowego sprzed prawie roku o niewydaniu Amerykanom Randy’ego Craiga L. z powodu posiadania obywatelstwa polskiego. Wiceminister Rędziniak ewidentnie mijał się z prawdą, twierdząc, że ministerstwo planowało odwołanie się od decyzji sądu. Jak mogło to planować, skoro przez rok nic nie zrobiło w tej sprawie i dopiero kilka